9 marca br. Sejm przyjął projekt ustawy o zmianie ustawy o referendum lokalnym. Projekt, którym chwali się Paweł Kukiz, zakłada wiele pro-obywatelskich zmian, ale nie poparła go opozycja oraz, co ciekawe, większość posłów Solidarnej Polski, będącej w klubie poselskim PiS. Teraz ustawa trafi do Senatu, gdzie może napotkać na trudności, bo tam większość ma opozycja.
Poselski projekt zmiany ustawy o referendum lokalnym trafił do sejmu jeszcze w 2021 roku. Prace nad nim przyspieszyły, kiedy Paweł Kukiz wszedł w Koalicję z PiS. Nowe przepisy wydłużają czas na zbieranie podpisów z 2 do 6 miesięcy, zmniejsza ilość podpisów koniecznych do przeprowadzenia referendum z 10% do 5% mieszkańców gminy, zmniejsza o połowę wymaganą frekwencję, ale wprowadza też pewne ograniczenie tzw. okienka referendalne dla referendów tematycznych, których termin będzie wyznaczał premier dwa razy w kadencji.
Projekt był ostro krytykowany na mównicy sejmowej przez posłów opozycyjnych. Oto kilka wypowiedzi:
Joanna Fabisiak Koalicja Obywatelska: „Niejasna jest filozofia tej ustawy… czemu ma służyć to referendum, komu ma służyć to referendum, na pewno nie lokalnej społeczności, bo ta ustawa w tej formie nikomu nic nie daje.”
Zdzisław Wolski (Lewica): „Nietrudno sobie wyobrazić sytuację, że lokalni populiści będą organizowali referendum na temat, że woda ma być za darmo… doprowadzi to do walki z samorządem”
Mirosław Suchoń (Polska2050): „Tego rodzaju rozwiązanie (niższy próg wyborczy) spowoduje, że to będzie początek sporów społecznych, więc pytanie czy nie powinno się zrobić zmian aby ten próg znacząco podwyższyć.”
Obniżony próg ważności referendum nie podobał się tez analitykom Biura Analiz Sejmowych, które wskazało również na kilka zasadnych mankamentów formalnych i niejasności (które być może były źródłem sprzeciwu posłów związanych z ministrem sprawiedliwości i jego partii Solidarna Polska). Opinia Biura Analiz Sejmowych zawiera miedzy innymi takie zdanie:
„Teoretycznie nawet niewielka (a więc niereprezentatywna dla ogółu wspólnoty samorządowej) grupa mieszkańców mogłaby stosunkowo łatwo doprowadzić do odwołania danego organu. Ponadto organy samorządowe mogłyby funkcjonować w obliczu „stałej groźby odwołania”, potencjalnie podejmując decyzje pod wpływem innych kryteriów niż kierowanie się dobrem całej wspólnoty samorządowej”
Biuro Analiz Sejmowych żyje najprawdopodobniej w świecie teorii i nie dostrzega patologii jakie mamy w samorządach. Czy obecnie władze samorządów kierują się dobrem całej wspólnoty samorządowej? Oczywiście, że nie. Jest wręcz przeciwnie, kierują się zwykle interesami swojego lokalnego układu. Przykładowo, jeśli dany wójt ma przychylność strażaków OSP, to rozbuduje im strażnice albo kupi nowy samochód gaśniczy, mimo iż konieczności wymaga gminna droga dojazdowa do prywatnego przedszkola, którego właścicielem jest oponent wójta. O kwestii mianowania i nagradzania pracowników urzędu oraz prezesów spółek i rad nadzorczych można by pisać i pisać, ale w skrócie, niemal zawsze głównym kryterium są znajomości osobiste i korelacje lokalnego układu, a nie najwyższe kompetencje czy korzyści społeczne. I stąd zwykle zarządy spółek komunalnych i rady nadzorcze to osoby bliskie włodarzowi samorządu, często nie mające dostatecznej wiedzy i doświadczenia.
Co do polityków Koalicji Obywatelskiej, Lewicy i Polski2050, nie dziwi sprzeciw, ponieważ ich elektorat to głównie duże miasta, w których mają swoich włodarzy, a ci z kolei nie chcą, żeby ktoś patrzył im na ręce, a tym bardziej pokrzyżował plany.
Dziwi fakt, iż razem z opozycją głosowali posłowie Solidarnej Polski. Być może wynika to z kwestii niejasności formalno-prawnych projektu, a być może są to rozgrywki wewnątrzpartyjne klubu PiS, który wszedł w koalicję z posłami Kukiz15 w zamian właśnie za zmianę ustawy o referendum lokalnym, za co Pawłowi Kukizowi medialnie oberwało się zarówno ze strony tzw. opozycji „totalnej” jak i opozycji „wolnościowej”. Ci drudzy (Konfederacja, Wolnościowcy) w przeciwieństwie do odwiecznych oponentów PiS, poparli pro-obywatelskie zmiany w referendach. Jednak stanowczy głos sprzeciwu „opozycji totalnej” nie jest bez znaczenia, ponieważ opozycja ma większość w Senacie, który może chcieć blokować zmiany.
Tak czy inaczej, obecni samorządowcy są bezpieczni. Nawet jeśli ta zmiana ustawy o referendum lokalnym zostanie podpisana przez Prezydenta, to ma wejść w życie dopiero od 1 stycznia 2024, a zatem referendalny bat na samorządy będzie działał dopiero od następnej kadencji.
Znaczne obniżenie progu ważności referendum stawia pytanie, czy włodarze, przeciwko którym planowane jest referendum, nadal będą namawiać do bojkotu, jak to zwykle bywa. Dotychczasowy próg ważności na poziomie 30% frekwencji (czy 3/5 frekwencji w wyborach) zwykle był zaporowy dla inicjatorów i powodował nieważność referendum, choć niedawno udało się to w małej gminie w Będzinie na Pomorzu. Co ciekawe, odwołany w referendum wójt kandydował ponownie, ale przegrał z kretesem uzyskując tylko 12% poparcia.
Artur Dziambor z koła poselskiego Wolnościowcy w wywiadzie dla Fundacji PAFERE stwierdził, że jeśli zmiany wejdą w życie, to referenda będą odbywały się znacznie częściej, a włodarze samorządów będą się bali robić akcje w stylu „nie idźcie głosować”, bo przy progu 15% jest już duże ryzyko przekroczenia tej frekwencji. Dodał przy tym, że w jego ocenie referenda powinny być „bezprogowe”, ale równolegle z wprowadzaniem praw i zasad demokracji bezpośredniej należy kłaść nacisk na edukację społeczną i rozwój lokalnych mediów. Ponadto stwierdził, że co prawda zmiana ustawy o referendum to inicjatywa Pawła Kukiza, ale jest to również w interesie PiS, bo najbardziej uderza w burmistrzów i prezydentów miast, którzy zwykle są w opozycji do PiS. Zatem taki referendalny bat na samorządy rządowi jest nawet na rękę. Zgodził się jednak przy tym, że w dużych miastach jest większa niegospodarność i mniejsza kontrola społeczna. Na dotychczasowych zasadach w jego rodzinnej Gdyni musiałby zebrać 25 tysięcy podpisów by zainicjować referendum – to jest pięć razy więcej niż do zarejestrowania listy kandydatów do sejmu w całym okręgu.
Obszerny wywiad z posłem Arturem Dziamborem w temacie funkcjonowania samorządów i nowych przepisach o referendum lokalnym wkrótce pojawi się na kanale Youtube fundacji PAFERE.
Bartłomiej Krzych
Fundacja PAFERE
Stowarzyszenie Otwarta Wieliczka
#pafere #referendum #kukiz #dziambor #gdynia #wieliczka #panbartek #krzych