Rekordowe poparcie dla obywatelskiej akcji STOP SCT w Krakowie.

Dziś dokonaliśmy największego w historii Polski lokalnego „veta obywatelskiego”. 7 tys. podpisów to ponad 20 razy wiecej, niż wymaga tego prawo i 5 razy wiecej niż najpopularniejsza dotychczas obywatelska inicjatywa w Krakowie dotycząca likwidacji spółki Krakow 5020.

To czwarta taka moja akcja, gdzie jestem współinicjatorem. Do tej pory dwa takie „veta” przeprowadzane w ramach obywatelskiej inicjatywy uchwałodawczej robiłem w Wieliczce, a trzecie do Sejmiku Województwa Małopolskiego – w obronie kominków.

Cieszę się z odpowiedzialnego zaangażowania członków komitetu, zwłaszcza Wojciecha Jaskółki i Piotra Bartosza. W dzisiejszych czasach nie jest łatwo o odpowiednie osoby do współpracy w działaniach społecznych, zwłaszcza, że urzędnicy Miasta Krakowa utrudniali nam przeprowadzenie formalności założenia komitetu.

Czy jest szansa na uchylenie obecnej, absurdalnej i anty-społecznej wersji Strefy Czystego Transportu (SCT) w Krakowie? Myślę, że tak. Uważam, że obecna wersja powinna być uchylona, a nowa – robiona już po wyborach, z nowym prezydentem i nową radą miasta. Bo to nowy prezydent i nowi radni będą odpowiadać za jej wprowadzenie.

Po co w ogóle ta „Strefa Czystego Transportu”? Jak zapisano w uchwale i jak tłumaczą politycy popierający tego gniota prawnego, chodzi o zdrowie i życie ludzi. Doprawdy? Od bezsensownego nalepkowania motocykli ludzie będą zdrowsi? Czy jak ludzie mieszkający na obrzeżach miasta, używający sporadycznie auta zmienią wersje auta z normy euro 3 na euro 5, to ludzie przestaną chorować na raka? Co to da, kiedy nad Krakowem lata coraz więcej samolotów. Co to da, kiedy przez Kraków autostradami A4 i S7 przejeżdża codziennie tysiące TIRÓW, a autostrada jest wyłączona z ograniczeń. „Pandemia” w 2020 roku pokazała, że nawet ogracznienie ruchu samochodowego o 50% nie sprawiło, że smog z Krakowa zniknął. Czy od tej całej walki ze smogiem ludzie żyją dłużej? Nie! Żyją krócej, bo utrudnia się ludziom dostęp do opieki zdrowotnej. Jeśli ludzie muszą wydać pieniądze na nowe auto, to będą mieli mniej pieniędzy na leczenie i zdrowy tryb życia.

Krakowska wersja SCT jest pełna idiotyzmów. Utrudni dojazd ludziom z całej Polski, którzy raz na jakiś czas będą chcieli do Krakowa przyjechać do szpitala na badania, czy na koncert. Natomiast motocykl czy quad z silnikiem dwusuwowym, spalający mieszkankę paliwowo-olejową (śmierdzący dym), będzie mógł codziennie jeździć po centrum miasta i uprzykrzać życie grupom ludzi stojącym na przystankach czy siedzących w ogródkach piwnych.

Jest to ogromny wstyd dla elit Krakowa, że taki gniot został uchwalony w mieście pełnym rzekomych autorytetów akademickich, w tym prawnych.

Gdzie te wszystkie autorytety prawne z Krakowa, które w uchwale o SCT nie dostrzegają podstawowej kwestii – błędnego określenia granic? Akt prawa miejscowego powinien jasno określać, granice, gdzie mają obowiązywać ograniczenia.

Prawnicy urzędu Miast Krakowa niby określili granice strefy na „granice administracyjne Krakowa”, dodając, że dokładna granica „będzie uregulowana projektem organizacji ruchu”. Dodajmy, że tego „projektu organizacji ruchu” nie ma, nie wiadomo kiedy będzie i nie wiadomo gdzie go szukać. Władze Krakowa w mediach mówią, że ze strefy będą wykluczone obszary stanowiące dojazd do węzłów autostradowych. To jak to w końcu, granice administracyjne Krakowa, czy granice autostrady? Sami sobie zaprzeczają.

O poziomie ignorancji prawnej urzędników Miasta Krakowa w sprawie SCT najlepiej świadczy pierwotny projekt uchwały o wprowadzeniu SCT, poddany konsultacjom społecznym, gdzie ograniczeniami objęli również … uwaga… ROWERY. W pierwotnej wersji uchwały w widniał zapis „do SCT dopuszczone są pojazdy spełniające warunki”, co w rozumieniu polskiego prawa uwzględnia również rowery. Dopiero po konsultacjach dodano poprawkę i zmieniono „pojazdy” na „pojazdy samochodowe”. Przypomnę, takie idiotyzmy dzieją się w Krakowie, gdzie funkcjonuje najstarszy Uniwersytet w Europie i renomowany wydział Prawa i Administracji.

Mimo, że opłacamy z naszych podatków profesorów prawa na uczelniach, instytucjach i wiele organizacji prawniczych, to o przestrzeganie podstawowych praw muszą walczyć sami obywatele. Dlaczego? Bo awanse zawodowe i rozwój naukowy dziś uzależniony jest od dobrych relacji polityczno-biznesowych. Tak korporacje, granty i dotacje zawładnęły polskimi elitami, wykształconymi i żyjącymi na nasz koszt.

Wracając do naszej obywatelskiej inicjatywy, zgodnie z prawem 22 listopada Rada Miasta Krakowa powinna zająć się naszym obywatelskim projektem uchylającym SCT. Zachęcam wszystkich do aktywności w tym dniu – można protestować przed magistratem, albo na Sali obrad.

Artykuł w mediach:

https://glos24.pl/kolejne-obywatelskie-veto-w-krakowie-waza-sie-losy-strefy-czystego-transportu

Wideo po konferencji i złożeniu projektu i podpisów.