Nowy podatek i pseudo-ekologia w Krakowie. Miasto będzie dla bogatych.

Wprowadzony przez Unie Europejską nowy podatek od paliw kopalnych oraz system ETS2 obciąży użytkowników energii z gazu i węgla. Tymczasem, wbrew pozorom, zdecydowana większość mieszkańców Krakowa właśnie z gazu i węgla ma ciepłą wodę i ogrzewanie. Nowy podatek nie obejmie ciepła z drewna, ale to póki co jest w Krakowie zakazane. Zakazane w Krakowie mają być też starsze auta spalinowe, mimo iż teoretycznie mogą działać one działać na biopaliwa, tak jak jest to w Brazylii. Nielogiczna walka o klimat będzie Krakowian sporo kosztować, ale kto bogatemu zabroni? Gorzej z biedniejszymi

Ostatnie dane o wynagrodzeniach w Polsce wskazują że najwyższe średnie wynagrodzenie przypada na Kraków.

https://www.rp.pl/wynagrodzenia/art38059841-krakow-placi-najlepiej-zdetronizowal-warszawe

Średnia oczywiście nie oddaje jednak tego co zarabia większość, bo ta ma zwykle dochód mniejszy niż średnia krajowa. Do tego dochodzą emeryci i renciści. A wkrótce życie w Krakowie stanie się znacznie droższe. W imię walki o klimat i czyste powietrze, co niby ma wydłużyć życie.

Już od ponad trzech lat obowiązuje w Krakowie tak zwana uchwała antysmogowa dla Krakowa. Sprowadza się ona do zakazu spalania paliw stałych. Głównie chodzi tu o węgiel ale również też drewno i jego pochodne: brykiet i pellet. Przez wiele lat namawiano mieszkańców Krakowa do przejścia na ogrzewanie gazowe i olejowe lub podpięcia do elektrociepłowni zasilanej węglem.

Powietrze w Krakowie co prawda się poprawiło, ale ten proces miał miejsce w całej Polsce. Co więcej, w Krakowie nadal średnioroczne stężenia zanieczyszczeń powietrza są najwyższe w Polsce, a czasem i na świecie. Walka o czyste powietrze miała poprawić długość życia, a ta nie tylko nie wzrosła, ale po covidowych lockdownach znacznie spadła i cofnęła się do poziomu sprzed 20 lat. A jak już mowa o lockdownach, to mimo drastycznego ograniczenia ruchy aut, smog w Krakowie był w zasadzie taki sam. Podsumowując ogromnym nakładem kosztów nie osiągnięto w Krakowie ani czystego powietrza ani dłuższego życia. Chodź tu też trzeba zaznaczyć, że mimo zanieczyszczeń powietrza w Krakowie ludzie żyją najdłużej w Polsce Według oficjalnych danych GUS. Dla przeciętnego zjadacza chleba trudno to wszystko pojąć, ale jedno jest pewne – wszystko przekłada się na ograniczenia wolności i wyższe koszty życia.

Uchwała antysmogowa doprowadziła de facto do tego, że generalnie Kraków oparty jest na paliwach kopalnych, głównie gazie i węglu. Nawet jak, ktoś ma pompę ciepła, to w zimie prąd produkowany jest głównie ze spalania węgla i gazu. A to właśnie na te paliwa Unia Europejska nałożyła nowy podatek tak zwany ETS2. Jest to element polityki klimatycznej polegającej na odchodzeniu od paliw kopalnych w celu walki z globalnym ociepleniem. Jaki sens ma Taka walka skoro same Chiny w tydzień zużywają więcej węgla niż Polska przez cały rok?

Sens nie ma tu najwyraźniej większego znaczenia. Dla biurokratów z Brukseli ważniejsze jest to, że będą mieli nowe dochody z łupienia Polaków, które potem dumnie będą przyznawać jako dotację na technologie zaprzyjaźnionych korporacji. Tak jak było z wymianą pieców na gazowe – Viessman, Vaillant, Junkers itp – w zasadzie same niemieckie marki. Polskich ekologicznych kotłów na węgiel, drewno i pellet UE nakazuje nam ograniczać.

Nowy podatek to nie wszystko, bo już od 2027 roku w UE zakazany ma być montaż nowych pieców gazowych. Przy zakazie kominków jedyne rozwiązanie to ogrzewanie pompą ciepła. Wydatek ze zmianą instalacji trzeba liczyć od 50 000 do 100 000 zł. Starszy mi mniej zamożnym po prostu lepiej będzie się z Krakowa wyprowadzić, bo na sieć ciepłowniczą obrzeża miasta nie mają co liczyć Przez najbliższe 10 lat. Ale ogrzewanie to nie jedyny problem bo jest jeszcze nowa uchwalona strefa czystego transportu w Krakowie pierwsza taka w Polsce. Podobnie jak z zakazem kominków obowiązuje na terenie całego Krakowa. Z ruchu wyeliminowane mają być starsze auto spalinowe, zatem kto będzie chciał po nim jeździć będzie musiał kupić nowe. Najlepiej elektryczne choć, ci co mają parking w garażu podziemnym z czasem też mogą mieć problem bo już pierwsze parkingi podziemne w Polsce zostały zablokowane dla aut elektrycznych z uwagi na niemożliwość ugaszenia ich podczas pożaru. I tu też warto się zastanowić, czy auta elektryczne są takie ekologiczne , a spalinowe szkodliwe? Póki prąd mamy z węgla, auta elektryczne de facto będą zasilane węglem. Obecna technologia budowy akumulatorów do aut elektrycznych też z ekologią ma niewiele wspólnego, potrzebny do nich pierwiastki jak lit czy kadm też wydobywane są w kopalniach. Natomiast silniki spalinowe niekoniecznie muszą spalać produkty ropo-pochodne. Silniki diesla z powodzeniem mogą działać na olej rzepakowy, a benzynowe – na bioetanol. Tak jest od wielu lat w Brazylii, gdzie biopaliwa są obowiązkowo dodawane do paliw, dzięki czemu znacznie obniżają koszt paliwa.

https://www.auto-swiat.pl/wiadomosci/aktualnosci/auto-na-alkohol-czyli-produkcja-biopaliw-w-brazylii/dz6n1w7#slajd-1

Oprócz tego biopaliwami regulują rynek rolny i import ropy. W przypadku urodzaju zwiększa się ilość biopaliw, a zmniejsza import ropy. W Polsce nie mówi się o tym na poważnie, a UE pod wpływem polityczno-biznesowego lobby chce po prostu jak najprędzej zakazać aut spalinowych.

Wobec powyższego rozsądnym rozwiązaniem dla biedniejszych osób jest wyprowadzka z Krakowa. Z tym, że sprzedać starszego mieszkania czy domu też nie będzie łatwo, bo najpierw trzeba będzie zdobyć świadectwo energetyczne, czyli kolejny nowy wymysł Unii Europejskiej obowiązujący już od niedawno w Polsce, oczywiście dla ratowania klimatu.

Każdy problem chwilowo można rozwiązać wsparciem finansowym przez rząd. Tak jak problem niekontrolowanego importu zboża z Ukrainy rząd rozwiązał tym, że przeznaczy 10 miliardów na wsparcie dla rolników. A skąd te 10 miliardów? No najwyżej się wydrukuje. Najwyżej znów będzie inflacja, która znów najbardziej uderzy w najbiedniejszych. Nowa polityka klimatyczna Unii uderzy też w polskie rolnictwo, bo przecież ono też wymaga paliw i energii – choćby do ogrzewania szklarni do uprawy sadzonek i warzyw. Efekt będzie taki że jedzenie dla przeciętnego mieszkańca będzie albo droższe, albo gorszej jakości (wytworzone za granicą tam, gdzie można tanio produkować bez regulacji UE). A to w praktyce będzie mieć negatywny wpływ na zdrowie. A przecież wszystko zaczęło się od tego, że mieliśmy być zdrowsi i żyć dłużej…