Kozioł przegrał, bo startował. Wieliczka nie dała się ogłupić.

Kurz wyborczy powoli opada, wiec dobrze sobie podsumować kampanię i wynik wyborów w Wieliczce. Wynik, który jest sromotną porażką burmistrza Artura Kozioła i przy okazji wielickiej Koalicji Obywatelskiej.

Ludzi którzy mnie bliżej znają wiedzą, że wątpiłem w to czy Kozioł będzie startował. Po pierwsze, dlatego, że czułem klimat do zmiany burmistrza, a po drugie, że wg mnie biznesowa szara eminencja w Wieliczce potrzebowała układu Kozioła i nie mogła przyzwolić na kandydata, który przegra.

Kiedy minął termin na zgłaszanie kandydatów i okazało się, że Koalicja Obywatelska faktycznie nie zgłosi kandydata, tylko poprze Kozioła, spełnił się dla mnie najbardziej optymistyczny scenariusz. Bo przecież do ostatniego dnia zgłaszania kandydatów nie można było wykluczyć, że KO wystawi nową osobę, a Artur Kozioł wycofa swoją kandydaturę, przekazując nowej twarzy swoje poparcie. A nowej twarzy z obozu Kozioła czy Koalicji Obywatelskiej obawiałbym się dużo bardziej, niż Kozioła, którego wielu ludzi miało już po prostu dość po tych 18 latach. Nowy kandydat dla ludzi byłaby zmianą, choć układ pozostał by po staremu. Tak jak w Niepołomicach, gdzie nowy burmistrz zapewne będzie kierowany przez poprzedników. Gdyby kandydatką KO była choćby Anna Polańska, trudno byłoby jej cokolwiek zarzucić. Przecież nie można jej winić za grzechy Kozioła, a nawet gdybym to robił, to zyskałbym więcej wrogów, niż zwolenników.

Cieszy mnie niezmiernie, że mieszkańcy Wieliczki i okolic nie dali się ogłupić kolejnymi obietnicami i wizerunkami Kozioła na każdym kroku. Takiej dawki propagandy to nikt się nie spodziewał. Ale jak widać, na nic się zdało. Na nic zdało się też poparcie 5 komitetów. Ludzie w Wieliczce, myślę że też dzięki mojej kilkuletniej działalności informacyjno-edukacyjnej, nie dali się ogłupić.

7 kwietnia pękła bańka, w której Artur Kozioł i jego środowisko żyło sobie w ostatnim czasie. Czytali i wierzyli w propagandę, którą sobie tworzyli. Myśleli, że jak zablokowali Pana Bartka na wszystkich profilach urzędowych na Facebooku, to uda się zakłamać rzeczywistość. Jeszcze w piątek przed wyborami, 5 kwietnia, rozmawiałem z wpływową osobą blisko układu Koziołowego, która wyliczała procenty kandydatów na burmistrza. I wychodziło, że Kozioł miał mieć ponad 50% w I turze… Mnie dawali tam 8-10%. Nie wiadomo na jakich podstawach. Skoro w wyborach na Senatora, przy bardzo skromniej kampanii miałem w Wieliczce 12%, to trzeba było być ignorantem, żeby dawać mi gorszy wynik w wyborach na burmistrza, mając szerszy komitet i bogatszą kampanię. Ostatecznie wyszło mi 16%, a Koziołowi 34%. Wygrałem z Koziołem w 3 komisjach: Strumiany, Wegrzce Wielkie i Osiedle Bogucice.

Po wynikach I tury faworytem był Rafał Ślęczka, który miał taki wynik jak Kozioł – 34%, a ponadto mógł liczyć na głosy przeciwników Kozioła. Już nawet statystycznie rzecz biorąc, jeśli urzędujący gospodarz w I turze nie wygrywa zdecydowanie, to ma bardzo niskie prawdopodobieństwo wygranej w II turze. Bo świadczy to klimacie do zmiany. I tak było w przypadku Wieliczki.

W dniu II tury wyborów miałem przygotowaną symulację głosów i rozpiskę na każdą komisję. Liczyłem na to, że w rejonach, w których Rafał Ślęczka wygrał zdecydowanie, znów wygra. A w rejonach, gdzie w I turze wygrał Kozioł, wystarczył remis albo nawet niewielka przegrana. Przykładowo, w Brzegach nawet porażka 20 głosami była dobra dla Rafała Ślęczki. I akurat z Brzegów miałem pierwszą informację – okazało się, że Rafał Ślęczka wygrał tam 20 głosami! To był wyznacznik, który wskazywał, że Kozioł dostanie łomot. Następne były głosy z Małej Wsi – tu remis brałbym w ciemno – a okazało się, że głosów na Ślęczkę było o połowę więcej niż na Kozioła – 240 do 150! Wtedy było już pewne, że Ślęczka wygra. Jednak głosy z Węgrzc Wielkich to już była miazga – dwa razy więcej na Śleczkę niż na Kozioła 579 do 292. Takiego wyniku nikt się nie spodziewał. W Węgrzcach Wielkich względem I tury Kozioł stracił prawie 50 głosów, a Ślęczka zyskał aż 350 – czyli niemal tyle, co ja uzyskałem w I turze. Podobnie było na osiedlu Bogucice.

W II turze Kozioł dostał srogi łomot, wygrywając tylko w 3 z ok 40 komisji. Ostateczny wynik 61% do 39% to większa przepaść, niż sobie wyobrażałem, bo liczyłem bardziej na 55% do 45%. Okazało się jednak, że moi wyborcy z I tury poszli na II turę wyborów i zagłosowali przeciwko Koziołowi. Zapewne swoje zrobiło moje oświadczenie w Internecie oraz akcja z banerami, plakatami i ulotkami wzywające do pójścia no wybory i oddanie głosu na nowego burmistrza, ale i cała moja działalność – w tym książka „Wieliczka – miasto grzechu. Od samorządu do nierządu”, która się w kampanii dobrze rozchodziła.

Oprócz zmęczenia mieszkańców Koziołem, było też kilka innych powodów przegranej. Po pierwsze – ludzie mieli szerszy wybór. Pisałem o tym przed wyborami, że Kozioł będzie miał silniejszych konkurentów niż w poprzednich latach i już samo to doprowadzi do II tury. Po drugie, ludzie są w stanie władzy wiele wybaczyć, dopóki mają wodę w kranie. Czystą wodę w kranie. A tego w ostatnich latach nie ma – jakość wody w Wieliczce się pogorszyła. Po trzecie, tak tępej propagandy i banerozy ludzie mieli dość. Kozioł bał się otwartych spotkań, bał się debaty. To też pokazuje, jak niski poziom mediów i demokracji jest w Wieliczce, skoro walka wyborcza odbywała się w odosobnieniu. Debata była tylko jedna, współorganizowana przez mój komitet przed I turą. Poprowadziła Pani Marzena Gitler w Centrum Kultury i Turystyki w Wieliczce. Ale odważnych kandydatów było tylko dwóch, Bartłomiej Krzych i Przemysław Staroń. Przed II turą nie było żadnej debaty.

Artur Kozioł przegrał, ale pewnie jakoś da sobie radę, choć politycznie jest spalony po takiej przegranej mimo kampanii na bogato i szerokiemu poparciu polityków – tu też warto się zastanowić, czy takie polityczne zabiegi mają sens w wyborach samorządowych.

Gorzej będą mieć sympatycy Kozioła, którzy go tak ochoczo popierali w tej kampanii, licząc na to, że wygra i się odwdzięczy. No raczej się nie odwdzięczy, a fotki z kampanii pozostaną w Internecie, a ludzie i nowe władze będą pamiętać, kto bronił chorego układu i walczył przeciwko zmianie.

Ja się ogromnie cieszę, że wraz niezależnymi kandydatami z komitetu Otwarta Wieliczka przeprowadziliśmy wspaniałą kampanię i od początku byliśmy za zmianą, która zdecydowanie wygrała.