Władze Krakowa skazały mniejszość swoich mieszkańców na drogi gaz, zabraniając im palić w kominkach drewnem, a nawet peletem i to w najnowocześniejszych urządzeniach. Takiego zakazu nie ma nigdzie w Europie – bogaty Londyńczyk może palić drewnem w kopciuchu, ale biedna babcia z Nowej Huty czy Swoszowic musi słono bulić za gaz albo marznąć, a dopłat do węgla nie dostanie. Tymczasem większość mieszkańców Krakowa, domagająca się radykalnej walki ze smogiem, sama ma tanie ciepło z węgla za pośrednictwem elektrociepłowni w Łegu. Co się stanie, gdy w zimie węgla zabraknie albo elektrociepłownia ulegnie awarii z powodu złej jakości węgla lub zostanie uszkodzona w wyniku rosyjskiego sabotażu? Czy dojdzie do powtórki ze stycznia 2004, kiedy to znaczna część Krakowa została bez ogrzewania?
Od 1 września 2019 roku w Krakowie na mocy tzw. „uchwały antysmogowej” obowiązuje całkowity zakaz paliw stałych, tj. węgla, drewna i peletu. W instalacjach domowych dozwolone są tylko gaz i olej opałowy – nota bene – paliwa kopalne, podobnie jak i węgiel, z którego ciepło ma większość mieszkańców Krakowa za pośrednictwem elektrociepłowni w Łegu. Warto też pamiętać, że nawet ci, co mają pompy ciepła – w zimie zużywają prąd wytworzony z węgla. W skrócie – niemal cały Kraków ma ciepło z paliw kopalnych, od których Unia Europejska nakazuje odchodzić, a zabroniono odnawialnych źródeł energii, tj biomasy (drewna i peletu). Zabawne, że niektórzy postępowi politycy stawiają Kraków jako wzór walki o ekologie i klimat.
Zakazywanie stosowanie drewna i peletu nawet w najnowocześniejszych kominkach i piecach, które nie przyczyniają się do smogu, doprowadziło do uzależnienia części mieszkańców i przedsiębiorców od gazu. Z tego powodu, musiało na przykład zniknąć cześć małych pizzerii, które wypiekały ciasto w tradycyjnych piecach na drewno. Ponadto, na początku tego roku, przedsiębiorcy – klienci PGNiG, największego dostawcy gazu w Polsce, dostali pisemną informacje, że są w pierwszej kolejności do odcięcia w przypadku braku gazu. O ile w innych miastach Polski firmy mogą korzystać z pieców na drewno, pelet czy węgiel, o tyle w Krakowie jest to zakazane. I co zrobią krakowskie firmy, gdy braknie gazu dla nich?
Przy wprowadzaniu zakazu drewna i węgla w Krakowie, powoływano się na sukces Londynu w walce ze smogiem, ukazując go jako wzór. Mało się jednak mówi o tym, że w Londynie nigdy nie zakazano spalania paliw stałych – co więcej, nadal można tam palić drewnem w kopciuchach. Przepisy zakazują jedynie emitowania ciemnego dymu oraz palenia mokrym drewnem (ten zapis wszedł dopiero w 2021 r.). Innymi słowy, w Londynie można legalnie palić drewnem w starym kopciuchu czy kominku, który nie ma certyfikatu, pod warunkiem, że nie kopcimy z komina ciemnym dymem. Jedynie nowe kominki i piece muszą spełniać normy Eco-design – ale taki wymóg od 2022 tyczy się całej Unii Europejskiej. Instrukcje palenia drewnem w Londynie można przeczytać poniżej na oficjalnej stronie miasta:
https://www.london.gov.uk/what-we-do/environment/pollution-and-air-quality/guidance-wood-burning-london
Głównym motywem do wprowadzenia całkowitego zakazu były względy zdrowotne. Straszono Krakusów przedwczesną śmiercią i rakiem płuc. Wykorzystywano grę na emocjach, twierdząc, że każde dziecko w Krakowie wypala paczkę papierosów tygodniowo. W skrócie, z osób palących drewnem zrobiono morderców dzieci, tak jak na załączonej grafice, która widniała na billboardach.
Nikt oczywiście nie podawał przy tym oficjalnych statystyk dotyczących długości życia w Krakowie, a te wskazywały, że mimo smogu mieszkańcy Krakowa żyją najdłużej w Polsce. Ukrywano też oficjalne dane GUS, wg których na Pomorzu, gdzie smogu w zasadzie nie ma, zachorowalność na raka płuc jest o połowę wyższa niż w Małopolsce. Wypalone przez dzieci papierosy to oczywiście zwykła manipulacja, polegająca na porównaniu tylko jednej substancji znajdującej się w powietrzu jak i w dymie tytoniowym – benzo(a)pirenu, podczas gdy dym papierosowy zawiera tysiące toksycznych związków, w tym wysokie stężenia tlenku węgla, który zakwasza organizm, co z kolei przyczynia się do rozwoju komórek nowotworowych.
Oczywiście nie można negować tego, że piece należy wymieniać i dbać o czyste powietrze. Problem jednak w tym, ze do poprawy powietrza nie trzeba aż tak radykalnych działań, jak całkowity zakaz paliw stałych. Po dwóch latach funkcjonowaniu zakazu i wyeliminowaniu niemal wszystkich kopciuchów, Kraków nadal bywa na czele światowego rankingu smogowych miast. Tak było choćby 16 i 31 grudnia 2021 oraz 1 marca 2022. Mało tego, jeśli chodzi o średnioroczne stężenia benzoapirenu, to mimo całkowitego zakazu palenia, w 2020 Kraków miał najwyższy poziom zanieczyszczeń ze wszystkich miast wojewódzkich w Polsce. Co więcej, od czasu podjęcia „uchwały antysmogowej dla Krakowa” powietrze w Krakowie co prawda się poprawiło, ale najmniej ze wszystkich miast wojewódzkich. Lepsze powietrze ma na przykład Łódź, gdzie nadal funkcjonuje ok 40 tys. starych pieców, czyli dwa razy więcej niż w „krakowskim obwarzanku” (gminach ościennych). Oczywiście, pojawią się zaraz głosy, że Kraków ma specyficzne położenie oraz słabsze wiatry i stąd gorsze powietrze niż w Łodzi. Ale czy władze Krakowa dbają o odpowiednie przewietrzanie miasta? Oczywiście, że nie. Niemal każdy kawałek przestrzeni jest łakomym kąskiem deweloperów. Gdzie by się nie rozejrzeć po Krakowie, tam żurawie wieżowe. Najwięcej ich na Ruczaju, gdzie rosną nowe bloki i biurowce, mimo, że już kilkanaście lat temu mówiło się, że błędem było zabudowywanie zachodniej strony Krakowa, od której najczęściej wieją wiatry.
A co do szkodliwości benzo(a)pirenu, to warto się zastanowić nad zasadnością norm ustalonych przez WHO (Światowa Organizacja Zdrowa). Średnioroczne stężenia benzo(a)pirenu w Nowym Targu przekraczają normę 15 000 % (piętnaście tysięcy procent – 18 ng vs 0,12 ng normy). Skoro te stężenia sa tak drastycznie przekroczone, to dlaczego ludzie w Nowym Targu żyją? Mało tego, żyją dłużej, niż mieszkańcy nadmorskiego Koszalina, gdzie problemu smogu w zasadzie nie ma… Czy zatem te normy mając na celu ochronę zdrowia, czy forsowanie „zielonego ładu”?
Poniżej potwierdzenie w/w danych pismem przez polskie instytucje:
Fakty jednak nie docierają do większości Krakusów, a tym co mieszkają w blokach kominki są niepotrzebne, wiec lepiej żeby ich w Krakowie nie było. Bo przecież wiadomo, że do kominka nie tylko drewno będą wrzucać, tylko też śmieci i gumaki. Tą drogą myślenia należałoby zakazać samochodów, po przecież wsiadają do nich też pijani i głupi kierowcy, którzy następnie zabijają niewinnych pieszych. Głosów o całkowitym zakazie samochodów w Krakowie jednak nie ma, bo wystarczy kontrolować i karać tych, którzy łamią prawo.
Elektrociepłownia w Łegu chwali się, że dostarcza ciepło do ok 70% odbiorców Krakowa. Są to głównie osiedla bloków, podpięte do sieci ciepłowniczej.
Ciepło systemowe z elektrociepłowni w zimie jest oczywiście super rozwiązaniem – ciepło powstaje jako skutek uboczny ze spalania węgla, który wykorzystuje się do produkcji prądu. Jest to jednak super rozwiązanie na dobre, spokojne czasy, a te się niestety skończyły. Warto przypomnieć sobie sytuacje z 20 stycznia 2004, kiedy to w wyniku pożaru w elektrociepłowni zostały wyłączone wszystkie 4 bloki energetyczne i część Krakoaw została odcięta od ogrzewania. Tu fragment artykułu prasowego z 21 stycznia 2004:
https://dziennikpolski24.pl/przeciek-z-wybuchem/ar/c3-1764486
Tej zimy pojawiają się nowe, poważne ryzyka, których nie było nigdy wcześniej. Europejska polityka zielonego ładu (energetycznej samozagłady) doprowadziła do ograniczenia wydobycia węgla w Polsce. Dodatkowo COVID zachwiał łańcuchem dostaw, a wojna na Ukrainie ograniczyła produkcje węgla na Ukrainie, a do tego wszystkiego polski rząd wyszedł przed szereg z idiotycznym pomysłem nakładania embarga na węgiel z Rosji.
Już w grudniu 2021 pojawiały się informacje, że aż 23 elektrownie w Polsce miały niedobory węgla i zgłaszały brak ustawowych zapasów węgla. Wśród nich był Kraków, co widać na poniższym obrazku.
Niedobory węgla wynikały to m.in. z malejącej podaży i zwiększonej konsumpcji węgla w Polsce i Europie, wynikającej z kolei z ekstremalnie wysokich cen gazu. Przykładowo, Miasto Tarnów w swojej ciepłowni miejskiej wyłączyło piece gazowe i przerzuciło się na piece węglowe, by oszczędzić mieszkańcom drastycznych podwyżek ogrzewania.
W obecnej sytuacji pojawiają się informacje, że polskie elektrownie mają coraz poważniejsze braki węgla, które wymuszają ograniczenie pracy elektrownie. Dodatkowo, awarii uległ nowy blok węglowy w Jaworznie, ponoć z powodu stosowania złej jakości węgla.
Czy dla krakowskiej elektrociepłowni wystarczy węgla na zimę? Miejmy nadzieje, że tak. Czy jako obiekt strategiczny będzie celem prób sabotażu? Miejmy nadzieje, że nie.
Sygnały idące z Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej w Krakowie (MPEC) są jednak niepokojące. Władze zakładają optymistycznie, że do końca roku nie powinno zabraknąć węgla, ale potem… „możemy się spodziewać perturbacji, jeśli chodzi o dostawy odpowiedniej ilości węgla – mówił na konferencji prasowej Marian Łyko, prezes MPEC w Krakowie. „
Tu świeży artykuł w serwisie Love Krakow:
Warto mieć jednak na uwadze fakt, ze będziemy mieli tej zimy do czynienia z dużym zwiększeniem poboru energii elektrycznej na ogrzewanie domów m.in. z pomp ciepła. Gospodarstwa domowe (prosumenci), którzy wyprodukowali fotowoltaika prąd w lecie, będą go „za darmo” odbierać w zimie m.in. do ogrzewania domu i oszczędności na gazie. Ten prąd nie jest „schowany do szufladki”, a będzie musiał być wyprodukowany w elektrociepłowni z węgla. A przy dużych mrozach, konsumpcja prądu z pompy ciepła czy grzejników elektrycznych mocno wzrasta. Czy w związku z tym znów nie dojdzie do przeciążenia, tak jak w styczniu 2004? Oczywiście można myśleć przez różowe okulary, że zima będzie lekka.., a co jak nie?
Zatrzymane pracy elektrociepłowni skutkowałoby odcięciem od ciepła zdecydowanej większości mieszkańców Krakowa, głównie tych, którzy domagali się zakazów palenia węglem i drewnem. Gdyby tak się stało, byłoby to potwierdzeniem tego, ze „karma wraca”, bo skazywanie mieszkańców mieszkających w domach na drogi gaz i zakazywanie im dogrzewania domów drewnem w kominkach, to nie tylko było nierozsądne, ale z pewnością był to grzech.
Oczywiście, znaczna cześć właścicieli domów pozostawiła sobie w zanadrzu kominek lub kopciucha na trudne czasy. Ponoć dostawcy drewna mają w tym roku sporo kursów do Krakowa – a wiec ludzie zabezpieczają się mimo wszystko by palic drewnem, jak by gazu brakło lub wbrew przepisom dogrzewać drewnem, by zaoszczędzić na rachunku. Mieszkańcy domów zawsze jakoś sobie dadzą rade, a przynajmniej mogą się przygotować. Inaczej jest w przypadku mieszkańców bloków, którzy są uzależnieni od elektrociepłowni węglowej w Łegu i nie maja żadnej alternatywy.
Dziś każdy Krakus, mający ciepło z elektrowni węglowej, powinien się zastanowić, czy postępował uczciwie, dyskryminując te mniejszość Krakowa mieszkająca w domach, która nie chciała zakazu palenia drewnem.
Nie życzę mieszkańcom krakowskich osiedli marznięcia z powodu braku węgla w elektrociepłowni lub jej awarii. Przecież wielu z nich ma niewinne małe dzieci lub ma pod opieka osoby starsze, chore. Ale nie zdziwi mnie, jeśli tak będzie, bo nie od dziś wiadomo, ze karma wraca. Naiwność, egoizm, brak solidarności czy zwykłe zachowanie typu „pies ogrodnika” (sam nie mam kominka, to niech inni też nie mają) ma często w życiu swoje negatywne konsekwencje. I tej zimy, te negatywne konsekwencje mogą dotknąć większość Krakowa.
Będąc uczciwym, powinno się naprawić błąd i znieść ten całkowity zakaz palenia w Krakowie dla peletu i drewna, które niektórzy mogą mieć tanio, albo nawet za darmo. Zniesienie zakazu węgla w domach teraz nie ma sensu, bo i tak węgla dla gospodarstw domowych brakuje.
W marcu tego roku obywatelski komitet „TAK dla palenia drewnem, STOP gazolobby” złożył do władz Małopolski obywatelski projekt uchwały, zmieniające uchwały antysmogowe dla Krakowa i Małopolski. Postulaty sa proste – dopuścić spalanie drewna i peletu w Krakowie i odroczyć o 3 lata zakaz bezklasowych kominków i pieców w Małopolsce.
Jeśli przepisy sie nie zmienią to wejda w życie zapisy tzw. uchwała antysmogowej dla Małopolski. W praktyce oznacza to, że bogaty Londyńczyk może palić drewnem w kopciuchy, a od przyszłego roku babcia z małopolskiej Stryszawy czy Budzowa ma bulić za gaz albo mieć pompę ciepła, bo jej kominek czy kuchnia kaflowa z której korzystała od wielu lat palac drewnem, będą zakazane.
Inicjatywę poparło 2,5 tysiąca osób, głównie mieszkańców powiatu krakowskiego, wielickiego i tarnowskiego.
Niestety inicjatywa jest pacyfikowana przez władze, które bezprawnie blokują jej procedowanie. Nie bez znaczenia jest tu fakt, iż władze Krakowa, by przypodobać się większości mieszkańców, stanowczo domagają się utrzymania tego głupiego, złego zakazu…
Jeśli po przeczytaniu tego artykułu uważasz, że zakaz palenia drewnem w Krakowie jest nie fair i chciałbyś coś z tym zrobić, możesz zadzwonić do kancelarii Sejmiku Województwa Małopolskiego lub napisać mejla z kulturalną prośbą, o procedowanie obywatelskiej inicjatywy „TAK dla drewna, STOP gazolobby”, której władze województwa nie chcą poddać pod dyskusje i głosowanie, mimo spełnienia wszelkich warunków formalno-prawnych.
Kontakt do kancelarii Sejmiku:
tel.: 12/ 616-09-64 lub e mail”: sekretariat.ks@umwm.malopolska.pl
https://www.malopolska.pl/samorzad/sejmik/kancelaria-sejmiku
Szczegóły obywatelskiej inicjatywy, w tym wiele ciekawostek uzasadniających ją, poniżej na stronie:
#krakow #zakaz #smog #wegiel #elektrownia #cieplo #panbartek #karma