1. Czy obecny system edukacji sprzyja odnajdywaniu i szlifowaniu talentów polskich dzieci?
Wiele małych szkół podstawowych, które teraz będą obejmować 8 roczników, nie prowadzi kółek tematycznych, zajęć artystycznych (teatrzyków) czy SKS. Nauczyciele są niechętni do prowadzenia takich zajęć, bo nie są za nie motywująco wynagradzani.
2. Czy obecny system edukacji odpowiada potrzebom rozwojowym dzieci?
Przez ostatnie 25 lat zmienił się tryb życia dzieci, zwłaszcza dzieci klas 4-8 i zwłaszcza poza szkołą. Można się zastanowić, czy te dzieci mają choćby 30% ruchu fizycznego, co ich rówieśnicy 25 lat temu. Dzieci te codziennie spędzają wiele godzin przy komputerach, znaczniej mniej się spotykają z rówieśnikami, bo komunikują się przez telefony i Internet. Czy nie należałoby rozważyć chociażby zamontowania drążków do ćwiczeń w futrynach drzwi w każdej klasie, aby podczas przerwy dzieci mogły sobie pozwisać i podciągać się?
3. Czy edukacja publiczna nie trwa za długo, sprzyja systemowi emerytalnemu?
Czy chcemy, by młodzi ludzie wchodzili w dorosłe życie dopiero w wieku 25-30 lat? Wydłużenie czasu edukacji nie sprzyja zakładaniu rodziny i rodzeniu dzieci. Należy przy tym stanowczo podkreślić iż wydłużanie czasu edukacji bez istotnego wzrostu dzietności będzie musiało spowodować wydłużenie wieku emerytalnego obecnych rodziców dzieci szkolnych (wyżu demograficznego lat ’80)
4. Czy edukacja publiczna jest efektywna? Czy każda godzina w szkole jest godziną rozwoju?
Dzieci mają różne predyspozycje i różnie się rozwijają w zależności od wieku. Czy da się zatem centralnie ustalić taki program i harmonogram zajęć, który będzie optymalny dla każdego dziecka? Takie podejście miało sens w czasach analfabetyzmu i zacofania, gdy dostęp do wiedzy był trudny. Obecnie żyjemy w czasach, gdzie każdy ma dostęp do wiedzy na wyciągnięcie ręki, a właściwie palca na smartfonie.
5. Czy teoretyczne cele systemu edukacji publicznej są zasadne i realizowane?
Wśród celów edukacji wymienia się umiejętność uczenia się, cel zasadny, lecz ile tak naprawdę czasu poświęca się na naukę wyszukiwania rzetelnych informacji w Internecie? A ile czasu dzieci poświęcają na bezmyślne kucie zbędnych informacji, po których u większości dzieci nie ma śladu po wakacjach…
6. Czy rodzice w edukacji nadal powinni być traktowani jako niekompetentny plebs, zwłaszcza w szkołach gdzie znaczna część z nich ma wyższe wykształcenie i doświadczenia życiowe i zawodowe w wielu różnych branżach?
Rady rodziców co prawda mają uprawnienia, ale są one w zasadzie tylko opiniodawcze i niewiążące, w związku z czym ani rodzice, ani władze szkoły nie przykładają do tego wagi. Rady rodziców (nie pojedynczy rodzice) powinni mieć więcej uprawnień: skargi na nauczycieli powinny być rozpatrywane przez rady rodziców, a nie kolegów po fachu. Rady rodziców powinny dysponować funduszem zasilanym publicznymi środkami, które będą przyznawane nauczycielom wg klucza ustalonego przez Rady Rodziców – np. skargi odejmują punkty o nagrody, dodatkowe zajęcia, sukcesy podopiecznych dodają punkty do nagrody. Wysokość nagród powinna być na tyle wysoka, by nauczycielom zależało na ich uzyskaniu. Dodatkowo, Rady Rodziców powinny mieć swobodę w organizowaniu festynów szkolnych, bez zbędnych formalności dotyczących np. zezwolenia na loterie fantowe.