Wielickie „pustobusy” wysysają miliony. Wpływy z biletów 10 razy niższe niż szacowano.

Od 2 lat gmina Wieliczka ma własną sieć komunikacji zbiorowej, którą obsługują zielone „eko” autobusy Solaris, zakupione za kilkanaście milionów złotych. Powołana do tego gminna spółka WST Sp. z o. o. obsługuje 8 linii, które łączą wsie z miastem. Wpływy ze sprzedaży biletów świadczą jednak o tym, że ten projekt to kompletna porażka i ogromne marnotrawstwo środków publicznych.

Zacznijmy od tego, że zielone eko-autobusy wbrew pozorom wcale nie są takie eko. Autobusy Solaris Urbino 12 hybrid spalają ok 35 litrów oleju napędowego na 100/km. Jest to niemal 3 razy więcej w porównaniu do busa klasy Mercedes Sprinter, które palą ok 13 litrów / 100 km. Wielickie solarisy spełniają normę emisji spalin euro 6, ale w obecnych czasach to już standard dla większości aut, np wspomnianych nowych busów Mercedesów Sprinter..

Wg doniesien prasowych, gmina Wieliczka na zakup 8 solarisów wydała 14 mln zł, na co częściowo dostała dotację z UE. Jednak koszty kursowania i utrzymania tych autobusów ponosi już Gmina Wieliczka, a jedynymi dopłatami są wpływy z biletów. A tu jest dramat. W zasadzie nie wiadomo, czy wpływy ze sprzedaży biletów pokrywają nawet koszt utrzymania systemu biletowego oraz kontrolerów….

Przeciętnie w Polsce szacuje się, że bilety w miejskiej komunikacji zbiorowej pokrywaja ok 50% kosztów – tak jest na przykład w Krakowie. Takie założenia przyjęto najwyraźniej równiez w Wieliczce, gdzie na 2019 burmistrz zaplanował 3 mln złotych wpływów ze sprzedaży biletów. Jak się jednak okazało, wpłyneło…. 10 razy mniej: dokładnie 271 559 zł.

http://g.ekspert.infor.pl/p/_dane/akty_pdf/U80/2019/3/122.pdf#zoom=90

Nie lepiej jest w roku 2020. Uchwalając budżet, zaplanowano 2 mln złotych wpływów z biletów. Po III kwartałach jest zaledwie 215 tys…

http://g.ekspert.infor.pl/p/_dane/akty_pdf/U80/2020/10/266.pdf#zoom=90

Ile faktycznie rocznie kosztują wielickie autubusy? Trudno dokładnie określić, ponieważ trasy i kursy są zmieniane w ciągu roku. Wg oficjalnej informacji z początku roku 2020, Wielicka Spółka Transportowa Sp. zoo w ciągu 2020 roku miała otrzymać od gminy ok 5,3 miliona złotych netto.

https://bip.malopolska.pl/umigwieliczka,a,1713581,gmina-wieliczka-informuje-o-zamiarze-zawarcia-umowy-na-zadanie-swiadczenie-uslug-w-zakresie-publiczn.html

Co można zrobić za te prawie 6 mln zł brutto rocznie? Na przykład dwie sale gimnastyczne, takie jaki ta otwarta w tym roku przy szkole w Janowicach, która kosztowała 2,8 miliona złotych.

Janowice. Nowiutka sala gimnastyczna czeka na uczniów [ZDJĘCIA] | Dziennik  Polski
https://dziennikpolski24.pl/janowice-nowiutka-sala-gimnastyczna-czeka-na-uczniow-zdjecia/ar/c5-15141474

Trzeba jednak mocno podkreślić, że środki przeznaczane na utrzymanie tych wielickich zielonych „pustobusów” to są w pełni środki własne gminy. Gdyby przeznaczyć je na inny cel, na przykład infrastruktura pieszo-rowerowa, z wkładem własnym 6 mln i dotacją rządową lub unijną można realizować zadania warte nawet 12 mln zł.

Co jeszcze możemy zrobić mając do dyspozycji 12 mln zł? Wg stawek kosztowych stosowanych w Budżecie Obywatelskim Krakowa, można by zrobić na przykład:
6 kilometrów ścieżek rowerowych o szer 3,5 metra
10 kilometrów chodnika o szerokości 2 metry
24 kilometry nakładek asfaltowych gr 5 cm szerokość 5 metrów.
750 latarni ulicznych
15-20 boisk wielofunkcyjnych lub skateparków lub pumptracków rowerowych

https://budzet.krakow.pl/start/238063,artykul,cennik_budzetu_obywatelskiego_2020.html

To jednak nie wszystko, bo przecież gmina oprócz 5-6 mln rocznie na utrzymanie kursów zielonych autobusów, musiała jeszcze wydać 14 milionów na ich zakup. Tu akurat była dotacja unijna, ale wymagała ona budowy dworca za 5,5 mln… Oprócz tego gmina buduje również zakład serwisowy dla zielonych autobusów za ponad 1 mln zł – oba budynki trzeba będzie utrzymać, a to będzie generować koszty.

Poniższy wykres obrazuje wysokość i strukturę rocznych kosztów transportu zbiorowego i dowozu uczniów do szkół w Wieliczce (dane z uchwał budżetowych)

opracowanie własne na podstawie pierwotnych uchwał budżetowych z lat 2016-2020

Dane pochodzą z pierwotnych uchwał budżetowych, przygotowywanych na początku każdego roku, więc nie odzwierciedlają rzeczywistych kosztów, jednak pokazują pewien uproszczony obraz. Jak widać koszty i nakłady inwestycyjne w ostatnich latach wzrosły ogromnie. Same zakupy inwestycyjne (autobusy, budowa dworca) to ok 20-30 mln zł w ostatnich latach, a do tego wspomniane roczne koszty utrzymania kursów. Jeszcze w 2016 roku Wieliczka na transport publiczny i dowóz dzieci do szkół wydawała ok 6 mln zł. W ostatnich 2 latach było to kilkakrotnie więcej, a czy mieszkańcy odczuli aż taką różnicę?

Komunikacja zbiorowa jest potrzebna… Tak, tylko sęk w tym, żeby była odpowiednio zorganizowana i dostosowana do potrzeb mieszkańców. Przed zielonymi autobusami mieszkańcy mieli do dyspozycji prywatne busy oraz linie MPK kursujące do Krakowa (dotowane z budżetu Wieliczki). Oprócz tego, gmina Wieliczka opłacała również dowóz uczniów do szkół, który teraz niejako jest realizowane przez zielone autobusy. Może nie było super idealnie, ale nie było też źle.

Komunikację zbiorową można było rozbudować poprzez współpracę z MPK Kraków, która z racji dużej skali działalności dysponuje dużą flotą autobusów jak i kierowców, a zarazem bazą serwisową. Oprócz tego, można było dofinansować małych lokalnych przewoźników busowych, którzy mogliby jeździć częściej i gęściej. Nowy 21 osobowy bus Merceder Sprinter kosztuje ok 250 tys zł i pali 13 litrów paliwa na 100 km. Autobus Solaris Urbino 12 hybrid kosztował ok 1,5 miliona złotych, a pali ok 36 litrów paliwa. Do tego w małych busach kierowca jest zarazem bileterem. Do tego koszty ubezpieczenia, remontów itp w przypadku dużych autobusów są o wiele większe. Porównanie kosztów prezentuje poniższa tabelka (dla wyrachowanych 🙂

Opracowanie własne na podstawie danych z internetu

Z kalkulacji wynika, że w przypadku małego busa Mercedes Sprinter na 21 osób przy 15 pasażerach na kurs opłacających bilet po 3 zł, gmina byłaby zyskowna nawet w przypadku, gdyby musiała opłacać leasing za busa (czyli nie wydajac nic na zakup busa, ale opłacając miesięczne raty). W przypadku zielonego autobusu Solaris Urbino, przy 15 pasażerach na kurs kupujących bilet o 3 zł, gmina jest nadal mocno stratna, nawet mając własne, zakupione autobusy (nie opłaca raty leasingu ).

Niestety większość mieszkańców nie rozumie, jak tragiczne w skutkach finansowych była decyzja burmistrza o zakupie i organizacji własnej spółki komunikacji zbiorowej. Tylko w tym roku, Gmina Wieliczka zwiększa zadłużenie ze 140 do prawie 170 mln złotych. Oprócz tego gmina na okrągło wyprzedaje majątek – działki gminne. W tym roku zaplanowano rekordowe ponad 20 mln wpływów ze sprzedaży nieruchomości, a zakupu nowych terenów w zasadzie nie ma, przez co mieszkańcy mają coraz mniej przestrzeni publicznej.

Jeśli zatem następnym razem zobaczysz piękny zielony autobus z napisem Wieliczka, przyjrzyj się, czy ktoś tam jedzie i przypomnij sobie ten wpis. Te autobusy będące wizytówką burmistrza, w rzeczywistości są ogromną zieloną pijawką na gminnej kasie, a cały projekt jest porażką, marnotrawstwem i straconą szansą na rozwój infrastruktury w Wieliczce.

Rozkłady linii autobusowych - Aktualności - wieliczka.eu
https://www.wieliczka.eu/pl/201129/15131/rozklady-linii-autobusowych.html

A skoro już t e autobusy muszą jeździć a wpływy z biletów sa tak niskie i możliwe, że nie pokrywają kosztów obsługi i kontroli biletowania, to może lepiej zrezygnowac z biletowania i zrobić te komunikacje całkiem bezpłatna… możne wtedy nie będą jeździć puste, a straty beda delikatnie mniejsze ?

Zrzutka na szpital w Wieliczce

Link do zrzutki: https://zrzutka.pl/m98z9w

Celem zrzutki jest zakup zestawu klocków DUPLO – Szpital, aby Pan Burmistrz mógł sobie zbudować swój szpital i w końcu zająć się sprawami ważnymi dla mieszkańców, co do których ma kompetencje, a wiec sprawy zagospodarowania przestrzennego, infrastruktury drogowej, chodników, szkoły, przedszkola, skażenia wody, zrzucanie ścieków do rzek czy też drogie śmieci.

Burmistrz Wieliczki Artur Kozioł od kilku lat chce koniecznie zbudować szpital w Wieliczce, niestety nie ma na to środków, ani też sprawa ta nie leży w jego kompetencjach. Mimo to sprawa ta nie daje mu spokoju i co jakiś czas podejmuje próby budowy szpitala o czym mówi w mediach, ostatnio tutaj:

https://glos24.pl/w-wieliczce-powstanie-szpital-modulowy

Po uzbieraniu kwoty zestaw zostanie przekazany pocztą wraz z prośbą o realizację zadań, o które od wielu lat proszą mieszkańcy.

Tu link do zestawu klocków do budowy szpitala, który zostanie zakupiony (kwota 199zł)

https://allegro.pl/oferta/klocki-komp-z-duplo-szpital-miejski-120-elementow-9815649516

Tu inne artykuły prasowe dotyczące budowy szpitala w Wieliczce:

https://dziennikpolski24.pl/wieliczka-sesja-w-czasie-koronawirusa-projekt-budowy-szpitala-budzi-kontrowersje/ar/c1-14890545

https://dziennikpolski24.pl/wieliczka-czas-pomyslec-o-budowie-szpitala-beda-konsultacje-spoleczne/ar/13079555

Allegro po 65 warte tyle co połowa spółek z W20

Dziś giełdowy debiut Allegro. Na otwarciu akcje wzrosły ponad 50%, tj do 65 zł z 43 zł ustalonych przy zapisach na akcje.

Taka ciekawostka: 1 023 255 814 akcji Allegro po 65 zł = 66 511 627 910 zł, czyli niemal 67 mld
Suma 10 spółek z W20 licząc od najmniejszej kapitalizacji to ok 67 mld

Innymi słowy, w uproszczeniu, właściciele Allegro przy tej cenie akcji mogliby sobie za nie kupić LOTOS, ALIOR BANK, MBANK, TAURON, PGE, ORANGE, PLAY, Jastrzębską Spółkę Węglową i jeszcze handlową spółkę CCC…

https://stooq.com/q/i/?s=wig20&o=6a&i

Niejasne interesy radnego z gminą. Czy straci funkcję?

Tuż przed wyborami samorządowymi w 2018 roku, na działce gminnej w miejskim parku w Wieliczce na osiedlu Lekarka, radny miejski Marek Słowik urządził sobie piekarnię. Atrakcyjne miejsce przyciągało klientów, a zarazem świetnie służyło w kampaniach wyborczych. Po wygranych wyborach lokal został zamknięty, a banery i szyldy szpecą otoczenie parku. Kontrowersji jest więcej, bo wiele wskazuje na to, iż poczynania radnego były niezgodne z prawem i działaniem na szkodę gminy, a to wszystko za cichym przyzwoleniem burmistrza. Sprawą mogłaby się zająć Komisja Rewizyjna, która kontroluje działalność gminy, jednak jej szefem jest… radny Marek Słowik.

Cofnijmy się w czasie 2 lata… Zbliża się rok 2018, a wraz z nim wybory samorządowe. Ówczesny radny miejski Marek Słowik najwyraźniej myśli już o kolejnej kadencji i podejmuje działania w celu otwarcia piekarni w parku na Osiedlu Lekarka. Stojący na działce gminnej niewielki budynek, który powstał w niejasnych okolicznościach wiele lat temu, przechodzi w ręce radnego, choć zgodnie z prawem jest własnością gminy, jako część działki gminnej.  Marek Słowik próbuje wydzierżawić, a następnie wykupić teren, na którym jest sklep. Nie godzi się na to stanowczo zarząd osiedla Lekarka, co popiera podpisami prawie 300 mieszkańców.

Transakcja zakupu nie dochodzi do skutku, ale mimo braku własności gruntu i sprzeciwu lokalnej społeczności, Marek Słowik we wrześniu 2018 roku otwiera „Piekarnię Piętka”, na paragonach z widnieje jego imię i nazwisko.

Paragony fiskalne z Piekarni przy ul. Grottgera 6d z dnia 2 listopada 2018 oraz 2 marca 2019

Mimo pisemnych interwencji mieszkańców do burmistrza, radnych miejskich i starostwa zwracających uwagę na niejasności związane z korzystaniem przez radnego z budynku na działce gminnej, piekarnia trwa w najlepsze. Ogrodzenie piekarni przy parku i ruchliwej ulicy Grottgera świetnie spisuje się jako miejsce na banery wyborcze, co sprzyja popularności radnego Słowika, który z poparciem burmistrza Artura Kozioła dostaje się ponownie do rady miejskiej, a następnie w lipcu 2019 roku jego przedstawiciele przejmują władze w radzie osiedla Lekarka. Wtedy Marek Słowik zamyka piekarnię, a z nazwy jego firmy znika nazwa „Piekarnia Piętka”, co potwierdzają zapisy z Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej.

Wpisy z rejestru CEIDG – https://prod.ceidg.gov.pl/CEIDG/CEIDG.Public.UI/Search.aspx

Obecnie budynek jest zamknięty, a teren wokół niego zaniedbany – nieskoszona trawa, na ogrodzeniu wisi jeszcze baner wyborczy Rafała Trzaskowskiego oraz firmy zajmującej się fotowoltaiką.

Zdjęcie lokalu w osiedlowym parku przy ul. Grottgera w Wieliczce wykonane 28.08.2020 r.

Jak to możliwe, że radny przejął budynek na gminnej działce? Dlaczego władze gminy pozwalają na prowadzenie działalności w parku? Czy budynek spełniał wymogi sanitarne do prowadzenia piekarni? Czy od budynku handlowego odprowadzany jest podatek od nieruchomości i opłacana dzierżawa za grunt? Czy w końcu radny Słowik nie złamał prawa wykorzystując gminną działkę przy ul. Grottgera do działalności biznesowej i politycznej? Takie pytania rzucają się na myśl, część z nich udało się wyjaśnić uzyskując informacje z urzędu na mój pisemny wniosek.

Odpowiedź Urzędu Miasta i gminy na wniosek o udzielenie informacji.

Warto zwrócić uwagę, że z powyższych informacji wynika, że od 1 czerwca do 31 grudnia 2018 roku nie było żadnej umowy dzierżawy terenu, na którym stała piekarnia. Wynika z tego zatem, że radny Marek Słowik do prowadzenia „Piekarni Piętka” wykorzystywał mienie gminne bezprawnie, ponieważ zarówna z paragonów jak i rejestru w CEIDG wynika, iż prowadził działalność w tym miejscu już od września 2018 roku. Co więcej, ten teren gminny był wykorzystywany na banery wyborcze radnego Marka Słowika i burmistrza Artura Kozioła, co nie powinno mieć miejsca.

Zdjęcie z wyborów samorządowych z 2018 roku – banery na ogrodzeniu lokalu w parku osiedlowym

Z odpowiedzi urzędu wynika również, że od budynku nie były uiszczane opłaty za wodę, ścieki i śmieci (ciekawe zatem gdzie pracownicy myli ręce, załatwiali potrzeby fizjologiczne i gdzie lądowały śmieci). Urząd nie udzielił informacji, czy budynek objęty jest ewidencją podatkową i czy Pan Marek Słowik opłaca podatek od budynku, zasłonięto się tu tajemnicą skarbową. Odpowiedz nr 6 „Opłaty należne zostały uiszczone” dotyczyła mojego pytania: „czy urząd ma zamiar dochodzić od właściciela budynku roszczeń z tytułu ewentualnej nieopłaconej dzierżawy”. Jak widać odpowiedź urzędu jest wymijająca. Najważniejsza jest jednak inna kwestia.

Wg przepisów ustawy o samorządzie gminnym (art. 24f), radny nie może wykorzystywać do działalności gospodarczej mienia komunalnego gminy, w której uzyskał mandat. Ma to zapobiegać korupcji i „przekupstwu politycznemu”.

https://www.lexlege.pl/ustawa-o-samorzadzie-gminnym/art-24f/

Wg przepisów Kodeksu Wyborczego (art.383), nie zaprzestanie tej działalności w ciągu 3 miesięcy od wyborów skutkuje wygaśnięciem mandatu, co powinno być stwierdzone przez Radę Miejską w Wieliczce w ciągu miesiąca. Radny Marek Słowik złożył ślubowanie 16 listopada 2018 roku, zatem powinien zaprzestać działalności do 16 lutego 2019, w przeciwnym razie rada powinna wygasić mu mandat to 16 marca 2019 roku.

Niemal identyczna sprawa miała miejsce w 2015 roku w Gminie Purda. Rada gminy uchyliła mandat radnej, która prowadziła sklep na mieniu gminnym. Mimo odwołania radnej, Naczelny Sąd Administracyjny orzekł, iż pozbawienie jej mandatu było słuszne (wyrok NSA II OSK 2727/15).

Dlaczego wieliccy radni jednak nie zajęli się naruszeniem prawa przez Marka Słowika? Być może dlatego, że jest on w koalicji mającej większość, a jego koledzy z obozu burmistrza Artura Kozioła tolerują ten proceder. Trudno jednak rozumieć, dlaczego radni z opozycji nie podejmują tego tematu. Czyżby im było żal kolegi? Wygląda niestety na to, iż w tej pełnej niejasności kwestii panuje szeroka zmowa milczenia.

Na moje pismo z 30 sierpnia 2020 r. skierowane do Rady Miejskiej, odpisał Przewodniczący Rady Tadeusz Luraniec. Wg niego nie ma podstaw do uchylenia mandatu radnego, ponieważ radny Marek Słowik formalnie nie wydzierżawiał tego terenu od gminy, co zostało poparte informacją z Urzędu Miasta, Wydziału Mienia.

Odpowiedź Przewodniczącego Rady Miejskiej na wniosek o stwierdzenie wygaszenia mandatu radnego.

Tymczasem dla spełnienia przesłanek wygaśnięcia mandatu w związku z art 24f nie jest ważne, czy Pan Radny Marek Słowik bezpośrednio dzierżawił teren od gminy, czy prowadził działalność wspólnie, czy uzyskiwał dochody z tej działalności. Wystarczy fakt, iż Pan Marek Słowik prowadził na mieniu gminnym (działce 875 w Wieliczce pod adresem Ul. Grottgera 6d) „Piekarnię Piętka” poprzez firmę „Marek Słowik FH MULTICHEM – PIEKARNIA PIĘTKA” w okresie 4.09.2018-11.07.07.2019 (w tym bezumownie w okresie 04.09.2018-31.12.2018), o czym świadczą zeznania mieszkańców (również na sesjach Rady Miejskiej), zdjęcia, paragony oraz zapisy z rejestru Centralnej Ewidencji i Informacji Działalności gospodarczej, załączone w moim piśmie do Rady Miejskiej z dnia 30.08.2020 r.  

To, że Pan Radny Marek Słowik prowadząc działalność gospodarczą korzystał z mienia komunalnego bezumownie lub poprzez wspólnika, nie jest powodem by od wygaszenia mandatu Rada Miejska mogła odstąpić. Szczegółowo wyjaśnia to wyrok Najwyższego Sądu Administracyjnego z dnia 2 grudnia 2015. r (II OSK 2727/15), tu fragment:

„W orzecznictwie przyjmuje się, że występujące w art. 24f ust. 1 u.s.g. pojęcie „wykorzystywanie” odnosi się do wszystkich przypadków korzystania z mienia komunalnego gminy w ramach prowadzonej działalności gospodarczej, bez względu na to, czy wykorzystanie to ma podstawę prawną czy też nie, jest stałe bądź jednorazowe, wreszcie czy jest odpłatne czy też nieodpłatne (por. np. wyrok NSA z dnia 5 listopada 2010 r., II OSK 1714/10; wyrok WSA we Wrocławiu z dnia 25 kwietnia 2012 r., III SA/Wr 66/12). Nie jest też istotne, czy radny prowadzący działalność gospodarczą, jako jedyny korzysta z mienia komunalnego, czy też korzystają z niego także inne osoby. Wykorzystanie mienia komunalnego jest wystarczającą przesłanką do wygaśnięcia mandatu radnego i nie ma znaczenia, czy przy wykorzystaniu tego mienia komunalnego radny odniósł korzyści, czy też nie. Przepis art. 24f ust. 1 u.s.g. nie uniezależnia bowiem wygaśnięcia mandatu radnego od osiągnięcia zysku z korzystania z mienia komunalnego, lecz rozstrzygający jest sam fakt korzystania z tego mienia (por. wyrok NSA z dnia 1 lipca 2010 r., sygn. II OSK 921/10).”

Tu link do całego orzeczenia: https://sip.lex.pl/orzeczenia-i-pisma-urzedowe/orzeczenia-sadow/ii-osk-2727-15-dopuszczalna-dzialalnosc-gospodarcza-522093714

W związku z bezczynnością Rady Miejskiej w Wieliczce złożyłem do Wojewody Małopolskiego skargę oraz wniosek o podjęcie działań nadzorczych w niniejszej sprawie.

Obecny stan, oprócz naruszenia prawa, jest też naruszeniem interesu osoby, która zamiast Pana Marka Słowika powinna piastować tę funkcję, pobierać diety i głosować. Bezczynność Rady Miejskiej w tej sprawie trwa już 1,5 roku – bo zgodnie z kodeksem Wyborczym (art 383 par. 5) mandat Radnego Marka Słowika powinien być wygaszony przez Radę Miejską w Wieliczce do dnia 16 marca 2019 roku.

Co jednak najbardziej rażące w tym wszystkim – Pan Marek Słowik jest przewodniczącym Komisji Rewizyjnej Rady Miejskiej w Wieliczce – a więc organu kontroli działalności burmistrza i gminy. Nic więc dziwnego, że jako osoba nadzorująca działania gminy, nie widzi problemu w swojej sprawie… Jest jeszcze na szczęście w Radzie Miejskiej Komisja Praworządności, a szefową tej komisji, Panią Barbarę Czajkę poinformowałem o tej sprawie parę dni temu, przesyłając materiały i dowody.

To nie jedyne problemy radnego Słowika. Według uzyskanych informacji od mieszkańców, w wielickim sądzie toczy się wobec niego postępowanie karne z oskarżenia prywatnego.

W obecnej sytuacji, wielce prawdopodobne jest, że jego mandat radnego zostanie wygaszony, jeśli nie przez Radę Miejską, to przez Wojewodę. W takim przypadku, jego miejsce zajęłaby następna pod względem ilości głosów osoba na liście komitetu Artura Kozioła, tj. Pani Agnieszka Rogalska z osiedla Bogucice.

Poniżej wyniki wyborów do Rady Miejskiej w Wieliczce z 2018 r – lista komitetu Artura Kozioła.

https://wybory2018.pkw.gov.pl/pl/geografia/121905/pollstation/7#protocol_125023

To oczywiście nie pierwsza taka sytuacja, gdzie układ władzy w Wieliczce chroni się na wzajem. Rok temu przedstawiciele burmistrza za wszelką cenę bronili „swojego” (wspierał burmistrza w wyborach) nowego sołtysa Koźmic Wielkich, który ewidentnie złamał statut sołectwa i wykiwał mieszkańców nie zwołując zebrania wiejskiego z ich inicjatywy. Pisała o tym redakcja glos24 tutaj:

https://glos24.pl/wieliczka-bronia-swojego-soltysa-jak-niepodleglosci

W kwestii radnego Marka Słowika sprawa jest jednak poważniejsza, a w ocenie tej bezprawnej sytuacji Wydział Nadzoru Wojewody może być mniej pobłażliwy, niż koledzy radni.

Na koniec wyjaśnienia. Osobiście, prywatnie nic nie mam do Pana Marka Słowika, nie zaszedł mi za skórę, nie mszczę się, on jest wobec mnie neutralny. Gdyby nie był radnym i prowadził tam tę piekarnię, to bym się tą sprawą zbytnio nie interesował.

W sumie może to i społecznie pożytecznie dla mieszkańców było otwarcie tej piekarni. Z tego co rozmawiałem z Panem Markiem Słowikiem, bo akurat udało mi się z nim spotkać i wymienić parę informacji w tej sprawie, to twierdził, że nawet na tym nie zarobił. Dziwne dla mnie jest natomiast to, że po wygranych wyborach, w lutym, nie zrezygnował z prowadzenia tej piekarni i nadal sprzedawał pieczywo pod swoim nazwiskiem na paragonach, skoro na tym nie zarabiał…

Pytanie tylko, czy gdyby Marek Słowik nie był radnym wybranym z komitetu burmistrza głosującym zwykle za tym co burmistrzowi potrzebne, to czy wtedy miałby ciche przyzwolenie burmistrza na wykorzystywanie tego terenu pod piekarnię? Po to wprowadzono taki zakaz, aby radni byli niezależni i takich wątpliwości nie było.

Śmieciowe podwyżki pokłosiem ŚDM w Brzegach? Skąd biorą się śmieci, za które płacą Wieliczanie?

Podwyżki opłat za śmieci to obecnie gorący temat dla władz i mieszkańców Wieliczki. Jeszcze na początku 2019 roku mieszkańcy płacili 10 zł za osobę – teraz mają płacić 30 zł. Skąd ta podwyżka i czy mieszkańcy rzeczywiści płacą za swoje „domowe” śmieci”? Analiza oficjalnych danych z Głównego Urzędu Statystycznego (GUS) wskazuje na drastyczny wzrost ilości śmieci w Wieliczce od 2016 roku, kiedy to w wielickich Brzegach odbyły się Światowe Dni Młodzieży. Od tego momentu z roku na rok Wieliczka jest w czołówce śmieciowego rankingu polskich miast, a płacą za to mieszkańcy, którym wbrew przepisom nalicza się opłaty od śmieci wytworzonych poza ich domami…

29 września 2020 roku większość wielickich radnych (głównie PiS i PO) zablokowała plan burmistrza Artura Kozioła o kolejnej w tym roku podwyżce opłat za śmieci (na początku roku śmieci podrożały z 15 zł do 25 zł za osobę). To jednak nie oznacza, że podwyżki nie będzie, bo brakuje pieniędzy na pokrycie kosztów utylizacji odpadów, a kwoty te idą w miliony złotych. Podwyżka oznaczałaby, że 4 osobowa rodzina zapłaci miesięcznie 120 zł, zamiast dotychczasowych 100 zł.

Dlaczego mieszkańcy Wieliczki muszą ponosić najwyższe w okolicy koszty za śmieci, mimo, że mają gminną spółkę do odbioru i transportu odpadów, a składowisko znajduje się w bliskim sąsiedztwie? Czy faktycznie są w gronie największych śmieciarzy w Polsce?

Przyczyn podwyżek jest wiele , związanych nie tylko z wzrostem kosztem utylizacji odpadów, który dotyka wszystkie miasta i gminy. W Wieliczce dodatkowo jest to kwestia dużej ilością śmieci, miedzy innymi poruszana od dawna jest kwestia niezameldowanych, szybko napływających mieszkańców, którzy śmieci generują, a nie płacą. Jednak po głębszej analizie danych okazuje się, że kluczowe mogą być inne przyczyny.

Ubiegłoroczne podwyżki opłat za śmieci dotyczyły całej Polski, jednak to w Wieliczce koszty ich zagospodarowania na mieszkańca są jedne z najwyższych w Polsce. Wynika to przede wszystkim z ilości śmieci przypadających na mieszkańca – w Wieliczce (mieście) przypada ich ponad 400 kg/os rocznie – co jest wynikiem ponad DWA RAZY wyższym niż średnia dla Polski (185 kg/os) i niż dla obszaru wiejskiego Wieliczki (ok 200 kg/os).  Dysproporcję tą pokazuje poniższy wykres (dane oficjalne GUS – Głównego Urzędu Statystycznego).

Przedstawione wykres wyraźnie ukazuje, jaką anomalię mamy w Wieliczce. Czy ta anomalia dotyczy tylko Wieliczki? Wśród 398 miast w Polsce (z ludnością powyżej 10 tys. mieszkańców w celu wyeliminowania małych miasteczek nadmorskich, gdzie statystyki są mocno zaburzone przez turystów) miasto Wieliczka w 2018 roku było na 2. miejscu w Polsce pod względem ilości śmieci zmieszanych z gospodarstw domowych przypadających na mieszkańca. Pierwsze było Zakopane – z wiadomej przyczyny – turystyczne miasto, gdzie wielu mieszkańców przez cały rok wynajmuje kwatery. W 2019 roku Wieliczka jest na miejscu 4. Pierwsze 20 miast przedstawia poniższa tabela.

Duże ilości śmieci przekładają się na wysokość opłaty od osoby (przepisy zakładają, że mieszkańcy pokrywają koszty odbioru i utylizacji DOMOWYCH śmieci). Warto jednak odnotować, iż w Wieliczce nastąpił drastyczny, skokowy wzrost ilości śmieci na osobę w 2016 roku, a co ciekawe utrzymuje się w kolejnych latach. Jeszcze w 2015 roku wskaźnik ten był niższy niż w Krakowie i zbliżony do średniej krajowej.

Na powyższym wykresie widać jak w 2016 roku ilość śmieci zmieszanych wystrzeliła i utrzymuje się na znacznie wyższym poziomie niż średnia w Polsce, Małopolsce, czy w Krakowie. Dla uproszczenia, poniższy wykres pokazuje Wieliczkę na tle sąsiedniego solnego miasta Bochni:

Jak widać w sąsiednim „solnym mieście” ilość śmieci zmieszanych przypadających na mieszkańca w ostatnich latach była nawet nieznacznie niższa, niż średnia w Polsce. Dlaczego zatem w Wieliczce jest aż dwukrotnie wyższa?? I skąd ten skokowy wzrost od 2016 roku?

Zanim przejdziemy do dalszych rozważań, które już się nasuwają, należy jasno uwypuklić istotną rzecz. Wg przepisów, mieszkańcy w opłatach powinni płacić wyłącznie za ich „DOMOWE” odpady, tj. powstałe na nieruchomościach zamieszkałych. To oznacza, że odpady ze sklepów, szkół, urzędów i instytucji, nie powinny być ujmowany do kalkulacji opłat.

Tymczasem dane GUS pokazują jeszcze jedną anomalię dotyczącą Wieliczki. Okazuje się bowiem, że oprócz wysokiej ilości śmieci zmieszanych przypadających na mieszkańca, to mieszkańcy w swoich domach produkują aż 94% WSZYSTKICH odpadów zmieszanych w mieście, czyli uwzględniających też te pochodzące z biur, restauracji i urzędów. Dlaczego jest to anomalia? Ano dlatego, że średnia w Polsce to 81%, a dla sąsiedniego miasta Bochnia – 78%.

Innymi słowy WSZYSTKIE odpady zmieszane to odpady pochodzące z gospodarstw domowych ORAZ z innych źródeł (usług komunalnych, handlu, małego biznesu, biur i instytucji). Co ciekawe, jeszcze w 2015 roku z gospodarstw domowych w Wieliczce pochodziło tylko 73% śmieci, a 27%, czyli ponad jedna czwarta, pochodziła z innych źródeł.

Co więcej… ilość odpadów z innych źródeł (firm, urzędów) po 2016 roku zaczęła z roku na rok szybko i drastycznie spadać, co pokazuje poniższy wykres.

Jeszcze w 2016 roku ilość odpadów z innych źródeł w mieście Wieliczka była o połowę wyższa niż średnia w Polsce (66,6 kg na mieszkańca Wieliczki w porównaniu do 46 kg na mieszkańca Polski). Patrząc na dane dla całej Polski, do 2019 roku nastąpił delikatny spadek z 46 kg do 43 kg (mogło to wynikać z trendu na sortowanie), tymczasem w Wieliczce ilość ta spadła aż o połowę! Z 66,6 kg w 2016 roku do 27,9 kg w 2019 roku. Oznacza to po prostu, że przez 3 lata, w okresie kiedy to Wieliczka dynamicznie się rozwijała, gościła wielu turystów, ilość wytwarzanych śmieci przez restauracje firmy i urzędy miałaby się zmniejszyć o połowę. Czy ktoś jest w stanie w to uwierzyć? Jeśli nawet komuś przyszłoby to do głowy, to mam drugi wykres, ukazujący Wieliczkę na tle innych miast: Zakopanego, Bochni i Niepołomic.

Czy ktoś uwierzy, że firmy, restauracje, szkoły i urzędy w Wieliczce, którą odwiedza ponoć nawet milion turystów rocznie, wytwarzają mniej śmieci zmieszanych niż mniejsze Niepołomice? 3 razy mniej śmieci niż miasto Bochnia?

Nie. To nie jest możliwe. Oficjalne dane Głównego Urzędu Statystycznego, przedstawione na serii powyższych wykresów wskazują jednoznacznie, że od 2016 roku mamy w Wieliczce do czynienia z przypisywaniem  wielickim gospodarstwom domowym odpadów, których nie wytwarzają. Nie jest możliwe, aby ilość śmieci przypadające na 1 mieszkańca wzrosła w ciągu 3 lat tak drastycznie i to w tylko w Wieliczce. Nie jest również możliwe, żeby przy tak dynamicznym rozwoju miasta, napływie mieszkańców, nowych firm, uczniów do szkół spadała ilość śmieci wytwarzana w biurach, sklepach, restauracjach szkołach i urzędach, i to w dodatku tak drastycznie i w takim tempie.

Wnioski z powyższej analizy są ewidentne. Burmistrz Artur Kozioł chce naliczać mieszkańcom Miasta i Gminy Wieliczka opłaty nie tylko za śmieci, które powstają ich w domach (co jest normalne) i nie tylko za śmieci nieuczciwych mieszkańców, którzy się nie meldują do opłat, ale również za ogrom śmieci powstałych w firmach, biurach, restauracjach i urzędach, do czego nie ma prawa!

I teraz ciekawostka. Co takiego się stało w 2016 roku, że ilość śmieci w Wieliczce wzrosła nagle o ponad połowę i utrzymuje się na tak wysokim poziomie? Przecież liczba mieszkańców w jeden rok nie zwiększyła się o 50%… Dla wyjaśnienia jeszcze jeden ważny wykres przed nami, jest on poniżej, ukazujący roczną ilość śmieci zmieszanych w tonach dla poszczególnych miast i gmin.

Warto tu zauważyć, że jeszcze w 2012 roku w Miasto i Gmina Wieliczka miała podobną ilość śmieci co Bochnia, ok 9,5 tys. ton rocznie. W latach 2013-2015 w Wieliczce nastąpił nieznaczny wzrost ilości śmieci, zapewne za sprawą napływających mieszkańców Wieliczki i rozwojem miasta i gminy. Jednak w 2016 roku w Wieliczce nastąpił drastyczny wzrost, którego nie było w innych gminach w Polsce – śmieci zmieszanych przybyło o ponad połowę, z niecałych 12 tys. ton w 2015 roku do ponad 18 tys. ton w 2016 roku. Co więcej, poziom ten w zasadzie się utrzymuje do 2019 roku. Zatem jeszcze raz: w Mieście i Gminie Wieliczka od 2015 roku ilość śmieci zmieszanych wzrosła nagle o ponad połowę i utrzymuje się do teraz. Niemal wszystkie te śmieci (94%) uznawane są jako domowe, a więc przypisywane do opłat mieszkańcom Wieliczki.

Co takiego stało się w 2016 roku? To, czym co roku chwali się burmistrz Wieliczki goszcząc kard. Stanisława Dziwisza – Światowe Dni Młodzieży w Brzegach. Co prawda wydarzenie to było chwilą historyczną, niezwykłą i godną pamięci, to jednak nie można ukryć tego, że po zakończeniu świętowania tereny w Brzegach były po prostu wielkim śmietniskiem. Różne odpady, resztki jedzenia, butelki, opakowania itp. leżały jeszcze przez kilka tygodni po wizycie Papieża Franciszka. Co się stało z tymi tysiącami ton śmieci, które pozostały po wizycie 2-3 mln ludzi? Kto zapłacił za uprzątnięcie terenu i co się stało z tymi śmieciami w po wielickiej stronie w Brzegach i Kokotowie?

Na to pytanie chyba jeszcze nikt oficjalnie nie odpowiadał. O śmieciach po ŚDM pisało kilka redakcji, jedna z nich opisała, że Kraków po swojej stronie zebrał… 5 tysięcy ton śmieci.

https://natemat.pl/214547,woodstock-festiwal-sdm-tam-tez-zalegaly-tony-smieci-to-bylo-pobojowisko#

Warto przypomnieć, że iż po stronie Krakowa był w zasadzie tylko jeden sektor, a większość terenu była po wielickiej stronie. Dla przypomnienia tu grafika z sektorami (po stronie Krakowa był żółty sektor nr 9)

 Jeśli po krakowskiej stronie było 5 tys. ton śmieci, to ile mogło być po wielickiej stronie? Mając na uwadze, że ołtarz był po wielickiej stronie (wbrew temu co się mówi nie był on w Brzegach, ale w Kokotowie – tu ciekawostka: ponoć imprezę nazwano Brzegi, bo „kokot” po słowacku to „kutas” ) i zarówno powierzchnia jak i zagęszczenie osób było większe niż po stronie Krakowa, mogło być to kilkakrotnie więcej niż po krakowskiej stronie. Ile dokładnie? Trudno to oszacować. Na pewno to, że zbierano je na szybko (wątpliwe by ktoś odkręcał nadpite butelki z wodą) i jako zmieszane, przyczyniły się do dużego tonażu.

Możemy jednak pokusić się o pewne szacunki. W Krakowie w 2016 roku ilość śmieci zmieszanych wzrosła do 248 tys. ton, z ok 190 tys. ton w 2015, a więc o ok 58. tys. ton. Ale już w 2017 ilość śmieci znacznie spadła, do 217 tys. ton, co prawda nie wróciła do stanu z 2015 roku, ale spadek jest istotny.

W Wieliczce (jako miasto i gmina) w 2016 roku ilość śmieci zmieszanych wyniosła 18 tys. ton, a więc 7 tys. ton więcej niż w 2015, kiedy było to 11 tys. ton. Czy te dodatkowe 7 tys. ton to suma dodatkowych śmieci pozostawionych po Światowych Dniach Młodzieży? Patrząc na to, iż większość śmietniska po ŚDM w Brzegach była po stronie Wielickiej, wydaje się że tych śmieci było znacznie więcej. Być może te 7 tys. ton to jedynie śmieci pozostawione na miejscu w Brzegach, ale przecież masę śmieci zostało jeszcze pozostawione po drodze oraz podczas pobytu turystów w Wieliczce. Bardzo prawdopodobne, że tych śmieci mogło być nie 7 tys. ton, ale 15 albo i 20 tysięcy ton.

Nasuwa się pytanie, dlaczego w Wieliczce w kolejnych latach po Światowych Dniach Młodzieży liczba wytworzonych śmieci nie spadła? Snując taką trochę teorię spiskową, można by zapytać: czyżby utylizacja tych śmieci po Światowych Dniach Młodzieży została to rozłożona na kolejne lata, a kosztami obarczeni mieszkańcy Wieliczki?

Jak inaczej wyjaśnić te anomalia??

Podsumowując: fakty na podstawie danych GUS są następujące. W Mieście i Gminie Wieliczka w 2019 roku było dwa razy więcej śmieci zmieszanych niż w Mieście i Gminie Bochnia, które ma niewiele mniejszą ilość mieszkańców (oficjalnie: Bochnia 50 tys., Wieliczka 59 tys.). Śmieci w Wieliczce w ostatnich latach przybyło więcej, niż w Zakopanem, które jak wiadomo również prężnie się rozwija i przyjmuje coraz więcej nocujących turystów. Wieliczanie pod względem ilości śmieci na mieszkańca są na czołowym miejscu w Polsce wśród miast powyżej 10 tys. mieszkańców. Mimo, iż Wieliczka się rozwija, budując m. in. strefę gospodarczą, to śmieci wytworzonych przez firmy formalnie ubywa.

Te fakty wskazują na to, że mieszkańcom Wieliczki przypisuje się śmieci powstałe w innych źródłach poza ich domami, a bardzo prawdopodobne jest również, że dochodzi tu do jakichś dziwnych naliczeń odpadów, które powstały po Światowych Dniach Młodzieży w Brzegach…

Zakładając, ze śmieci po ŚDM w Brzegach było 15 tys. ton, a całkowity koszt utylizacji tony to 500 zł za tonę (obecnie jest to 1000 zł za tonę), to Wieliczanie poprzez podatki i opłaty złożyli się na 15 mln zł, czyli po ok 500 zł od każdej 4 osobowej rodziny…

Odpowiedź na to, co stało się ze śmieciami w Brzegach oraz kwestie spadających z roku na rok ilości odpadów od firm, urzędów i restauracji powinny być dogłębnie wyjaśnione przez władze, a na podwyżki wynikające z tego bałaganu nie powinno być zgody mieszkańców i reprezentujących ich radnych. Niemożliwym jest, by ilość odpadów zmieszanych na przestrzeni 4 lat wzrosła o ponad połowę, podczas gdy mieszkańców przybyło o 5%-10%, a przecież coraz więcej ludzi śmieci segreguje… Przetarg na zagospodarowanie odpadów pochodzących z nieruchomości zamieszkałych powinien być rozpisany nie na 21 tys. ton, ale na max 15 tys. ton. I od tego należałoby mieszkańcom naliczać opłaty, a w urzędzie jak i gminnym Zakładzie Gospodarki Komunalnej należałoby w tej kwestii przeprowadzić niezależny audyt oraz kontrolę Najwyższej Izby Kontroli.

https://polskatimes.pl/sdm-wielkie-sprzatanie-w-brzegach-tony-smieci-czekaja-na-wywiezienie/ga/10469202/zd/19670344

Tu wcześniejszy wpis o śmieciach w Wieliczce i planowanej podwyżce:

Tutaj film instruktażowy jak korzystać z bazy danych lokalnych GUS:

Urząd ściemnia. Koszty utylizacji śmieci nie wzrosły od ostatniej podwyżki.

29 września 2020 burmistrz i jego radni miejscy próbowali przeforsować podwyżkę opłat za śmieci z 25 do 30 zł za osobę, a więc o 20%. Podwyżkę uzasadniono rosnącą ilością śmieci jak i rosnącymi kosztami utylizacji odpadów, które pobierają zewnętrzne firmy. Większość radnych nie zgodziła się na tę podwyżkę, bo miała szereg wątpliwości. I słusznie, bo jak się okazuje, od ostatniej podwyżki z grudnia 2019 (z 15 do 25 zł) ceny utylizacji odpadów spadły, a wzrost ilości śmieci jest nieznaczny. Urząd próbował zmanipulować radnych i mieszkańców, a przyczyna podwyżki tkwi gdzie indziej.

Przed dniem głosowania nad uchwałą o podwyżce opłat, urząd przygotował nawet parę infografik z danymi, które miały przekonać radnych i mieszkańców o konieczności podwyżki… Zacznijmy od tej, ukazującej rosnącą ilość śmieci w Wieliczce:

https://www.facebook.com/ekowieliczka/photos/pcb.779185659548047/779181969548416/

Jak widzimy po prawej stronie na rysunku, obrazki kubła na śmieci rosną z roku na rok. Czy jednak ten wzrost na obrazku jest miarodajny? Gdybyśmy przedstawili te dane na zwykłym wykresie słupkowym, wyglądałyby one tak:

Opracowanie własne www.panbartek.pl

Gdyby na wykresie nie podać danych, trudno byłoby w ogóle wyłapać różnicę miedzy 2019 a 2020. Przyrost o 300 ton to jedynie wzrost o niespełna 1,5%, czyli mniej więcej o tyle, co przyrasta mieszkańców w Wieliczce. Zakładając, że w 2020 r. przybędzie ich tak jak w 2019 roku, czyli o 953 osoby, to wzrost zameldowanych, a wiec osób zadeklarowanych do opłat wzrósłby o ok 1,7%.

Raport o stanie Gminy Wieliczka za 2019 rok

Zatem, jeśli ilość mieszkańców zgłoszonych do opłat rośnie szybciej niż liczba śmieci, to stawka opłat nie musi wzrastać, bo większa ilość śmieci zostanie pokryta z opłat naliczonych od dodatkowych osób..

Zatem w kwestii wzrostu ilości odpadów urząd posuwa się, delikatnie mówiąc, do manipulacji. Nie tylko graficznej (powiększając obrazki), ale i matematycznej – nie uwzględniając wpływów z opłat od dodatkowych mieszkańców.

Kolejna grafika przedstawiona przez urząd dotyczyła wzrostu kosztów utylizacji odpadów. Przedstawiona jest w niej tabela z danymi, na poniższym obrazku:

https://www.facebook.com/ekowieliczka/photos/pcb.779185659548047/779181506215129/

To, że koszty utylizacji odpadów w ostatnich latach wzrosły, jest niewątpliwie prawdą. Jednak czy faktycznie koszty utylizacji (tzw. zagospodarowania) odpadów wzrosły od ostatniej podwyżki śmieci w Wieliczce, którą Rada Miejska uchwaliła w grudniu 2019 ?

Posłużymy się tutaj porównaniem cen przetargowych firm utylizujących odpady dla Wieliczki. Przed podwyżką uchwaloną w grudniu 2019, gmina ogłosiła przetarg na utylizację odpadów na cały rok 2020 w wyniku czego poznała koszty. Przetarg ten został unieważniony, a w międzyczasie urząd ogłaszał kolejne przetargi cząstkowe, w tym na ostatni kwartał 2020 roku, w którym również znamy koszty z rozbiciem na frakcje. Jak w tym czasie zmieniły się ceny? Przedstawia to poniższa tabela:

opracowanie własne www.panbartek.pl na podstawie danych przetargowych z https://bip.malopolska.pl/umigwieliczka

Jak widać w powyższej tabeli, wzrosły ceny odpadów biodegradowalnych i to znacznie – bo o połowę. Jednak ten rodzaj odpadów stanowi jedynie ok 5%, ponieważ główne odpady to zmieszane (ok 65-70%) i selektywne ok 15-20%. Zatem koszty utylizacji śmieci, których jest najwięcej (zmieszane i selektywne) nie wzrosły – wręcz przeciwnie – spadły.

Skąd urząd wziął dane za 2019 w swojej tabeli w infografice? Być może są to dane sprzed pierwszej podwyżki ceń śmieci w kwietniu 2019 roku, kiedy to opłata wzrosła z 10 do 15 zł od osoby. Faktem jest natomiast, że wg danych przetargowych, od ostaniej podwyżki uchwalonej w grudniu 2019 – koszty utylizacji śmieci dla Wieliczki nie wzrosły, a bardziej spadły.

Kolejna manipulacja znajduje się w uzasadnieniu do uchwały o podwyżce.

http://www.wieliczka.esesja.pl/zalaczniki/101094/projekt-uchwaly-nowe-uzasadnienie_929324.pdf

Po pierwsze, w tabeli urząd podaje, że koszty utylizacji odpadów wzrosły z 10,3 w 2019 roku do 22,6 mln zł. w 2020 roku. Załóżmy nawet, że te dane są rzetelne (choć to wątpliwe), to pamiętajmy, że w 2019 roku mieliśmy też podwyżkę opłat z 10 zł do 25 zł – a więc teoretycznie podwyżka była nawet wyższa niż wzrost kosztów utylizacji.

Po drugie, urząd sam sobie zaprzecza. Na wstępie podaje, że koszty odbioru, transportu i zagospodarowania odpadów to 28 zł. Tymczasem biorąc pod uwagę kwotę 22,6 mln i dzieląc ją przez 59000 mieszkańców, wychodzi nam 32 zł…. a te 22,6 mln to wg urzędy niby tylko koszt utylizacji – jeśli dodamy ok 4-5 mln dodatkowych kosztów za za odbiór i transport śmieci, to koszty systemu śmieci zwieksza się do 27 mln, a wiec 38 zł za osobę. Zatem podawane przez urząd dane są niespójne.

Skąd więc podwyżka opłat o 20%? Już przy ostatniej podwyżce z grudnia 2019 roku było wiadome, że stawka 25 zł za osobę nie pokrywa kosztów odbioru, transportu i utylizacji śmieci. Aby pokryć te koszty, stawka musiałaby wynosić ok 35 zł – przy górnej granicy, które dopuszcza ustawa – a więc mieszkańcy mieliby najdroższe śmieci w Polsce.

Przy podwyżce śmieci w 2019 roku zabrałem nawet w tej sprawie głos na sesji jako mieszkaniec, tu moje wystąpienie:

Z czego to wynikają drogie śmieci w Wieliczce (droższe niż w innych okolicznych gminach)? Z tego, że w Wieliczce śmieci generuje o wiele więcej osób, niż jest zgłoszonych do opłat. Świadczy o tym jeden najwyższych w Polsce wskaźnik ilości odpadów zmieszanych przypadający na mieszkańca miasta Wieliczka (dane oficjalne GUS):

opracowanie własne na podstawie bdl.stat.gov.pl

Warto tu zauważyć, że o ile w Mieście Wieliczka roczna ilość śmieci zmieszanych na mieszkańca to ok 400 kg, to w przypadku mieszkańców sołectw jest to ok 200 kg, zatem o połowę mniej.

Równiez dane z przetargów wyraźnie świadczą o tym, że mieszkańcy sołectw generują mniej śmieci w przeliczeniu na osobę, tutaj zestawienie, opracowane w grudniu 2019.

Podwyżki opłat za śmieci są nieuniknione z tego powodu, ponieważ obecne opłaty nie pokrywają kosztów odpadów. Wieliczka będzie mieć najwyższą stawkę opłat za śmieci w powiecie, bo w przeliczeniu na zadeklarowanych mieszkańców produkuje najwiecej śmieci w powiecie…

Zadaniem urzędu i radnych jest takie ustalenie metod i stawek, aby był on w miarę sprawiedliwy, tzn obejmował opłatami gospodarstwa domowe, które generują śmieci. Obecnie jest tak, że uczciwi mieszkańcy płacą w opłatach i podatkach na tych nieuczciwych, którzy nie są zameldowani i niezgłoszeni do opłat. A w związku z tym, że Wieliczka szybko i intensywnie (dość bezmyślnie) sie zabudowuje, to problem drogich śmieci będzie się pogłębiał.

Do tego potrzebna jest rzetelna, merytoryczna dyskusja, rzetelne analizy danych oraz konkretne rozwiązania, które pozwolą uszczelnić system opłat i gospodarowania odpadami. Kłamliwa propaganda i podwyżi opłat za śmieci, to najprostsze rozwiązanie, które powinno być ostatecznością.

A warto również zwrócić uwagę, że wg oświadczeń majątkowych prezesi ZGK – spółki komunalnej zajmującej się odbiorem i transportem śmieci – zarabiaja ok 14-15 tys miesięcznie. Może tu warto zacząć szukać oszczędności…

Poniżej fragmenty oświadczeń majątkowych prezesa i wiceprezesa ZGK (roczne dochody).

Fragment oświadczenia majątkowego prezesa ZGK
Fragment oświadczenia majątkowego wiceprezesa ZGK

https://bip.malopolska.pl/umigwieliczka,a,1826206,gmina-wieliczka-oglasza-postepowanie-o-udzielenie-zamowienia-publicznego-na-zadanie-przetwarzanie-od.html

A tak kalkulacje wygladaly to rok temu (rowniez na danych przetargowych)

Tu wcześniejsze wpisy odnośnie opłat za śmieci w Wieliczce – sprzed roku:


Świadomość mieszkańców warta MILIONY. Wieliczanie się budzą?

Mieszkańcy Strumian, Śledziejowic i Czarnochowic w tym roku na zebrania wiejskie przyszli po coś więcej, niż tylko pogaduszki i obietnice. I w dużej mierze osiągnęli swój cel, co niewątpliwie jest bolesnym policzkiem dla przedstawicieli burmistrza, którzy przywykli do tego, iż na zebraniach wiejskich uchwalane jest tylko to, co burmistrzowi pasuje. Zwłaszcza, że chodzi o grube miliony…

We wrześniu 2020 odbyła się seria zebrań wiejskich w gminie Wieliczka. W tym roku były to zebrania uwzględniające również kwestie, które są zwykle załatwiane na wiosnę (przez COVID-19 się nie odbyły). Miałem przyjemność uczestniczyć w trzech zebraniach: u siebie Strumianach oraz gościnnie jako doradca w Śledziejowicach i Czarnochowicach. O każdym z tych zebrań tu wspomnę, bo tym razem mieszkańcy na te zebrania przyszli po coś więcej, niż tylko chaotyczne pogadanki i głosowania pod dyktando sekretarza gminy.

Zacznijmy od tego, że wedle prawa (statutów sołeckich) „w zebraniu wiejskim biorą udział mieszkańcy oraz zaproszeni goście”. To oznacza, że ani radni miejscy, ani burmistrz, ani tym bardziej sekretarz gminy nie mają żadnych dodatkowych praw – WRĘCZ PRZECIWNIE – jeśli nie są mieszkańcami, są tylko gośćmi, którzy za zgodą przewodniczącego zebrania mogą się wypowiedzieć, na przykład odpowiadając na pytania mieszkańców. Nie mogą głosować, o ile nie są mieszkańcami danego sołectwa. Jedynie w przypadku zwołania zebrania przez burmistrza, może on prowadzić zebranie (udzielać głosu, zarządzać pod głosowanie) lub wyznaczyć do tego sekretarza. Takie sytuacje się jednak nie zdarzają i (przynajmniej formalnie) zebrania zwołuje i prowadzi sołtys wsi, który odpowiada za prawidłowy przebieg zebrania. Należy przy tym pamiętać, że nie ma on na zebraniu żadnych dodatkowych uprawnień poza prowadzeniem zebrania – decydującym organem jest zebranie wiejskie – a więc grono mieszkańców obecnych na zebraniu, wpisanych na listę. To oni w głosowaniu decydują co do uchwał, wniosków czy kwestii spornych – nie sołtys. Ani burmistrz, ani sekretarz nie mają prawa nakazywać mieszkańcom co mają robić na zebraniu, a co nie. Nie mogą decydować kto bierze udział w zebraniu, a kto nie. Burmistrz i sekretarz są jedynie opłacanymi przez mieszkańców urzędnikami, którzy po uprzednim zaproszeniu mogą brać udział w zebraniu, jedynie w celu odpowiadania mieszkańcom na pytania. Jakakolwiek samowolna ingerencja ze strony władz (burmistrza, sekretarza, radnych) to łamanie prawa i zaburzanie oddolnej demokracji bezpośredniej. Ewentualne nieprawidłowości co do prowadzenia zebrania wiejskiego czy działalności sołectwa (czy osiedla) mogą być przedmiotem skargi do Rady Miejskiej.

Dwie takie skargi na sołtysów były składane pod koniec zeszłego roku: dotyczyły Koźmic Wielkich oraz Węgrzc Wielkich. Skarga na sołtysa Koźmic Wielkich dotyczyła złamania statutu sołeckiego, ponieważ sołtys nie zwołał zebrania, do którego był prawnie zobligowany po przyjęciu pisemnego wniosku ok 40 mieszkańców (wystarczy 15 osób pod wnioskiem). Mieszkańcy zostali poniekąd oszukani przez sołtysa, ponieważ ich zebranie wiejskie, które wyznaczyli na konkrety dzień miało dotyczyć rozdysponowania środków finansowych z funduszu sołeckiego. Sprawa opisana jest w artykule:

https://glos24.pl/wieliczka-bronia-swojego-soltysa-jak-niepodleglosci

Druga skarga dotyczyła sołtys Węgrzc Wielkich i dotyczyła odmowy przyjęcia pisemnego wniosku mieszkańców, a zebranie (zwołane rzekomo z inicjatywy Rady Sołeckiej) na które przyszło ponad 120 osób (takiej frekwencji nie było od wielu lat) było prowadzone chaotycznie niezgodnie z przepisami. Prowadząca decydowała o wszystkim nie poddając pod głosowanie żadnej sprawy – a na koniec przerwała zebranie na miesiąc sama ustalając termin. Sprawa była bardzo głośnia i opisana jest w poniższych artykułach:

https://glos24.pl/czy-wegrzce-straca-dzialke-warta-30-milionow

https://glos24.pl/gmina-wieliczka-nerwowo-w-wegrzcach–czy-mieszkancy-zablokuja-strefe-gospodarcza

https://glos24.pl/wieliczka-kto-wywolal-zamieszanie-wokol-sprzedazy-dzialki-w-wegrzcach-zobacz-film-z-zebrania

https://glos24.pl/wegrzce-wielkie-jest-zgoda-na-sprzedaz-ale-warunkowa

Przejdźmy teraz do zebrań, które odbyły się w tym roku (odbywały się w każdej wsi). Zebranie te musiały się odbyć głownie z 2 powodów – zatwierdzenia sprawozdania sołtysa oraz rozdysponowania funduszy sołeckich – a więc pieniędzy którzy są do dyspozycji mieszkańców sołectwa (dla większości wsi są kwoty ok 40-50 tys. na rok). Jednak w Strumianach, Śledziejowicach i Czarnochowicach mieszkańcy przyszli po coś więcej.

Na zebraniu w Strumianach łącznie z gośćmi było ok 20 osób, nieco więcej niż zwykle. Zostałem wybrany na protokolanta. Kwestie formalne przeszły dość sprawnie, jednak na koniec odbyła się burzliwa dyskusja co do kwestii przeznaczenia w 2016 roku terenów wiejskich pod blokowiska w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego (MPZP). Nie skończyło się jednak tylko słowach, ponieważ jedna z mieszkanek wystąpiła z wnioskiem, aby sołectwo Strumiany poprzez głosowanie wypowiedziało się za zmianą miejscowego MPZP, która ograniczy wysokie budownictwo i zwiększy wymaganą ilość miejsc parkingowych. Wniosek nie spodobał się obecnemu na zebraniu sekretarzowi gminy, Adamowi Panusiowi, który stwierdził, że nie ma takiej możliwości, bo zmiany MPZP nie są w kompetencji sołectwa, co jest prawdą, ale nie o to mieszkańcom chodziło. Na jego nieszczęście ja pisząc protokół na komputerze i będąc podpięty do Internetu, odnalazłem statut sołectwa i pokazałem sekretarzowi i sołtysowi odpowiednie zapisy, które uprawniają zebranie wiejskie do występowania z wnioskiem do Rady Miejskiej w Wieliczce. Sołtys poddał wniosek pod głosowanie, w którym nie było żadnego głosu sprzeciwu. Wniosek przegłosowany na zebraniu wiejskim, choć uchwalony przez kilkanaście osób, wyraża wolę całego sołectwa. Nie jest to oczywiście wniosek, który formalnie może zmienić plan, ale wyraża stanowisko mieszkańców sołectwa, co sprawia, iż burmistrz czy radni nie będą mogli stawiać na równi mieszkańców, którzy chcą bloków z tymi, którzy ich nie chcą. Teraz jest jasne, że sołectwo Strumiany bloków nie chce.

W Śledziejowicach na zebranie przyszło ok 40 osób, a to już 2 razy więcej niż zwykle się pojawiało. Skąd taka frekwencja w dobie koronawirusa? Otóż w tym roku, mieszkaniec, który zwykł chodzić na zebrania i prowadzi obywatelską, nieoficjalną stronę sołectwa na facebooku, nagłośnił i zaprosił mieszkańców sołectwa na zebranie, a dodatkowo również mnie. Co więcej, pod zaproszeniem odbyła się dyskusja w kwestii dochodów sołectwa Śledziejowice ze sprzedaży wiejskich działek – w których ja sugerowałem mieszkańcom, by nie oddawali wszystkich pieniędzy gminie na budowę szkoły (którą nota bene Śledziejowice mają, a ta nowa będzie służyć też innym sołectwom, np. Czarnochowicom), lecz połowę przeznaczyli na inne lokalne sprawy, tj. drogi, chodniki, parki, przestrzeń do rekreacji.

Na zebranie tradycyjnie przybył sekretarz gminy, który już na początku (kojarząc mnie i moją działalność) nakazał mi siedzieć cicho i się nie odzywać. Było to zachowanie skandaliczne nie tylko ze względu na pokaz buty i arogancji, ale również bezprawne działanie urzędnika, który to przepisy obowiązujące w gminie i sołectwie powinien znać i szanować.

Na moją próbę zabrania głosu zareagowała sołtysa, która kazała mi wyjść z sali (do czego również nie miała prawa), ale stawiła się za mną część mieszkańców, która mnie zaprosiła, więc sołtyska odpuściła. Niestety nie na długo, bo w dalszej części zebrania sołtyska zaczęła wyganiać kolejną osobę za to, że zaczęła nagrywać zebranie. Tu nie skończyło się już tylko na słowach, bo sołtyska wstała, otworzyła drzwi i kazała wyjść. Temu haniebnemu działaniu przyglądał się i nie reagował zarówno sekretarz Adam Panuś, jak i okoliczny radny Tadeusz Luraniec. I to ponownie świadczy nie tylko o arogancji, ale również ignorancji praw mieszkańców, albo przynajmniej tolerowaniu przez władze łamania praw mieszkańców. Statuty sołeckie mówią jasno: zebranie wiejskie może być rejestrowane na nośnikach elektronicznych. Zatem mieszkańcy na zebraniu mają prawo nagrywać i filmować, ponieważ wedle prawa osoba biorąca udział w zebraniu wiejskim staje się osobą publiczną – taką jak radny czy poseł, ponieważ bierze udział głosowaniu o pieniądzach i sprawach publicznych. Dowodem tego jest choćby zebranie wiejskie w Węgrzcach Wielkich, które było na żywo transmitowane na Facebooku, a nagranie jest publiczne.

To jednak nie jedyny ciekawy wątek z tego zebrania, bo i tutaj znalazł się mieszkaniec, który zgłosił swój wniosek, który poddał pod głosowanie. Dotyczył on przeznaczenia wiejskich pieniędzy ze sprzedaży wiejskich działek w strefie gospodarczej w Kokotowie na wykonanie nakładki asfaltowej na ul. Różanej. Działka (a w zasadzie 2) zostały sprzedane przez gmine w przetargu, tu informacja o jednym z nich:

Tu również mieszkańcy napotkali na opór władz, ale przybyli na zebranie mieszkańcy w głosowaniu przystali na tę propozycję i zagłosowali za przeznaczeniem części tych pieniędzy na tę drogę. Dodatkowo, mieszkańcy zobowiązali sołtys do utworzenia strony internetowej sołectwa i informowania na niej o zebraniach wiejskich – co jest sprawą oczywistą w dzisiejszych czasach. Informowanie mieszkańców o zebraniu wiejskim poprzez plakaty na kilku tablicach ogłoszeniowych, gdzie po chwili mogą zniknąć lub zostać zaklejone, a 90% mieszkańców w ogóle na te tablice nie patrzy, to oczywisty przeżytek na obecne czasy. Warto tu wspomnieć, że gmina ma możliwość wysłania dedykowanego SMSa o zebraniu wiejskim do każdego sołectwa z osobna. Dlaczego tego nie robi? Ano dlatego, żeby na zebraniu było jak najmniej osób, bo wtedy mając wąską grupę „swoich” mieszkańców, można przegłosować to, co burmistrzowi pasuje. Tak było w Śledziejowicach w czerwcu 2018 roku – gdzie kilkunastu mieszkańców podejmowało decyzję o sprzedaży wiejskie działki w strefie gospodarczej w Kokotowie, wartej ponad 10 mln zł, ustalając zarazem, że 50% środków ze sprzedaży tej działki zostanie oddanie gminie.

Niestety burmistrzowi i jego przedstawicielom 50% to za mało i w tym roku na zebraniu utwierdzali mieszkańców, że muszą oddać gminie 100%, czyli wszystkie pieniądze ze sprzedaży działki – na budowę szkoły. Do tego sugerowali, że ta decyzja zapadła już w 2018 roku, kiedy wyrażono zgodę na sprzedaż i ustalono podział procentowy. Było to wprowadzanie mieszkańców w błąd, ponieważ żadnych zapisów o przeznaczeniu środków na budowę nowej szkoły nie było! Co za tym idzie, mieszkańcy Śledziejowic mają do dyspozycji ponad 5 mln zł – a tak naprawdę, gdyby się uwzięli – to mogliby zwołać kolejne zebranie wiejskie i podjąć uchwałę o zmianie udziału procentowego, oddając gminie na przykład tylko 20%, a 80% zostawiając sobie… tak jak zażądali tego mieszkańcy Czarnochowic…

I tu przechodzimy do najbardziej „gorącego” zebrania wiejskiego tego roku – Czarnochowic. Już sama frekwencja w liczbie ok 80 osób (zwykle bywa 20) świadczyła o tym, że będzie się działo. Zebranie zaplanowane na 20 rozpoczęło się z ok 15 minutowym opóźnieniem ze względu na kolejkę do wejścia na salę i wpisanie się na listę obecności. Mieszkańcy „uzbroili się” w kamerę i rejestrowali od początku całe obrady. Widok przepełnionej sali powodował widoczną niepewność i na twarzach młodego sołtysa jak i sekretarza, który akurat w Czarnochowicach jest również mieszkańcem. Już na wstępie mieszkańcy wystąpili z pisemnym wnioskiem o uzupełnienie porządku obrad o wniosek do Rady Miejskiej dotyczący zmian w planie zagospodarowania (na wzór mieszkańców Strumian). Wniosek został przyjęty i dodany do porządku obrad poprzez głosowanie. Następne kwestie formalne (sprawozdanie i uchwalanie budżetu sołeckiego na 2021) obfitowało w burzliwą dyskusję. Samo skwitowanie Sołtysa (zatwierdzenie sprawozdania sołtysa) odbyło się przy ok 15 głosach sprzeciwu – co jest rzadkością. Był to wyraz bezczynności sołtysa w kwestii działalności deweloperów naruszającej prawa mieszkańców oraz braku poparcia dla akcji „Stop blokowiskom”.

Najwięcej emocji wzbudziła jednak uchwała w sprawie zgody na sprzedaż wiejskiej działki w strefie w Kokotowie (podobny wątek co w Śledziejowicach w 2018 roku). Część mieszkańców zostało zaskoczona tą informacją, ponieważ nikt wcześniej o tym nie mówił, a w porządku obrad był jedynie punkt uchwały w sprawie „rozporządzenia mieniem gminnym sołectwa”.

Jak się okazało, mieszkańcy mieli wyrazić zgodę na sprzedaż działki wartej kilka milionów, a zarazem zadecydować o oddaniu gminie połowy kwoty ze sprzedaży działki. Dziwna w tym wszystkim była postawa strażaków OSP (osoby się ujawniły przy temacie rozbudowy strażnicy z funduszu sołeckiego) którzy godzili się na oddanie kilku milionów złotych gminie, gdzie chwile wcześniej odbywała się burzliwa dyskusja o sprawach rzędu 20-30 tys. zł. Różnica 20% czy 50% przy działce wartej 5 mln, to jest dodatkowe 1,5 mln zł dla sołectwa lub gminy. Kończąc dyskusję mieszkańcy zasugerowali, że albo w uchwale będzie podział 80% dla sołectwa i 20% dla gminy, albo nie będzie zgody. Poddano jednak pod głosowanie pierwotną uchwałę oddającą 50% gminie – która zdecydowaną większością głosów (ok 30 do 15) została odrzucona przez mieszkańców.  

To niewątpliwie najmocniejszy policzek dla przedstawicieli burmistrza, bo do tej pory udawało się mieszkańców zmanipulować narracją, że albo się zgodzą na 50%, albo nie dostaną nic. W Czarnochowicach mieszkańcy nie ulegli tanim zagrywkom i postawili na swoim, nie tylko dzięki większości w głosowaniu, ale przede wszystkim dzięki znajomości swoich praw i odważnemu, krytycznemu spojrzeniu na postępowania władz. Choć ostateczna decyzja co do sprzedaży działki i podziału środków nie została podjęta, to burmistrz jest tu na przegranej pozycji – w budżecie gminy brakuje pieniędzy, a gminna działka leżąca ugorem nie generuje żadnych podatków, które wpływałyby od firmy inwestującą w te nieruchomość. Szantażowanie i negowanie propozycji mieszkańców Czarnochowic nie przyniesie żadnych korzyści ani finansowych, ani politycznych.

Ostatni rok to niewątpliwie przebudzenie mieszkańców północy gminy Wieliczka. Zaczęło się od Węgrzc Wielkich, gdzie przedstawiciele burmistrza chcieli bez zgody mieszkańców sołectwa zadecydować o sprzedaży działki wartej 20-30 mln zł. Na wiosnę, w marcu, w Domu Ludowym w Zabawie (OSP) zebrało się ok 100 osób z okolicznych wsi, które stanowczo sprzeciwiają się budowie blokowisk na terenach wiejskich.

Ostatnie zebrania w Strumianach, Śledziejowicach i Czarnochowicach pokazują, że świadomość praw obywatelskich rośnie, a mieszkańcy widząc brak troski o ich interesy przez władze, biorą sprawy w swoje ręce. I oby ten proces postępował, bo taka jest istota demokracji bezpośredniej, którą samorząd gminny powinien uznawać i szanować. Niestety od strony przedstawicieli burmistrza korzystnych zmian w postępowaniu nie widać – nadal grają nieczysto, nie informując odpowiednio mieszkańców o zebraniach i ważnych kwestiach, a co więcej, manipulują i wprowadzają mieszkańców w błąd co do przepisów, próbując wykorzystać ich nieświadomość.

Pisać pisma, wnioski i skargi można zawsze, lecz z nich nic nie wynika, gdy nie ma się wpływu na pieniądze. Mieszkańcy wszystkich wielickich wsi co roku decydują o sołeckich pieniądzach, które mogą pójść np na remont drogi czy oświetlenie. W przypadku Brzegów, Śledziejowic, Czarnochowic i Wegrzc Wielkich – mieszkańcy mają do dyspozycji miliony, i choć coraz więcej osób o tym wie, to jednak nadal tylko niewielka ich część ma tę świadomość…

Bartłomiej Krzych

Mieszkańcy Brzegów i Śledziejowic mają miliony do dyspozycji. Czy poprą park rowerowy?

Około 4 miliony złotych dla Śledziejowic oraz 2 mln zł dla Brzegów – takie kwoty mają do dyspozycji mieszkańcy tych sołectw. Warto pamiętać o tych pieniądzach, bo gmina może nimi próbować załatać dziury budżetowe, a później – z racji braku środków – odkładać w czasie realizację sołeckich postulatów. Wkrótce odbędą się zebrania wiejskie i warto ten temat poruszyć, zwłaszcza, że wśród mieszkańców dużą aprobatą cieszy się pomysł utworzenia parku rowerowego w Kokotowie/Brzegach.

Skąd te pieniądze? Pochodzą one ze sprzedaży działek w Wielickiej strefie gospodarczej w Kokotowie/Brzegach.

Potwierdza je na poniższym filmie radny miejski Piotr Ptak – były pełnomocnik burmistrza Wieliczki, w reakcji na moje zapytanie (jako mieszkanca).

Działka w Brzegach została sprzedana jeszcze w 2018 roku za ok 4,5 mln zł. Działka sołectwa Śledziejowice położona była w Kokotowie (w strefie, poza sołectwem). Przetarg miał miejsce w marcu 2020 roku, a uzyskana cena wyniosła 8,8 mln zł.

Jednak nie całe kwoty ze sprzedaży są do dyspozycji mieszkańców. Zgodnie ze zwyczajem tylko ok połowa pieniędzy jest do dyspozycji mieszkańców (na cele i zadania) przez nich ustalone, reszta przeznaczona jest na cele ogólnogminne (idzie do „wspólnego worka”). Ma to niejako uzasadnienie w tym, iż inwestycje poniesione na infrastrukturę wokół tych działek, finansowane były ze wspólnych środków.

Na co można przeznaczyć te środki? Dobrze by było, gdyby CZĘŚĆ tych pieniędzy poszła na zagospodarowanie części przestrzeni publicznej, której jest coraz mniej w okolicy strefy gospodarczej. Wymienione działki należało sprzedać inwestorom ze względu na ich atrakcyjne położenie, ale w zamian można odkupić (znacznie taniej) działki pod rekreację, które nie nadają się pod zabudowę (np. tereny nad rurami gazowymi wysokiego ciśnienia.) O ile działki pod produkcję i uslugi maja wartość 20 tys za ar, to nieubrojona, podmokła łąka, w pobliżu której idzie rura gazowa, ma wartosc rzedu 2-3 tys za ar.

Część pieniedzy ze Śledziejowic pieniędzy można przeznaczyć na dofinansowanie infrastruktury, budowy chodników w miejscach o wysokim natężeniu ruchu (np. ul. Europejska, ul. Św Jana, Ul. Nowy Świat w Śledziejowicach). Warto pamiętać, że pieniądze do dyspozycji mieszkańców sołectw, powinny pójść na potrzeby tych mieszkańców, by nie finansować z tych pieniędzy inwestycji, które są w innych sołectwach w pełni finansowane z budżetu ogólnogminnego, np. budowa szkół i przedszkoli, kanalizacji.

Warto jednak przypomnieć inicjatywę budowy Parku Rowerowego w Kokotowie/Brzegach w miejscu, gdzie są ekolatarnie, w pobliżu jeziora. Teren ten nie jest przeznaczony pod budownictwo właśnie z racji rur gazowych, które idą tamtędy.

W planie zagospodarowania teren oznaczony jest symbolem Z – zieleni nieurządzonej. Z ewidencji wynika, iż część terenu (2-3 działki) są już obecnie własnością gminy Wieliczka.

Mając na uwadze, że część działek jest już własnością gminy, to za kwotę ok 1 mln zł możnaby wykupić pozostałe 4-5 hektarów, lub choć 1-2 na początek. Cały pas między wałami, który objęty jest strefą izolacji rur gazowych, ma ok 6 hektarów (100 m x 600 m).

Szczegóły na filmie.

W okolicy Brzegów i Śledziejowic brakuje takiego miejsca, wolna przestrzeń jest coraz szybciej zabudowywana. Wkład mieszkańców Brzegów i Śledziejowic mołgby być tylko częściowy – np. po 500 tys zł, czyli w sumie milion – na wykup działek.

Drugi milion mogłaby dołożyć Gmina Wieliczka a kolejny milion Kraków – bo z osiedla korzystaliby mieszkańcy nowobudowanego Osiedla Złocień. Za 3 mln można by część tego ten już spokojnie zagospodarować na rekreację, np. alejki, dirt park, siłownie plenerowe, może jakieś boisko, wybiegi dla psów? Z takim wkładem własnym można oczywiście starać się pozyskać  spore dofinansowanie ze środków zewnetrznych z UE – niech będzie choćby drugie tyle, to w sumie dawałoby już pokaźną sumę 6 mln zl.

Pamiętajmy, że jedna alejka już jest. Jest tez oświetlenie z Eko-latarni zasilanych słońcem i wiatrem.

Takie miejsce byłoby idealnym miejscem spotkań rodzin i młodzieży z okolic powiatu Wielickiego i Krakowa.

Poniżej efekt przetargu działki w Kokotowie, która była mieniem sołectwa Śledziejowice.

https://bip.malopolska.pl/umigwieliczka,a,1740570,informacja-o-wyniku-przetargu-ustnego-nieograniczonego-przeprowadzonego-w-dniu-03032020-r.html

Jak widać realizacja pomysłu Parku Rowerowego w Kokotowie/Brzegach jest bardzo realna. Wystarczy wola okolicznych mieszkańców i przeznaczenie częsci sołeckich pieniedzy na odkupienie przestrzeni oraz odrobina dobrej woli ze strony władz.

Bartłomiej Krzych

Gęsi egipskie w gminie Wieliczka

Zbiornik w Brzegach to nie tylko łowisko i miejsce do kąpieli, ale również miejsce lęgowe rzadkich ptaków. Dziś, już drugi rok z rzędu, udało mi się spotkać rodzinkę GĘSI EGIPSKICH

Z daleka niby zwykłe kaczki krzyżówki, z bliska widać różnicę

Fotki z dnia 27 sierpnia 2020

miejsce na google maps:
https://www.google.com/maps/place/%C5%81owisko+MZW+Brzegi/@50.0323623,20.0867877,18.75z/data=!4m5!3m4!1s0x0:0x8570d2b61640df4e!8m2!3d50.0327502!4d20.0872474