Inflacja 10% możliwa już w grudniu.

Oderwany od realiów Narodowy Bank Polski (NBP) w swoich oficjalnych dokumentach twierdzi, że na koniec roku inflacja wyniesie poniżej 5 %. Rynkowi „eksperci”, którzy ostatnio notorycznie się mylą, straszą 8% inflacją. W obecnej sytuacji jednak coraz bardziej realne jest 10% inflacji konsumenckiej.

W ostatnich miesiącach dzieje się to, co dla każdego w miarę ogarniętego ekonomisty-analityka było oczywistym do przewidzenia scenariuszem bazowym. Potocznie mówiąc drożyzna, a ekonomicznie – rosnąca inflacja. Jest to efekt błędnej polityki monetarnej Rady Polityki Pieniężnej, a głównie Prezesa NBP – Adama Glapińskiego, który skompromitował się do cna swoimi przewidywaniami i wypowiedziami. W istocie rzeczy, co ukażę poniżej, oficjalna inflacja CPI liczona wg GUS prawdopodobnie będzie nawet 2 razy wyższa, niż przewidują to analitycy NBP z prezesem Glapińskim na czele.

O tym, że NBP się kompromituje i wprowadza kraj na ścieżkę wysokiej inflacji, piszę już od 2 lat na tym blogu.

NBP w ostatniej projekcji inflacyjnej szacuje, że inflacja na koniec roku najprawdopodobniej wyniesie 4,8-4,9%. To jest wstyd, że tak wysoko opłacani ludzie, odpowiedzialni za wartość polskiej waluty, robią tak bzdurne prognozy, a co więcej, opierają na nich swoje decyzje.

https://www.nbp.pl/polityka_pieniezna/dokumenty/files/rpp_2021_11_03.pdf

Odrobinę bliżej realizmu są niektórzy „eksperci”, którzy  szacują, że na koniec roku inflacja może wynieść nawet 8%. Pamiętajmy też, że „eksperci” też od dawna się mylą, a ich prognozy ciągle okazują się zaniżone (ostatnio oczekiwali inflacji za październik na poziomie 6,4%, a w rzeczywistości była na poziomie 6,8%. Tu szczegóły „rynkowych konsensusów” analityków w porównaniu do odczytów inflacji GUS.

https://www.bankier.pl/wiadomosc/Inflacja-w-Polsce-w-pazdzierniku-2021-r-wstepne-dane-GUS-8214508.html

W mojej ocenie w grudniu coraz bardziej prawdopodobna jest inflacja 10%, a 8% możemy zobaczyć już w listopadzie. Poniżej wyjaśnię, dlaczego.

W środę dowiedzieliśmy się o inflacji w USA za październik. Była ona na poziomie 6,2%, wyższa niż oczekiwali amerykańcy analitycy (ich konsensus wynosił 5,8%). Ciekawostką jest, że inflacja liczona metodologią z 1980 roku, wynosiłaby obecnie w USA aż 15%.

https://stooq.com/mol/?id=22676

Wyższa inflacja spowodowała znaczne umocnienie dolara, który w odniesieniu do PLN na koniec tygodnia kosztował 4,05 zł przebijając średnioterminowy opór i otwierając drogę do 4,30 zł. Dla porównania, rok wcześniej dolar kosztował ok. 3,75 zł.

https://stooq.com/q/?s=usdpln&c=2y&t=c&a=ln&b=1

Droższy dolar, to droższe surowce, w tym paliwa. Zatem rosnąca inflacja w Polsce będzie nie tylko importowana ze świata (w tym USA) ale podbijana jeszcze mocnym dolarem, a w zasadzie – słabą złotówką. Błędna polityka NBP (utrzymywanie zaniżonych stóp procentowych) prowadzi bowiem do osłabiania się złotówki do innych walut. Frank Szwajcarski na poziomie 4,40 jest najdroższy w historii (pomijając incydent ze stycznia 2015, gdy przez chwilę był po 5 zł),  Euro na 13 letnich maksimach, a nawet Korony Czeskiej, która jest najdroższa w historii – w ciągu roku umocniła się względem złotówki o prawie 9%.

https://stooq.com/q/?s=czkpln&c=1y&t=c&a=ln&b=1

Ponadto, w grudniu będziemy mieli do czynienia z „efektem bazy”. Warto mieć na uwadze, że w grudniu 2020 r mieliśmy do czynienia z nieznacznym spadkiem inflacji (i to również był niejako efekt bazy poprzedniego roku 2019). Dla wytrawnych analityków ten wykres ukazuje istotę rzeczy.

Innymi słowy, tak jak w grudniu 2020 mieliśmy ujemny efekt bazy i inflacja spadła, tak teraz najprawdopodobniej będziemy mieć dodatki efekt bazy, a więc wyższą inflację. Obrazuje to poniższy wykres.

https://stooq.com/q/?s=cpiypl.m&c=2y&t=l&a=ln&b=1

Mając zatem na uwadze, iż inflacja na świecie rośnie szybciej niż przewidywano (wspomniane 6,2% w USA), umacniający się dolar oraz osłabiający się złoty do większości walut , efekt bazy z grudnia 2020 r. oraz przede wszystkim niepoważną politykę  monetarną NBP należy się liczyć z tym, że inflacja CPI na poziomie 10% w grudniu staje się scenariuszem bazowym.

Należy mieć na uwadze, że wysokie oczekiwania inflacyjne (przekonanie społeczeństwa o rosnących cenach) powoduje, że uciekają od pieniądza i wydają – bo nie opłaca się go trzymać. To dodatkowo napędza inflacje. Do tego mamy sporo różnych ryzyk – konflikt na granicy z Białorusią (ograniczenie handlu to gorsza dostępność towarów sprowadzanych).

Po 30 latach historia w Polsce zatacza koło. Na rynku nieruchomości i kredytow robi się bańka spekulacyjna, gospodarka jest przegrzana, funkcjonuje na dodrukowanym pieniądzu, a wszystko to pod pretekstem troski o niskie bezrobocie.

Czy w 2022 roku inflacja wyhamuje, zanim konieczne będą drastyczne i bolesne podwyżki stóp procentowych chroniące przed rozregulowaniem gospodarki i sytemu bankowego? Mając na uwadze jak wiele jest czynników sprzyjających inflacji – wątpię. Ale jak to mówi Prezes Glapiński – i tu się z nim zgodzę-  nie zaszkodzi się o to pomodlić.

#inflacja #nbp #panbartek #ekonomia #gospodarka #polska #cpi #dolar #zloty #stopyprocentowe