APEL do Rzecznika Praw Obywatelskich w sprawie zakazu drewna w Krakowie

Apeluję do Rzecznika Praw Obywatelskich o podjęcie działań sprzeciwiających się całkowitemu zakazowi paliw stałych w Krakowie, zwłaszcza zakazu palenia drewnem w kominkach i inną biomasą.

Tutaj długi komentarz o tym, dlaczego zakaz drewna w Krakowie jest bezprawny.

Poniżej wniosek o zaskarżenie uchwały „antysmogowej dla Krakowa” wraz z uzasadnieniem

Tutaj porównanie zmian średniorocznych stężeń benzo(a)pirenu w Krakowie, Katowicach, Kielcach i Łodzi.

Poniżej dostępny jest Obywatelski raport o smogu pt. „Walka ze smogiem: walka o nasze zdrowie, czy o nasze pieniądze?”

http://badtek.webd.pro/wp-content/uploads/2022/02/Obywtelski-raport-o-smogu-stop-gazolobby-2022.pdf

Więcej na stronie:

oraz na kanale youtube Otwarta Wieliczka:

https://www.youtube.com/channel/UC48–Y2z7E0q7tBCTCzWEGA

Tragedia strażaków w Byszycach w gminie Wieliczka. Dlaczego urwał się kosz z drabiny?

W Byszycach w gminie Wieliczka w sobotę 15 października około godz. 11 kosz z drabiny samochodu strażackiego urwał się podczas prac gospodarczych wykonywanych przez strażaków z OSP Byszyce. Wóz drabiniasty należał do OSP Czarnochowice, zakupiony był z pieniędzy Gminy Wieliczka w październiku 2018. Iveco 140-25 sprowadzone było jako używane z Niemiec. Więcej informacji w komentarzu video.

Poniżej filmik

Artykuł o tragedii w Dzienniku Polskim:

https://dziennikpolski24.pl/powiat-wielicki-tragiczny-wypadek-strazakow-z-osp-byszyce-podczas-prac-na-wysokosci-jeden-nie-zyje-drugi-w-ciezkim-stanie/ar/c16-16963421

Link do postu na FB o zakupie wozu przez OSP Czarnochowice:

https://www.facebook.com/402873003200850/posts/-autodrabina-w-szeregach-naszej-osp-w-dniu-wczorajszym-do-naszej-jednostki-dosta/1139926252828851/

Link do postu na FB z wozem drabiniastym na 2 tyg przed tragedia.

https://www.facebook.com/permalink.php?story_fbid=pfbid0zKH8wbj4n9njS6gbYXttEpaFtEjkyKHCrK1Rdq7UfVKE49nsJCT9n8z49TocHeDul&id=100068135423948

Artykuł o zjeździe związku OSP Wieliczka z burmistrzem jako strażakiem:

https://www.wieliczka.eu/pl/201129/28368/xii-miejsko-gminny-zjazd-zwiazku-ochotniczych-strazy-pozarnych-rp-w-wieliczce.html#lg=1&slide=9

Uchwała o dotacji Gminy Wieliczka na zakup wozu:

https://www.prawomiejscowe.pl/UrzadMiastaiGminyWieliczka/document/509182/Uchwa%C5%82a-LIV_660_2018

Taki kosz na drabinie zasadniczo traktowany jest jako podest ruchomy, podlega przepisy UDT (Urząd Dozoru Technicznego) i powinien co 30 dni przechodzić przegląd konserwatorski.

Tutaj szczegółowe przepisy w rozporządzeniu:

https://isap.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.xsp/WDU20180002176/O/D20182176.pdf

Filmiki ukazujące podobne wozy z drabiną mechaniczną i koszem w Polsce:

APEL o poważną debatę antysmogową w małopolsce

Przed odczytaniem Apelu, warto odsłuchać ten 3 minutowy filmik prezentujący fragmenty debaty o uchwałach antysmogowych w małopolskim sejmiku, w tym odczytany apel prof. Tadeusza Juliszewskiego z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie.

TREŚĆ APELU Pana Bartka do Sejmiku, w pliku pdf, wysłany do kancelarii sejmiku:

TREŚĆ APELU Pana Bartka do Sejmiku

Wieliczka, 30.09.2022

Bartłomiej Krzych
Stowarzyszenie Otwarta Wieliczka
Obywatelski komitet TAK dla palenia drewnem, STOP gazo-lobby

prof. dr hab. inż. Jan Tadeusz Duda
Przewodniczący Sejmiku Województwa Małopolskiego

APEL

w sprawie poważnej debaty antysmogowej

Mając na uwadze burzliwe debaty i spory podczas obrad Sejmiku Województwa Małopolskiego nad zmianą uchwały antysmogowej, które momentami były kompletnie niepoważne, apeluję o:

I. Powołanie zespołu społeczno-naukowego ds. polityki antysmogowej, zrzeszającego środowiska, które w ciągu ostatniego roku były aktywne w kwestii zmian przepisów antysmogowych w Małopolsce w celu dokonania ustaleń i wytycznych dla realnej, rozsądnej i spójnej polityki antysmogowej poprzez:

  1. Wyjaśnienie metody pomiarów benzo(a)pirenu w Polsce i Niemczech, wyjaśnienie drastycznych różnic pomiarów w Zgorzelcu po polskiej i niemieckiej stronie.
  2. Dokonanie naukowych analiz wpływu zakazu palenia i ograniczenia ruchu samochodowego na poziom zanieczyszczeń powietrza w kwietniu 2020 podczas „covidowego-lockdownu”.
  3. Dokonanie analiz stężeń zanieczyszczeń powietrza dla Krakowa na tle wszystkich miast wojewódzkich od czasu uchwalenia uchwały antysmogowej dla Krakowa ze wskazaniem podjętych działań przez te miasta w oparciu o art. 96 POŚ.
  4. Dokonanie publikacji naukowych na bazie danych z polskich instytucji, badających czy wielokrotne przekroczenie ustalonych norm WHO powoduje w Polsce istotny wpływ na długość życia, zachorowalność na raka płuc, występowanie astmy i gorsze wyniki w nauce.
  5. Dokonanie analizy wzrostu liczby zgonów w styczniu 2017 w Polsce na tle innych krajów.
  6. Dokonanie szczegółowej analizy porównawczej stanu prawnego w Polsce na tle innych krajów Europejskich w zakresie polityki antysmogowej, w tym zwłaszcza spalania biomasy.
  7. Nawiązanie współpracy z organizacjami i instytucjami z Włoch w celu rozpoczęcia wspólnego stanowiska nad realnością osiągnięcia norm powietrza wymaganych dyrektywą UE na niektórych obszarach Polski i Włoch.
  8. Ustalenie propozycji nowych wytycznych do zmian przepisów antysmogowych.

II. Zorganizowanie w I kw. 2023 r. kolejnej edycji konferencji „Czyste Niebo nad Krakowem” na wzór tej organizowanej przez fundację AGH w styczniu 2019 roku – zaproszenie gości z Włoch.

UZASADNIENIE

Szanowny Panie Profesorze, Panie Przewodniczący Małopolskiego Sejmiku!

W dniu 26 września o godzinie 12:00, kiedy rozpoczynała się debata dotycząca zmiany, tzw. „uchwały antysmogowej dla Małopolski”, stężenia pyłów zawieszonych PM10 na oficjalnej stacji pomiarowej GIOŚ przy ul. Starowiślnej przekraczały 200% normy i były znacznie wyższe niż w innych miejscach Małopolski. Czy zatem to naprawdę te „kopciuchy” z całej Małopolski są przyczyną smogu w środku Krakowa, w środku dnia, poza sezonem grzewczym?

Co więcej, według oficjalnych danych GIOŚ, w 2021 roku powietrze w Krakowie pogorszyło się, średnioroczne stężenia pyłów zawieszonych PM10 i PM2.5 wzrosły w stosunku do roku 2020.

Przypomnę jeszcze, że na przełomie marca/kwietnia 2020 roku, kiedy mieliśmy do czynienia z  „covidowym lockdownem” i zakazem przemieszczania się,  ruch samochodowy został ograniczony o przeszło 50%, a zarazem obowiązywał już całkowity zakaz palenia w Krakowie. Dodatkowo nie było mrozów i śniegu, a mimo to stężenia pyłów w Krakowie znacznie przekraczały normy i były na podobnych poziomach co w tym samym okresie roku poprzedniego, kiedy ruch samochodowy był wyższy i nie obowiązywał całkowity zakaz stosowania paliw stałych w Krakowie.

Przytoczone powyższe fakty jednoznacznie wskazują, że polityka antysmogowa władz Krakowa i Małopolski, która jest wzorem dla wielu innych samorządów, jest błędna i nie osiąga zamierzonych celów, co zresztą dla wielu środowisk i osób prezentujących zdroworozsądkowe podejście oparte na rzetelnej wiedzy było wiadome od dawna.

Ostatnia debata nad zmianą uchwały antysmogowej dla małopolski w sejmiku była pełna przekłamań i emocjonalnych manipulacji, czy wręcz bzdur, idących głównie z ust zwolenników bezwzględnej walki ze smogiem. Nie dziwią mnie zatem Pana nerwowe reakcje na w kółko powtarzane kłamstwa i populizmy, bo ja sam słuchając ich chciałbym, aby w miejscu mównicy była zapadnia, którą można otworzyć, gdy ktoś powtarza bzdury o tym, ze odroczenie uchwały antysmogowej to przyzwolenie na palenie śmieciami i zabijanie nienarodzonych dzieci. Pod zapadnią wystarczyłby basen z zimną wodą na otrzeźwienie.

Podczas ostatnich obrad sejmiku z ust zwolenników bezwzględnej walki ze smogiem padły zarzuty, że łagodzenie przepisów antysmogowych to powrót do średniowiecza. Zgodzę się tutaj z jednym z samorządowców, który na ten zarzut odpowiedział, że średniowiecze miało wiele zalet. Jedną z tych zalet, w mojej ocenie było to, że ludzie wypowiadający się publicznie mieli więcej honoru i wstydu niż w obecnych postępowych czasach.

W swoich wypowiedziach podczas obrad sejmiku dotyczących polityki antysmogowej, kilka razy wypowiadał się Pan, że dąży do merytorycznej, rzetelnej debaty, a zwłaszcza popieraniu stawianych tez danymi źródłowymi. Z racji tego, że ja sam jako działacz społeczny i analityk danych tematem zanieczyszczeń powietrza i ich wpływu na zdrowie interesuję się od wielu lat, walcząc przy tym z manipulacjami w przekazie publicznym, chciałem zachęcić Pana do tego, aby taką dyskusję kontynuować, aby pewne kwestie zostały ustalone raz na zawsze.

Merytoryczną i rzetelną debatę trzeba rozpocząć od definicji pojęć. To właśnie błędne rozumienie pojęć przekłada się na błędną politykę Krakowa i Małopolski. W literaturze naukowej bardzo rzadko używa się pojęcia smog, a zwykle mówi się o zanieczyszczeniach powietrza. Smog jest zjawiskiem atmosferycznym, do którego powstania kluczowe są odpowiednie warunki pogodowe i geograficzne, a nie spalanie paliw, które może, ale nie musi towarzyszyć podwyższonym stężeniom pyłów. Pyły pojawiające się w powietrzu mogą wynikać choćby z cząstek piasku, który dociera również do Krakowa z nad Sahary.

W dyskusji o smogu często przewija się temat palenia śmieci, choć i tu trzeba zaznaczyć, co przyjmujemy za śmieci, bo dla fanów bezwzględnej walki ze smogiem użycie kartki starego zeszytu do rozpalania w kominku czy spalenie suchej deski np. z rozebranej palety, to są śmieci, co dla ludzi zdroworozsądkowych paleniem śmieciami nie jest. W mojej ocenie problem palenia śmieci jest marginalny, a tak naprawdę społeczeństwu chodzi o dym z niepoprawnego spalania węgla.

Jeśli mówimy już o definiowaniu pojęć, to warto też się zastanowić co rozumiemy za „kopciuch”, choć w przekazie alarmów smogowych powstało już nowe pojęcie – „śmieciuch”.

Społeczeństwo, na bazie przekazu medialnego, który w zasadzie zawsze jest jednolity: brudna kotłownia, szufelka z węglem i czarny dym z komina, za kopciuchy uważa stare piece zasypowe na węgiel, które faktycznie przy złej metodzie opalania kopcą czarnym intensywnym dymem, czego nikt oczywiście nie pochwala.

To właśnie zła metoda palenia w starych piecach, która skutkuje emisją czarnego dymu z komina jest przyczyną zgłoszeń do straży miejskiej z podejrzeniem palenia śmieci. Z oficjalnych statystyk straży miejskiej wynika, że 90% kontroli jest w zasadzie zakłócaniem miru domowego, ponieważ czarny dym z komina nie wynikał ze spalania śmieci, a po prostu ze spalania węgla w zły sposób – co nie jest zabronione do czasu wprowadzenia uchwały o poprawnym spalaniu bez dymu, którą przygotowało Polskie Forum Klimatyczne, jednak nie uzyskuje poparcia władz.

Obecna uchwała antysmogowa dla małopolski wprowadza również zakaz stosowania bezklasowych kominków i pieców na drewno, o czym się w mediach nie mówi i o czym społeczeństwo nie wie. Zatem, alarmy smogowe i zwolennicy bezwzględnej walki ze smogiem, pod pretekstem zrozumiałej walki z „kopciuchami” tj. starymi piecami zasypowymi na węgiel, walczą również z kominkami, piecami kaflowymi i innymi urządzeniami na drewno kawałkowe.

Obszerne uzasadnienie do uchwał antysmogowych (zarówno Krakowa jak i Małopolski) zawiera wiele manipulacji, danych nieaktualnych i wybiórczych. Przytoczę tu tylko kilka.

Największą bzdurą zawartą w uzasadnieniach, jest porównywanie stężeń benzoapirenu, wynikającego ze spalania drewna i węgla, do palenia papierosów. To na bazie tego argumentu alarmy smogowe straszyły społeczeństwo paliwami stałymi, a finalnie taki zapis porównujący krakowskie stężenia benzo(a)pirenu do czynnego palenia tytoniu znalazł się w uzasadnieniu „uchwały antysmogowej”. Jest to skrajnie cyniczna manipulacja, która zakłada, że dym tytoniowy zawiera tylko jedną substancję – benzo(a)piren, podczas gdy w dymie tytoniowym znajdują się tysiące szkodliwych substancji. Faktyczne wypalanie 7 papierosów dziennie przez 10-letnie dziecko miałoby nieporównywalnie gorsze skutki zdrowotne (m.in. na układ nerwowy, uzależnienie nikotyną), niż oddychanie krakowskim powietrzem. W mojej osobistej ocenie uważam za wstyd dla krakowskich elit politycznych i naukowych, że taki zapis znalazł się w tym akcie prawnym. Nawet sam prof. Piotr Kleczkowski, wspierający alarmy smogowe, zarówno przed sądem jak i publicznie przed sejmikiem potwierdził, że nawet 150 krotne przekroczenie normy WHO dla benzo(a)pirenu, ma znikomy wpływ na zdrowie. Wynika z tego, że argument ten był wykorzystywany tylko i wyłącznie po to, by emocjonalnym przekazem straszyć społeczeństwo w celu wywołania poparcia do eliminacji paliw stałych i uzależniania gospodarki i społeczeństwa od gazu. Przypomnę, że narracja alarmów smogowych była wykorzystywana do walki z węglem nie tylko w gospodarstwach domowych, ale również z górnictwem i energetyką węglową i przyczyniła się m.in. do decyzji o wstrzymaniu bloku C w Ostrołęce czy ograniczeniu inwestycji w górnictwo i szkolnictwo górnicze, co obecnie stawia polską gospodarkę w bardzo trudnej sytuacji.

Jeśli już mowa o normach WHO dla zanieczyszczeń powietrza, to należy podkreślić, iż w 2021 roku dokonane zostały drastyczne zmiany norm, przykładowo dla stężeń pyłów PM2.5 średnioroczna norma została obniżona z 10 ug/m3 do 5 ug/m3. Oznacza to, że w 2021 roku średnioroczne stężenia pyłów PM2.5 w Krakowie były na poziomie ok 500% normy WHO. W zaistniałej sytuacji, w zasadzie cały świat ma problem ze smogiem. Trudno zatem nie odnieść wrażenia, że nowe normy WHO zostały wprowadzone przy „wsparciu” biznesowych korporacji w celu forsowania tzw. „zielonego ładu”. Uważam, że polskie środowiska naukowe powinny podjąć próbę podważenia zasadności tych norm w oparciu o wieloletnią ewidencję polskich instytucji, takich jak choćby Narodowy Istytut Onkologii w Warszawie, który prowadzi Krajowy Rejestr Nowotworów. Korzystając z tego rejestru, można zauważyć, iż zachorowalność na raka płuc na Pomorzu, gdzie zjawisko smogu jest bardzo rzadkie, jest znacznie wyższa niż w Małopolsce, gdzie smog jest zjawiskiem częstym.

Jestem zdumiony, iż dotychczas w debacie publicznej dane Krajowego Rejestru Nowotworów dotyczące zachorowalności na nowotwory płuc były zupełnie pomijane w debacie publicznej, również przez profesorów uchodzących za ekspertów w tej dziedzinie.

Jako przedstawiciel niezależnej strony społecznej mogę też otwarcie powiedzieć, że po roku 2020 roku, autorytet WHO jako instytucji stawiającej wytyczne dla zdrowia w oczach znacznej części społeczeństwa zmalał do zera – a lekarze i naukowcy związani z tą organizacją są coraz częściej  postrzegani jako dbający jedynie o własne interesy lub interesy korporacji, które finansują badania, które następnie są podstawą do określania wytycznych WHO. Dowodem na kontrowersje wokół działalności i finansowania WHO jest choćby chęć wycofania się z tej organizacji przez USA, zadeklarowana 29 maja 2020 przez Donalda Trumpa, prezydenta USA.

Jako absolwent studiów ekonomicznych UEK i AGH w Krakowie a także podyplomowych studiów Narodowego Banku Polskiego w zakresie polityki monetarnej, mam podstawowe pojęcie o statystyce i uważam za słuszne słowa przypisywane Marka Twain o 3 rodzajach kłamstw: „małe kłamstwa, duże kłamstwa i statystyka”. Zawsze można dobrać tak badaną próbę oraz metody statystyczne, które będą sprzyjać początkowej tezie, którą chce się udowodnić. Efektem tego jest to, że mamy teorie rakotwórczego benzo(a)pirenu z ustaloną normą na poziomie takim, ze jej 150 krotne przekroczenie nie wywołują w zasadzie żadnych negatywnych skutków zdrowotnych. Innymi słowy, można całe życie rok oddychać powietrzem ze stężeniami benzo(a)pirenu z przekroczoną normą WHO a negatywne skutki tego będą znikome. Zupełnie inne byłyby skutki w przypadku oddychania powietrzem ze stężeniami tlenku węgla (czadu) przekraczającymi normę 150 razy. Takim powietrzem faktycznie nie da się oddychać i z pewnością, w zależności od długości ekspozycji, może to prowadzić do zgonu. Czy zatem szanując rolę nauki w życiu publicznym, nie należy podważać fikcyjnych norm, których wielokrotne przekroczenie ma znikomy wpływ na zdrowie, a służą jedynie określonemu lobby? Przypomnę, że badania naukowe służą nie tylko odkrywaniu pewnych zależności, ale również podważaniu wcześniej ustalonych zależności. Jako ciekawostkę podam, że niemieccy naukowcy z Uniwersytetu w Lipsku potwierdzili niedawno paradoks między zanieczyszczeniami powietrza a ociepleniem klimatu. W uproszczeniu, walka ze smogiem sprzyja ociepleniu klimatu, zresztą mówił o tym publicznie dawno temu nawet Stanisław Lem, co jest uwiecznione na krótkim nagraniu, gdzie pali papierosa.

W uzasadnieniu dla uchwały antysmogowej dla Krakowa pada stwierdzenie, że ekspozycja na pyły zawieszone przekłada się na słabszy rozwój intelektualny (strata średnio 3,8 pkt w skali IQ). Jak to się ma zatem do wyników egzaminów maturalnych, w których „smogowa” Małopolska jest co roku na szczycie rankingu, a  czyste Pomorze na końcu tego rankingu? (w roku 2019).

Zapisy uchwał antysmogowych pisane były w oderwaniu od polskich realiów. Trudno nie odnieść wrażenia, że pisane były one przez zagraniczne korporacje i podłożone do głosowania uległym politykom. Czemu bowiem ma służyć całkowity zakaz palenia biomasą w Krakowie, który eliminuje nawet najbardziej ekologiczne urządzenia na pelet oraz drewno, w tym piece zgazowujące drewno w procesie suchej destylacji (tzw. „holzgaz”). W efekcie uchwały antysmogowej dla Krakowa ucierpiały małe gospodarstwa rolnicze, które w zasadzie zostały wyeliminowane. Należy mieć na uwadze, że Kraków to nie tylko zabytkowe centrum i osiedla bloków zaopatrzone w tanie ciepło z elektrociepłowni węglowej, ale też takie rejony wiejskie jak Swoszowice czy Wzgórza Krzesławickie, gdzie większość mieszkańców jest pokrzywdzona całkowitym zakazem palenia drewnem. Należy tu przypomnieć, że środowiska rolnicze były zapewniane, że całkowity zakaz paliw stałych nie będzie ich dotyczył. Finalnie zostali jednak oszukani, co jest przejawem dyskryminacji mniejszości.

W wielu materiałach propagandowych za wzór walki ze smogiem stawia się Londyn, przypominając wielki smog londyński w latach 50-tych, który był przyczyną wielu schorzeń, a następnie skutkował wprowadzeniem regulacji dotyczących spalania paliw. Wspomniano o tym również w uzasadnieniu dla uchwał antysmogowych, używając słów „ograniczenia dla paliw stałych”. Jak w praktyce wyglądają te ograniczenia? Otóż, w Londynie nie ma zakazu paliw stałych, a jest jedynie zakaz dymienia. W efekcie tych przepisów można palić nawet węglem, ale wyłącznie tym najwyższej jakości emitującym minimalne ilości pyłów (np. antracyt). Można nim palić w piecu bezklasowym, w zwykłej kozie. Podobnie jest z paleniem drewnem w kominkach, tu ograniczenia są tylko do tego, aby miało wilgotność 20% – ale ten zapis został wprowadzony dopiero w 2021 roku, a zatem 4 lata po wprowadzeniu takiego ograniczenia w uchwały antysmogowej dla Małopolski. Zatem, w Londynie nie ma zakazu palenia paliwami stałymi, jest natomiast zakaz emitowania ciemnego dymu, w skrócie, zakaz dymienia. Konkludując ten wątek – można palić węglem, można palić drewnem pod warunkiem, że nie kopci się dymem. Są to w zasadzie zapisy zgodne z postulatami, które wielokrotnie głosili przedstawiciele Polskiego Forum Klimatycznego, Cechu Kominiarzy, Cechu Zdunów Polskich, Ochotniczych Straży Pożarnych, promując i edukując społeczeństwo w kwestii tzw. bezdymnego palenia metodą „od góry”. Niestety alarmom smogowym ten sprawdzony, najprostszy i najtańszy sposób na walkę ze smogiem nie odpowiada, w efekcie czego postępy w walce ze smogiem są znacznie gorsze, niż mogłyby być.

Całkowitego zakazu paliw stałych, jaki wprowadzono w Krakowie, nie ma w żadnym kraju Europy. Dlatego zasadnym jest przeprowadzenie analizy stanów prawnych istniejących w innych krajach Europy, w których palenie drewnem jest dozwolone i popularne (Szwajcaria, Austria, kraje Skandynawskie).

Jakość powietrza wynika oczywiście z zanieczyszczeń powietrza, które w pewnym stopniu wynikając z nieodpowiedniego spalania paliw. Jednak główne czynniki mające wpływ na zdrowie to przede wszystkim takie parametry jak ciśnienie, temperatura i wilgotność powietrza. Mało się o tym mówi, ale suche powietrze w mieszkaniu ma znacznie bardzie bezpośredni i szkodliwy wpływ na drogi oddechowe, niż przekroczone normy stężenia pyłów zawieszonych. A z suchym powietrzem mamy często do czynienia w sezonach grzewczych, coraz częstsze jest przegrzewanie mieszkań do temperatury 22 stopni w nocy. Warto mieć na uwadze również szkodliwość stężeń dwutlenku węgla, którego 5 krotnie przekroczenie normy w powietrzu (ok 2500 ppm – o co nie trudno przy braku wentylacji) powoduje istotne zaburzenia zdolności decyzyjnych u ludzi (badania Berkeley Lab).

Zwolennicy bezwzględnej walki ze smogiem notorycznie argumentują swoje stanowisko liczbami zgonów z powodu smogu, podając liczbę ok 45 tys. osób. Zarzucają przy tym, że kto nie walczy z paleniem drewnem, ten zabija ludzi, w tym nienarodzone dzieci. Jest to oczywiście skrajna, emocjonalna manipulacja, bazująca na strachu wynikającego z tego, że społeczeństwo nie ma odpowiedniej wiedzy statystycznej. Ta liczba jest liczbą czysto teoretyczną i w istocie rzeczy jest wynikiem symulacji, próbującej zobrazować liczbę przedwczesnych zgonów, które można przepisać zanieczyszczeniom powietrza. Należy podkreślić, że ta liczba wyjęta jest z rankingu krajów UE, gdzie więcej tych „przedwczesnych zgonów” mają takie kraje jak Włochy, Francja, Niemcy czy Wielka Brytania, o czym zwolennicy bezwzględnej walki ze smogiem już nigdy nie mówią. Warto się zastanowić, na ile ta teoria przedwczesnych zgonów ma odniesienie do rzeczywistości. Czy dzięki całkowitemu zakazowi palenia w Krakowie, który obowiązuje od 1 września 2019 roku, w 2020 roku mieliśmy wzrost długości życia w Krakowie? Czy „zaoszczędzono” tysiące istnień ludzkich? Oczywiście, że nie, wręcz przeciwnie. Mieliśmy największy w historii wzrost zgonów, wynikający z ograniczenia dostępu do służby zdrowia, bo to właśnie zamożność i dostęp do służby zdrowia jest kluczowym czynnikiem wpływającym na długość życia społeczeństwa. I tu należy sobie odpowiedzieć na pytanie, czy obecna polityka antysmogowa Małopolski sprzyja zamożności obywateli? Rok 2021 pokazał dobitnie, że nie. Rosnące rachunki za prąd i gaz, brak możliwości ogrzewania domów drewnem w Krakowie, a co za tym idzie brak możliwości uzyskania wsparcia finansowego (dopłat do węgla i drewna) sprawia, że część społeczeństwa zubożała i będzie musiała ograniczyć wydatki na leki i leczenie, a co więcej, będzie musiała ograniczyć wydatki na ogrzewanie, co będzie sprzyjać przeziębieniom i infekcjom, a następnie obciążać państwową służbę zdrowia.

Nie wiem skąd podczas dyskusji w sejmiku wzięła się teza o tym, że 12% ludzi w Polsce umiera z powodu smogu.

Jedyną liczbą z jaką można się zgodzić odnośnie zgonów wynikających z zatrucia zanieczyszczeniami powietrza, to liczba między  331-418 zgonów rocznie, bo taka była ilość śmiertelnych zatruć gazami (głównie tlenkiem węgla, tj. czadem) w latach 2000-2011. Hospitalizacji z powodu zatrucia tlenkiem węgla w tych latach było między 2557 a 5026 rocznie. To są dane pochodzące z publikacji naukowej prof. dr hab. Michała Krzyżanowskiego i trzech innych autorów pt. „Zgony i hospitalizacje z powodu zatrucia tlenkiem węgla w Polsce”.

W kartach zgonów pacjentów w Polsce nie ma adnotacji o zgonach spowodowanych zatruciem pyłami zawieszonymi czy „smogiem”. Innymi słowy, nie ma danych, w których przyczyną byłoby zatrucie pyłami zawieszonymi czy benzo(a)pirenem. Zatem jakiekolwiek liczby, są czysto teoretyczne i hipotetyczne, które można w różny sposób podważyć.

Przytaczanie przez zwolenników bezwzględnej walki ze smogiem znacznego wzrostu zgonów w Polsce w styczniu  2017 przez smog, które oparte są o „Analiza przyczyn wzrostu liczby zgonów w Polsce w 2017 roku Departament Analiz i Strategii NARODOWY FUNDUSZ ZDROWIA”, są chybione. Oczywiście faktem jest ok 23% wzrost zgonów w tym okresie, ale istotny wzrost zgonów występował w całej Europie, a w wielu krajach nawet wyższy. We Włoszech był to wzrost o 37%, w Hiszpanii 29%, we Francji 26%, w Wielkiej Brytanii 19%, w Niemczech 17%. Ponadto nie trudno znaleźć inne okresy w historii, gdzie wzrost stężeń pyłów nie powodował istotnego wzrostu zgonów.

Powtórzę zatem, jedyne zgony wynikające z zanieczyszczeń powietrza w Polsce, to zgony z powodu zatrucia tlenkiem węgla czy metanem i jest ich ok 300-400 rocznie, a wynikają w dużej mierze z zatrucia piecykami gazowymi, a nie kominkami.

Chciałem zaznaczyć, iż na początku bieżącego roku, gdy kryzys energetyczny narastał, przedstawiłem Sejmikowi postulaty obywatelskiej inicjatywy TAK dla drewna, STOP gazolobby, prezentując przy tym radnym z komisji ochrony środowiska dwa krótkie opracowania analityczne oparte na oficjalnych danych polskich instytucji. Pierwsze, to analiza wpływu zakazu palenia w Krakowie na tle innych miast wojewódzkich, a druga to Uproszczona analiza wpływu zanieczyszczeń powietrza na zdrowie w miastach smogowych i nie smogowych. Opracowania te zostały przeze mnie zrobione z najwyższą starannością i rzetelnością, a celem podważenie obecnej polityki antysmogowej. Oprócz tego, w ramach obywatelskiej inicjatywy, opublikowałem też szersze opracowanie mające ok 70 stron, będące podsumowaniem mojej kilkuletniej pracy. Jest ona dostępna w wersji elektronicznej obywatelki raport o smogu pod tytułem „Walka ze smogiem – walka o nasze zdrowie, czy o nasze pieniądze?”.

Niestety moje prace przez radnego Tomasza Urynowicza zostały zupełnie bezpodstawnie uznane za „niezwiązane z tematem, paranaukowe teorie spiskowe” mające służyć unieważnieniu uchwały antysmogowej, a ja nazwany „płaskoziemcą”. Te nieprawdziwe, obraźliwe słowa zmusiły mnie do wytoczenia procesu, który choć jest dla mnie przykrym doświadczeniem, to jest również okazją do wyjaśnienia pewnych kwestii związanych ze smogiem. Na dotychczasowych rozprawach zostało potwierdzone, że moje wnioski o zaniżonych normach WHO są zasadne, jak również niepodważalny jest fakt, że w innych miastach wojewódzkich miała miejsce poprawa istotna powietrza bez wprowadzania skrajnie rygorystycznych uchwał antysmogowych jak w Krakowie. Chciałbym, aby moje uproszczone analizy, oparte o oficjalne dane polskich instytucji zostały poddane pod dyskusję i były brane pod uwagę w polityce antysmogowej.

Uważam, że to właśnie Polska jest idealnym państwem do badania wpływu zanieczyszczeń powietrza, z racji jednolitego systemu raportowania oraz skrajnych uwarunkowań środowiskowych.

Pragnę Pana uczulić na wszelkie badania i publikacje naukowe ukierunkowane na badanie wpływu zanieczyszczeń powietrza na zdrowie, ponieważ często autorzy dobierają dane i metody pod pasującą im tezę badawczą. Czytając i analizując wiele takich opracowań, zauważam założenia i metody statystyczne, które mają sprzyjać określonym tezom – a te tezy są jeszcze upraszczane, a często też przekłamywane przez media, na co mam wiele dowodów.

Znacznie cenniejsze w mojej ocenie są badania prowadzone w kierunku epidemiologii określonych schorzeń w oderwaniu od kwestii zanieczyszczeń powietrza. Mogę tutaj przytoczyć dwie takie publikacje naukowe, z których wynika, że roczne stężenia pyłów znacznie przekraczające normy WHO,  nie mają istotnego wpływu na wywołanie choroby astmy oraz hospitalizacji z powodu astmy.

Pierwszą z nich jest praca doktorska pod tytułem „Epidemiologia astmy w Polsce w oparciu o wyniki badania ECAP”  autorstwa dr n. med. Jarosława Komorowskiego z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Publikacja jest dostępna w Internecie pod adresem: http://www.ecap.pl/doktorat.pdf . Warto go przeglądnąć. W tymże badaniu  zostało wzięło udział ponad 20 tys. osób w latach 2006-2008 na podstawie ankiet, przeprowadzono w 8 ośrodkach wielkomiejskich oraz w jednym regionie wiejskim na terenie Polski. Z tego opracowania nie wynika, aby te znacznie wyższe zanieczyszczenia powietrza w Krakowie przyczyniały się do znacznie częstszego występowania astmy niż w innych miastach, np. Gdańsku. Widoczna jest natomiast znaczna różnica między terenami miejskimi, a wiejskimi, gdzie astmy jest znacznie mniej. Może to wskazywać, iż bardziej istotny wpływ na astmę mają zanieczyszczenia częście występujące w dużych miastach, tj. tlenki azotu (NOx) czy ozon (O3).

Kolejną wartą uwagi publikacją w kwestii astmy jest opracowanie pt. „Epidemiologia astmy oskrzelowej u osób dorosłych w województwie śląskim na podstawie wtórnych danych epidemiologicznych”. Wg badań epidemiologicznych badań z 2016 r. na Śląskim Uniwersytecie Medycznym (E. Niewiadomska i M. Kowalska) w województwie śląskim w latach 2006-2010 zachorowalność na astmę najniższa była właśnie w powiecie rybnickim i wodzisławskim (gdzie oprócz domowych pieców są elektrownie i koksownie). W tym czasie roczne stężenia pyłów PM10 na oficjalnych stacjach pomiarowych w tych miastach były znacznie (35-41%) wyższe, niż na pozostałych stacjach pomiarowych na Śląsku. W powiecie rybnickim najmniej było również hospitalizacji z powodu astmy.

W uzasadnieniu dla uchwały antysmogowej dla Krakowa pada stwierdzenie, że ekspozycja na pyły zawieszone przekłada się na słabszy rozwój intelektualny (strata średnio 3,8 pkt w skali IQ). Jak to się ma zatem do wyników egzaminów maturalnych, w których „smogowa” Małopolska jest co roku na szczycie rankingu, a  czyste Pomorze na końcu tego rankingu? (w roku 2019).

Urząd obecnie finansuje w mediach społecznościowych kampanię marketingową „#KlimatDlaPokoleń”, która, sądząc po komentarzach i reakcjach, jedynie irytuje większość odbiorców. Pod postem z dnia 29 września 2022 na profilu Eko-małopolska dla klimatu, na 364 reakcje, tylko 31 to pozytywne. Z ok 76 komentarzy, 90% to negatywne komentarze. Czy te pieniądze, wydawane z programu LIFE, są wydawane rozsądnie? Czy nie lepiej przeznaczyć środki na rzetelną edukacje o której mówili kominiarze podczas obrad 26 września i rzetelne raporty naukowe dotyczące analiz przepisów antysmogowych?

Podsumowując, przychylam się do prośby prof. Tadeusza Juliszewskiego z Uniwersytetu Rolniczego, którą odczytał podczas ostatnich obrad radny Stanisław Pasoń. Zachęcam Pana jako profesora z AGH oraz Przewodniczącego Sejmiku, do podjęcia działań do zorganizowania debaty opartej na rzetelnej wiedzy. Być może najlepszym krokiem ku temu byłoby zorganizowanie kolejnej konferencji „Czyste niebo nad Krakowem, jak daleko, jak blisko”, którą Fundacja dla AGH w styczniu 2019 roku zorganizowała w Teatrze Juliusza Słowackiego w Krakowie. W mojej działalności spotkałem się z opracowaniami dra hab inż. prof. AGH Pawła Bogacza, które uważam za bardzo cenne dla opinii publicznej wiem, że zależało mu na kontynuacji konferencji „Czyste niebo nad Krakowem”, którą współorganizował. Być może przy Pana wsparciu i zaangażowaniu urzędu marszałkowskiego taka kontynuacja będzie możliwa. Być może udałoby się z takiej konferencji ostatecznie ustalić pewne fakty, obalić pewne mity, fałszywe dogmaty oraz zrewidować dotychczasową politykę antysmogową i na tej podstawie wyznaczyć nowe wytyczne w celu zmian przepisów na realne, rozsądne i spójne.

Być może również, na takiej konferencji udałoby się znaleźć odpowiedź na zagadkę, którą ja od 3 lat próbuję rozwiązać. Chodzi o odpowiedź na pytanie, skąd wynika różnica w stężeniach benzo(a)pirenu w Zgorzelcu (niemieckie Goerlitz) między stacjami pomiarowymi po polskiej i niemieckiej stronie. Stacje pomiarowe po polskiej stronie wykazują stężenia benzo(a)pirenu wielokrotnie wyższe, niż oddalona o 2,5 km stacja pomiarowa po niemieckiej stronie. W odniesieniu do Krakowa, odległość ta to mniej więcej dystans między Rynkiem Głównym a Rynkiem Podgórskim. Przykładowo, średnioroczne stężenia w roku 2015 wynosiły odpowiednio 0,75 ng/m3 po niemieckiej stronie i 3,58 ng/m3 po polskiej stronie. Na przestrzeli lat 2010-2020 średnio stężenia były ok 4,3 razy wyższe po polskiej stronie. Odpowiedzi na to pytanie mogą być dwie. Pierwsza – zanieczyszczenia powietrza wynikające ze spalania paliw nie migrują w istotnym stopniu dalej niż 2,5 kilometra, co podważałoby tezę, że obwarzanek truje Kraków. Druga – niemieckie instytucje używają innych metod i urządzeń pomiaru, dzięki czemu mają znacznie niższe pomiary niż Polska, co w mojej ocenie byłoby skandalem. Faktem jest, że stężenia benzo(a)pirenu na polskich stacjach pomiarowych dokonywane są raz na tydzień – w poniedziałki, nie wiadomo o której godzinie, co może mieć istotnych wpływ na poziom stężeń średniorocznych. Natomiast niemieckie instytucje dokonują pomiaru co 3 dni, więc na pewno jedna różnica w metodach pomiarowych jest.

Zakładając, że stężenia benzo(a)pirenu są skorelowane z pyłami PM10, które mierzone są co godzinę, moment pomiaru może skutkować różnicą pomiarów rzędu 50%. Upraszczając, ustanowienie godziny pomiaru np. na godz. 12:00 da znacznie niższe średnioroczne wyniku pomiarów niż ustawieni godziny pomiaru na godz. 20:00.

Konkludując, niezwykle ważne i pilne jest ustalenie faktów obalających emocjonalne manipulacje i fałszywe dogmaty dotyczące smogu i zdrowia oraz rozpoczęcie rzetelnej debaty społeczno-naukowej i kampanii informacyjno-edukacyjną dla społeczeństwa.

Myślę, że fakt, iż Pan Profesor jako naukowiec doświadczony w analizie danych jest zarówno przedstawicielem władz Sejmiku będzie sprzyjał merytorycznej i rzeczowej debacie i obraniu poprawnego kursu w polityce antysmogowej.

Z poważaniem

Bartłomiej Krzych

Załącznik: Linki do artykułów źródłowych związanych z apelem.

Linki do artykułów powiązanych z apelem:

Analiza wpływu zakazu palenia w Krakowie na zmiany stężeń benzo(a)pirenu na tle innych miast wojewódzkich.
http://badtek.webd.pro/wp-content/uploads/2022/01/analiza-wplywu-zakazu-palenia-w-Krakowie-na-zmiany-stezen-zanieczyszczen-powietrza-na-tle-innych-miast-wojewodzkich.pdf

Uproszczona analiza wpływu zanieczyszczeń powietrza na zdrowie w miastach „smogowych” i „nie smogowych” na podstawie oficjalnych danych statystycznych w Polsce.
http://badtek.webd.pro/wp-content/uploads/2022/01/Uproszczona-analiza-wplywu-zanieczyszczen-powietrza-na-zdrowie-w-miastach-1.pdf

Obywatelski raport o smogu pt. „Walka ze smogiem: walka o nasze zdrowie, czy o nasze pieniądze?”
http://badtek.webd.pro/wp-content/uploads/2022/02/Obywtelski-raport-o-smogu-stop-gazolobby-2022.pdf

——————————————————————

Epidemiologia astmy oskrzelowej na Śląsku, E. Niewiadomska, M. Kowalska
http://medpr.imp.lodz.pl/pdf-65678-12283?filename=Epidemiology%20of%20asthma%20in.pdf

Epidemiologia astmy w Polsce, badania ECAP, dr n. med. J. Komorowski
http://www.ecap.pl/doktorat.pdf

Zgony spowodowane zatruciem czadu w Polsce, publikacja prof. M. Krzyżanowskiego
http://yadda.icm.edu.pl/baztech/element/bwmeta1.element.baztech-80fa7d36-f947-456d-94ed-8005edc4eaf9

Statystyki zgonów na świecie– baza danych ONZ
http://data.un.org/Data.aspx?d=POP&f=tableCode%3A65

Zachorowalność na nowotwory w Polsce – Krajowy Rejestr Nowotworów – mapa.
http://onkologia.org.pl/raporty/#mapa_polski

Wyniki zdawalności matur wg województw:
https://wyniki.dlamaturzysty.info/s/4059/80875-Zdawalnosc-matury-wg-wojewodztw.htm

Wpływ stężenia CO2 na zdolności decyzyjne ludzi:
https://newscenter.lbl.gov/2012/10/17/elevated-indoor-carbon-dioxide-impairs-decision-making-performance/

Bank danych pomiarowych Generalnego Inspektoratu Ochrony Środowiska (GIOŚ)
https://powietrze.gios.gov.pl/pjp/archives

Statystyki zanieczyszczeń powietrza w Europie – aplikacja Europejskiej Agencji Środowiska:
https://www.eea.europa.eu/data-and-maps/dashboards/air-quality-statistics

——————————————————————

Link do sponsorowanego postu na urzędowym profilu EkoMałopolska dla klimatu
https://www.facebook.com/EkoMalopolskadlaKlimatu/posts/pfbid02dJp3PGpGtyVbeqBjzaSxnncD3dsRMMSeyhUxeRxz32vXZ2awsFe6J28aFENP3imkl

Wystąpienie Pana Bartka w Małopolskim sejmiku w kwestii zakazów palenia drewnem 

26 września 2022 w Sejmiku Małopolskim odbyła się debata w sprawie zmian w uchwałach antysmogowych. Pan Bartek (Bartłomiej Krzych) jako przedstawiciel Stowarzyszenia Otwarta Wieliczka i obywatelskiego komitetu TAK dla palenia drewnem, STOP gazolobby reprezentował ok 2,5 tys osób sprzeciwiających się zakazom palenia drewnem, którzy podpisali inicjatywę #TAKdladrewna Całe nagranie obrad jest tutaj: https://bip.malopolska.pl/umwm,a,2168083,nagranie-lix-sesji-sejmiku-wojewodztwa-malopolskiego.html

Wiecej o inicjatywie obywatelskiej tutaj:

Rektorze, oszczędzaj na politykach, a nie na studentach!

https://www.facebook.com/watch?v=400386405595757

Uczelniane zarobki dwóch radnych Tarnowa i Nowego Sącza wzrosły za nowego rektora o 100 %. W 2021 r. jeden „dorobił” na UEK ponad 300 tys. zł, a drugi 500 tys. Łącznie tylko tych dwóch polityków w 2021 na UEK zarobiło niemal tyle, co roczne koszty utrzymania basenu, który rektor zamknął. A to nie koniec, bo oszczędności mają iść na kolejne podwyżki, a dla studentów zamiast basenu będą piesze wycieczki…

Obecny przewodniczący Rady Miasta Nowy Sącz jest zarazem pracownikiem Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie. Krzysztof Głuc związany z posłem Jarosławem Gowinem (był jego doradcą). Poniżej artykuł na ten temat.

https://sadeczanin.info/wiadomosci/nowy-sacz-radny-krzysztof-gluc-zostal-doradca-wicepremiera-jaroslawa-gowina

Wg oświadczenia majątkowego radny z Nowego Sącza zarobił w 2021 roku na działalności związanej z Uniwersytetem Ekonomicznym ok PÓŁ MILIONA: To dwa razy więcej, niż w 2019 roku. Szczegóły na porównaniu dochodów z oświadczenia majątkowego

https://bip.malopolska.pl/nowysacz,a,2151863,gluc-krzysztof-oswiadczenie-majatkowe-roczne.html

Jak dobrze widać z oświadczeń majątkowych, ogromne kwoty zarobione na uczelni to nie jedyne dochody uczelnianego polityka z Nowego Sącza.

Drugi uczelniany polityk, który za nowego rektora podwoił swoje zarobki, to Jakub Kwaśny, obecny przewodniczący rady Miasta Tarnowa. Związany był wcześniej z SLD, potem został współzałożycielem formacji politycznej Inicjatywa Polskiej Barbary Nowackiej – obecnej posłanki Koalicji Obywatelskiej. Jego etaty i usługi w 2021 roku kosztowały Uniwersytet Ekonomiczny w Krakowie ponad 313 tys zł, szczegóły na oświadczeniach majątkowych za 2019 i 2021 rok

https://bip.malopolska.pl/umtarnow,a,916611,kwasny-jakub.html

Jak widać, tylko tych dwóch polityków z Tarnowa i Nowego Sącza kosztowało Uniwersytet Ekonomiczny ponad 800 tys zł, a zatem niewiele mniej niż koszty utrzymania basenu. Wg informacji prasowych, roczne oszczędności z zamknięcia basenu maja wynieść 1 mln zł. Łączne oszczedności na oświetleniu i materiałach mają wynieść ok 3 mln zł i trafić na… podwyżki dla pracowników.

Jak pisze radio Kraków:

„Uczelnia te dodatkowe 3 miliony złotych chce przeznaczyć na podwyżki dla pracowników uczelni.”

https://www.radiokrakow.pl/aktualnosci/krakow/czy-szykuja-sie-ciecia-na-krakowskich-uczelniach

A studenci? zamiast basenu, mają chodzić na piesze wycieczki… To nie żart, wg artykułu w serwisie eska.pl

 Będziemy musieli organizować jakieś wycieczki piesze, żeby mogli zaliczyć przedmiot Wychowania Fizycznego.” – mówi Sławomir Żuk, właściciel szkółki pływackiej i pracownik Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie.

https://www.eska.pl/krakow/uniwersytet-ekonomiczny-krakow-zamyka-basen-do-odwolania-uczelnia-zapowiada-kolejne-oszczednosci-aa-Vgw8-S

Nie wiadomo ile ci dwaj radni zarobią w 2022 roku na uczelni, ale warto mieć na uwadze, że pod koniec roku radni przyznali sobie ok 80% podwyżki – bo takie podwyżki były w radach miast w całej Polsce. Jak można przeczytać, Jakub Kwaśny jako przewodniczący Rady Miasta Tarnowa zarobi w 2022 r. 4,3 tys miesięcznie, a wiec 50 tys rocznie w porównaniu do 32 tys w 2021 r.

Prof. Stanisław Mazur jest od 2 lat rektorem Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie. Niedawno pojawił się sondażu wyborczym jako kandydat na Prezydenta Miasta Krakowa.

https://www.facebook.com/LukaszGibalaOfficial/posts/pfbid0QmucJ8Mv4eUpbP8e8exisWConMa5pCEzTH2PwKsH7PbHDk6EBvk8aThFmrRw3fCrl

Niestety wygląda na to, że nowy rektor swoje stanowisko wykorzystuje do budowania kapitału politycznego, kosztem jakości świadczonych przez uczelnię usług dla studentów i możliwości rozwoju. Zamykanie basenu i wysyłanie studentów na „piesze wycieczki”, które mogą sobie zrobić sami, jest w symbolem braku szacunku dla studentów.

Zwracam się z prośbą do mediów o nagłośnienie tematu.

OŚWIADCZENIE UCZELNI

Wg uczelnie to nie podwyżki. Jak to rozumieć?

Wychodzi, ze TE PIENIĄDZE SIĘ IM PO PROSTU NALEŻAŁY!..

https://uek.krakow.pl/artykuly/aktualnosci/komunikat-uniwersytetu-ekonomicznego-w-krakowie

OD AUTORA:

Jako absolwent Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie na Wydziale Finansów, a obecnie niezależny bloger i działacz społeczny, wyrażam wstyd i ubolewanie nad zaistniałą sytuacją.

Artykuł jest formą krytyki działań rektora Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie w związku z horrendalnymi podwyżkami płac uczelnianych polityków i zamknięciem basenu dla studentów. Jednocześnie jest to forma apelu, o ograniczenie wygórowanych płac dla pracowników mających inne źródła dochodu i uruchomienie basenu dla studentów.

Apel odnosi się również do rektorów innych uczelni, którzy planują oszczędności uderzające w studentów.

Skąd mam oświadczenia majątkowe uczelnianych polityków? Dostępne są w Internecie, każdy może sprawdzić sam:

https://bip.malopolska.pl/umtarnow,a,916611,kwasny-jakub.html

https://bip.malopolska.pl/nowysacz,a,2151863,gluc-krzysztof-oswiadczenie-majatkowe-roczne.html

Przełomowe wyznanie profesora od smogu przed sądem w Krakowie.

150 razy przekroczona norma benzoapirenu ze spalania drewne ma znikomy wpływ na zdrowie. Dlaczego zatem strasznono „silnie rakotwórczym” benzo(a)pirenem, a na jego podstawie dla poszczególnych miast alarmy smogowe i media wyliczały ilość wypalonych papierosów przez dzieci? Tu można pobrać opracowania o których mówi Pan profesor. http://badtek.webd.pro/stop-gazolobby/ #TAKdladrewna #STOPgazolobby

Posłuchajcie nagranie z sali rozpraw.

Opracowania, o których mowa, można pobrać stąd:
http://badtek.webd.pro/stop-gazolobby/

Ukraina wykazała się bohaterstwem, teraz musi wykazać się rozsądkiem.

Mija pół roku od rosyjskiej agresji na Ukrainę, w Rosji nazywanej specjalna operacja której celem jest demilitaryzacja i denazyfikacja Ukrainy. Ukraiński naród wykazał się zaskakującą odpornością i determinacja w obronie ojczyzny, jednak okupione jest to ogromnymi stratami, które z każdym dniem rosną. Rosyjskie cele zostały z grubsza osiągnięte: wpływowy i nacjonalistyczny pułk Azow został rozbity, a bez zachodnich dostaw sprzętu Ukraińskie wojsko nie miałoby się już czym bronić. Działania militarne na Ukrainie trwają, tymczasem sankcje na Rosję, początkowo dotkliwe dla Rosjan,  coraz mocniej uderzają w Europe. Rosnące z każdym dniem koszty energii i gazu potęgują obawy o europejska gospodarkę, a bez silnej i stabilnej Europy, nie będzie stabilnej Ukrainy, a destabilizacja grozi też Polsce. Na wojnie najwięcej zyskują Stany Zjednoczone, które zbijają kokosy na dostawach gazu i uzbrojenia, zyskując doświadczenie wojenne i zarazem ograniczając swoje ryzyko do minimum.

Z perspektywy czasu możemy powiedzieć, że rozpoczęta 24 lutego rosyjska specjalna operacja wojskowa nie poszła zgodnie z planem, a to głównie dzięki bohaterskiej odwadze ukraińskich żołnierzy, przy zachodnim wsparciu, w tym ogromnym wsparciu logistycznym, gospodarczym i militarnym Polski, a także tym ludzkim – społecznym Polaków, którzy wykazali się ogromnym sercem..

Nie mniejsza determinacja wykazuje się Rosja, która mimo ogromnych strat swoje cele już z grubsza osiągnęła, choć za pewne kosztem znacznie większym, niż zakładali rosyjscy decydenci. To jednak nie oznacza, że z takim czarnym scenariuszem Rosjanie się nie liczyli i nie przygotowywali. Rosyjskie służby od wielu lat uzależniały Europę od swoich dostaw energii i to właśnie ten czynnik w tej całej wojnie może rozstrzygać o warunkach zakończenia wojny.

Sankcje na Rosja w początkowej fazie były odczuwalne przez Rosję, ale z czasem z coraz większa siła uderzają w Europe. Było to oczywiste, bo wzajemny handel miedzy Europa a Rosja nie wynikał z miłości, ale z korzyści gospodarczych. Rosja dostarczała Europie tanie węglowodory (gaz, ropę, węgiel), dzięki czemu Europa rozwijała się przy stabilnych, relatywnie niskich cenach energii.

Mimo głośnych zapowiedzi bankructwa i zapaści, sytuacja gospodarcza Rosji się stabilizuje. Polityka gaz-za ruble ustabilizowała kurs rosyjskiej waluty, który umocnił się o polowe do złotego (przed wojna za 100 rubli płacono 5 zl, obecnie 8 zl).

https://stooq.com/q/?s=rubpln&c=3y&t=c&a=lg&b=1

Inflacja w Rosji, która początkowo wystrzeliła na skutek sankcji ,zaczyna  spadać i jest już niższa niż w Polsce (w Rosji 15,1%, w Polsce 15,6% – dane za lipiec 2022).

https://pl.tradingeconomics.com/russia/inflation-cpi

Spada też oprocentowanie kredytów i rosyjskich obligacji skarbowych, które obecnie mają podobną rentowność (wiarygodność) jak obligacje węgierskie (Rosja 9,2%, Węgry 8,6%, Polska 6%). Widmo rzeczywistego bankructwa Rosji, które było dość realne w marcu, gdy rubel się drastycznie osłabiał rentowności rosyjskich obligacji dochodziła do 20% obecnie się oddala.

https://stooq.com/q/?s=10ruy.b&c=3y&t=c&a=lg&b=1

Zatrudnienie (przynajmniej oficjalnie) utrzymuje się w Rosji bez istotnych zmian, a realne dochody Rosjan spadły nieznacznie – o 2% tak wynika z analiz Ośrodka Studiów Wschodnich, który w ostatnich dniach opublikowało film dotyczący rosyjskiej gospodarki:

Trzeba mieć na uwadze, że poziom życia w Rosji, gdzie większość ludzi nie ma dostępu do toalety w domu, jest znacznie niższy ,niż w Europie. Co a tym idzie rosyjskie społeczeństwo jest bardziej odporne na kryzysy gospodarcze, a z racji znacznie zwiększonej produkcji rolnej w ostatnich latach, głód Rosji nie grozi. Tym bardziej kryzys energetyczny, bo węgla, ropy i gazu w Rosji obecnie jest nadmiar. Na zimę są bezpieczni.

Inaczej sytuacja wygląda w Europie. Ceny energii drastycznie wzrosły i końca wzrostów nie widać, to z kolei hamuje gospodarkę i napędza inflacje, co oznacza stagflacje, zjawisko nie widziane od pokoleń, zwłaszcza w Polsce, gdzie młode pokolenie przyzwyczajone jest do tego, że przyszłość może być tylko lepsza.

Ograniczone dostawy gazu z Rosji do Europy wywindowały ceny hurtowe gazu ziemnego dziesięciokrotnie. W połowie 2021 roku kontrakt gazu ziemnego na europejskim rynku kosztował 20 euro, obecnie jest to ok 250 euro. Dzięki tym wzrostom cen, dochody Rosji z importu nie spadają, mimo znacznego spadku dostaw gazu do Europy. W dużym uproszczeniu, przyrównując gaz do jabłek, Rosja zamiast sprzedawać 100 jabłek po cenie 5 zł jak przed wojną, obecnie sprzedaje 20 jabłek po 50 zł…

https://www.theice.com/products/27996665/Dutch-TTF-Gas-Futures/data?marketId=5419234&span=2

 Podobnie jest z energia elektryczna. Ceny dostaw prądu na przyszły rok rosną niemal z każdym dniem. Na warszawskiej Towarowej Giełdzie Energii tylko w ciągu ostatnich 2 miesięcy cena 1 Megawatogodziny z dostawa w godzinach szczytu wzrosła ponad dwukrotnie, z  ok 1300 zl, do 3000 zl za MWH.

https://tge.pl/otf

Rosnące koszty energii, wraz z dodatkowo rosnącymi kosztami kredytów, dają się powoli we znaki polskiej gospodarce, o czym świadczą ostatnio podane dane PKB:

https://twitter.com/mbank_research/status/1559813233858453504?ref_src=twsrc%5Etfw

Na wojnie najwięcej zyskują Stany Zjednoczone, które zbijają kokosy na dostawach gazu LNG i uzbrojenia do Europy, do tego testują swoje technologie i pozyskują rosyjska technologie , będąc zarazem z dala od linii frontu i w minimalnym stopniu narażając swoje wojska na straty. To w interesie USA jest kontynuacja tej wojny i kryzysu osłabiającego Rosję i Europę. Stąd mamy takie propagandowe zagrywki ze strony USA jak raport naukowców z Yale, gdzie w analizach wykazano rychły upadek gospodarczy Rosji.

https://filarybiznesu.pl/rosyjska-gospodarka-zniszczona-druzgocacy-raport-naukowcow-z-yale-school-management/a16374

Bądźmy rozsądni, gdyby w Rosji gospodarczo byłoby tak źle, to byłoby to widoczne gołym okiem i niepotrzebne by były ekspertyzy naukowców z Yale. Takie analizy są robione w celu wzbogacenia antyrosyjskiej propagandy i podtrzymania nastrojów do kontynuacji wojny na Ukrainie, bo już za chwile Ukraina zwycięży, a Rosja upadnie. W taką propagandę zapewne wierzyli tez przedstawiciele polskich władz, który wyszły przed szereg prowadzając embargo na rosyjski węgiel, zapewne z przekonaniem że będzie to gwóźdź do trumny Putina. Tymczasem dla Rosji, polskie embargo jest bez znaczenia, a embargo uderzyło najbardziej w Polskę.

Zatem ta wojna to klasyczny przypadek, gdzie dwóch się bije, a trzeci korzysta. Na wojnie i sankcjach traci zarówno Rosja jak i Europa,  a korzysta USA.

Jest jednak zasadnicza różnica miedzy Europa a Rosja. W Rosji, oprócz tego, że mróz i głód im nie grozi, a większość społeczeństwa ma niskie oczekiwania co do poziomu życia, władza też nie musi się zbytnio obawiać protestów i buntu społecznego.

Inaczej jest w Europie. Rosnące ceny prądu i gazu, a co za tym idzie innych produktów, a w Polsce dodatkowo rosnące raty kredytów, powodują narastające niepokoje społeczne i obawy polityków, którzy nie chcą narazić się wyborcom.

O ile w początkowej fazie wojny przeciętny Europejczyk solidaryzował się z Ukraina i popierał sankcje, o tyle teraz pojawia się coraz wiece wątpliwości. Warto sobie zadać pytanie, czy europejskie narody będą chciały zaciskać pasa, likwidować firmy, tracić prace, a nawet marznąć w imię… no właśnie, w imię czego? Czy chcemy mieć nieustającą wojnę na wyniszczenie Ukrainy i kryzys gospodarczy w Europie? Powoli dochodzi do zmian społecznych w Europie, już teraz w Polsce doszło do radykalnej zmiany nastawienia do węgla – ponad 70% społeczeństwa domaga się zwiększenia wydobycia, bo w końcu zdali sobie sprawę choćby z tego, że ciepło i prąd w ich domach nie pochodzi z grzejnika i gniazdka, ale głównie z elektrociepłowni opalanych węglem.

Po pół roku wojny niektóre miasta w Ukrainie nie nadają się do zamieszkania zwłaszcza w zimie, mowa tu na przykład o Mariupolu. Wiele miejscowości na wschodniej Ukrainie ma problemy z dostępem do podstawowych mediów i produktów. Z każdym dniem rośnie liczna wystrzelonych rakiet, pocisków altyleryskich, wyrzuconych granatów i ustawionych min. Każdy rejon działań zbrojnych staje się niebezpieczny na lata z uwagi na miny i niewybuchy.

Zniszczonych jest wiele strategicznych obiektów infrastruktury, kluczowe drogi, mosty huta Azowstal w Mariupolu. Ukraińska waluta jest wymienialna dzięki Narodowemu Bankowi Polskiemu, który wziął na siebie obowiązek utrzymania sztywnego kursu do hrywny.

Każdy dzień to rodzinne tragedie, przybywa martwych i rannych żołnierzy ukraińskich, zdrowie i majątek tracą również cywile. Traumy pozostaną w głowach nawet żywych i zdrowych żołnierzy ukraińskich i po powrocie do domów mogą okazać się zupełnie innymi ludźmi, nie radzić sobie.

Czy Ukraina ma szanse nie tylko odzyskać, ale utrzymać i odbudować utracone tereny? Kto będzie chciał się tam sprowadzać i inwestować, mając świadomość, że Rosja znów może zaatakować?

Ukrainy samej w sobie nie będzie stać na odbudowę zniszczonych terenów, a Europa pogrążona w kryzysie gospodarczym i być może też konflikcie politycznym, też może nie być w stanie udzielić odpowiedniej pomocy. Krym, Ługańsk, Donieck, Mariupol, Cherson trzeba odpuścić, zachowując Odesse i dostęp do morza Czarnego. To przykładowy kompromis, który może pozwolić Ukrainie przetrwać i się odbudować.

Dalsze działania wojenna mające na celu zniszczenie Rosji, może się okazać zagładą dla całej Ukrainy, która przez te ostatnie pół roku zbudowała swoja nową historie. I nawet jak Ukraina formalnie przetrwa, to społeczeństwo nie będzie z tej wojny mieć korzyści, bo bez swojego kapitału gospodarka się nie ożywi, a zagraniczny kapitał będzie oczekiwał wpływów i zysków – a co za tym idzie, Ukraina nie będzie niepodległa, lecz pod wpływem zachodnich polityków i korporacji.

Żal jest Ukraińskich rodzin, które straciły majątek, żal jest dzieci, które nie widują swoich ojców, zwłaszcza tych, którzy ich już nigdy nie zobaczą.

Ukraiński naród musi zdecydować, czy chce przetrwać i się odbudować, czy być tylko historią. Jako Polacy pomogliśmy w trudnej, zaskakującej sytuacji, ale trudno dostrzec sens  kontynuacji wojny na wyniszczenie której główne korzyści mają amerykańskie korporacje paliwowe i militarne, notujące już obecnie rekordowe zyski dzięki wysokim cenom surowców.

Jeśli Ukraina chce przetrwać i nie zaprzepaścić tego, co wywalczyli jej bohaterowie przez ostatnie pół roku, musi wykazać się rozsądkiem i pójść na kompromis, by zakończyć te wojnę. Polacy okazali dobre serce dla ukraińskich rodzin w nadzwyczajnej sytuacji, ale zapał do dalszej pomocy już wygasł, a przy zapaści gospodarczej w Polsce i ewentualnych sabotażach lub atakach rosyjskich może przerodzić w rosnącą wrogość i niechęć do wspierania Ukrainy. Zima będzie trudna, a Polacy oszczędzający na ogrzewaniu nie będą zbyt skorzy do przyjmowania ukraińskich uchodźców uciekających już nie tylko przed wojną, ale przed zimnem.

Dalsze decyzje Ukrainy pod dyktando polityczno-biznesowej gry USA i nieustępliwa wojna z Rosja doprowadzi do osłabienia całej Europy i stopniowego wyniszczania Ukrainy, w efekcie czego faktycznie może dojść do takiego podziału terytorium Ukrainy, jaki kiedyś wymyślił Putin na sopockim molo, i jakie teraz przywołuje rosyjska telewizja. W takim wariancie Ukraina straciłaby nie tylko Krym, Donieck Ługańsk Mariupol i Chersoń, ale również Charków oraz co najbardziej wartościowe – Odessę i dostęp do morza.

https://wiadomosci.radiozet.pl/Swiat/Nowe-granice-Polski-na-szokujacej-mapie.-Miedwiediew-znowu-odlecial

Podsumowując: przy trwającej wojnie na Ukrainie, nadchodząca zima będzie z pewnością trudniejsza dla Ukraińców i Europejczyków, niż dla Rosjan. Aspekty gospodarcze związane z brakiem dostaw surowców z Rosji mogą okazać się decydujące w tej wojnie, bo cała Europa nie będzie marznąc i umierać w imię fikcyjnej integralności Ukrainy. Niestety takie są uwarunkowania gospodarcze wynikające z wieloletniej pro-rosyjskiej polityki energetycznej w Europie. Putin to wie i to element jego gry. Kryzys gospodarczy w Europie może doprowadzić do takiej sytuacji, w której Ukraina pozostanie bez odpowiedniego wsparcia i przegra o wiele więcej, niż obecnie jest w stanie ugrać, a wtedy cały wysiłek i bohaterska postawa narodu pójdzie na marne. A jest to scenariusz coraz bardziej realny zwłaszcza w kontekście konfliktu na Tajwanie, na którym USA muszą się coraz bardziej koncentrować.

Tutaj mapa terenów Ukrainy kontrolowanych przez Rosję

Tutaj dla niewtajemniczonych, obecna (formalna) mapa obwodów na Ukrainie:

https://cyklista.wordpress.com/2014/02/11/dzielenie-banderlandu/

A tak kształtowały się preferencje wyborcze w 2010 roku podczas wyborów prezydenckich (niebieskie to pro-rosyjski Janukowycz, różowe to pro-zachodnie Tymoszenko)

https://cyklista.wordpress.com/2014/02/11/dzielenie-banderlandu/

Gospodarka Polski skurczyła się już o 13%! To oficjalne dane GUS

Tytuł to oczywiście MANIPULACJA, ale stworzona na bazie logiki niektórych mediów, które twierdzą, że Gospodarka Rosji skurczyła sie o 20%.

W ostatnim czasie polskie media obiegła propaganda o tym, że „Gospodarka Rosji skurczyła się już o 20%”.

Tutaj artykuł: https://obserwatorgospodarczy.pl/2022/07/31/gospodarka-rosji-skurczyla-sie-o-prawie-20-to-oficjalne-dane-rosstatu/

Stosując te samą logikę (porównanie II kwartału z IV kwartałem) można napisać, że gospodarka Polski skurczyła się już o 13%! To oficjalne dane Głównego Urzędu Statystycznego, który każdy może sprawdzić w Internecie na poniższej stronie, wybierając „rachunki narodowe” KWARTALNIE

https://bdm.stat.gov.pl/

W gospodarce jest sezonowość i IV kwartał ma zawsze największe PKB, wiec porównywanie II kw z IV kw jest bez sensu. Porównuje sie kwartał do kwartału poprzedniego roku, albo kwartał do poprzedniego kwartału wyrównany sezonowo.

Porównywać II kw z IV kw może tylko ekonomiczny debil i albo manipulant.

Póki co gospodarka Rosji radzi sobie z sankcjami lepiej niż się spodziewano, a sankcje coraz bardziej doskwierają Europie. I stąd są potrzebne takie propagandowe kłamstwa i manipulacje, żeby ludzie w Polsce myśleli: no u nas robi się gorzej, ale tam w Rosji to dopiero jest przejebane! Jeszcze chwila i zdechną!

Nie zdechną. Społeczeństwo rosyjskie jest znacznie bardziej odporne na kryzys niż Europa. W Rosji 2/3 osób nie ma kibla w domu, żyją skromniej.

Co innego w Europie, gdzie codziennie rano musi być caffee latee, a braków ogrzewania nikt nie dopuszcza do myśli. Innymi słowy, Rosja poradzi sobie lepiej bez dóbr luksusowych, niże Europa bez energii z Rosji.

Oczywiście gospodarka Rosji odczuwa skutki sankcji, realnie gospodarka Rosji kurczy się o ok 3-4%, ale w zimie to Europa będzie miała kryzys, bo stanie część przemysłu z powodu braków energii i suma summarum Europa może być bardziej poszkodowana. Czesi krajów Europy to wie, wiec będzie naciskać na pokój z Rosją, ale Amerykanie (a za nimi Polska) będą dążyć do tego by wojna trwała, bo amerykanom to nie przeszkadza. Osłabia się Europa, osłabia się Rosja, w skrócie: gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta. Przykładowo, Amerykanie będą Europie sprzedawać uzbrojenie więcej droższego gazu LNG, który zastępuje rosyjski gaz.

#rosja #ukraina #wojna #pkb #gospodarka #panbartek

Kraków zamarznie bez węgla. Czy tej zimy „karma wróci”?

Władze Krakowa skazały mniejszość swoich mieszkańców na drogi gaz, zabraniając im palić w kominkach drewnem, a nawet peletem i to w najnowocześniejszych urządzeniach. Takiego zakazu nie ma nigdzie w Europie – bogaty Londyńczyk może palić drewnem w kopciuchu, ale biedna babcia z Nowej Huty czy Swoszowic musi słono bulić za gaz albo marznąć, a dopłat do węgla nie dostanie. Tymczasem większość mieszkańców Krakowa, domagająca się radykalnej walki ze smogiem, sama ma tanie ciepło z węgla za pośrednictwem elektrociepłowni w Łegu. Co się stanie, gdy w zimie węgla zabraknie albo elektrociepłownia ulegnie awarii z powodu złej jakości węgla lub zostanie uszkodzona w wyniku rosyjskiego sabotażu? Czy dojdzie do powtórki ze stycznia 2004, kiedy to znaczna część Krakowa została bez ogrzewania?

Od 1 września 2019 roku w Krakowie na mocy tzw. „uchwały antysmogowej” obowiązuje całkowity zakaz paliw stałych, tj. węgla, drewna i peletu. W instalacjach domowych dozwolone są tylko gaz i olej opałowy – nota bene – paliwa kopalne, podobnie jak i węgiel, z którego ciepło ma większość mieszkańców Krakowa za pośrednictwem elektrociepłowni w Łegu. Warto też pamiętać, że nawet ci, co mają pompy ciepła – w zimie zużywają prąd wytworzony z węgla. W skrócie – niemal cały Kraków ma ciepło z paliw kopalnych, od których Unia Europejska nakazuje odchodzić, a zabroniono odnawialnych źródeł energii, tj biomasy (drewna i peletu). Zabawne, że niektórzy postępowi politycy stawiają Kraków jako wzór walki o ekologie i klimat.

Zakazywanie stosowanie drewna i peletu nawet w najnowocześniejszych kominkach i  piecach, które nie przyczyniają się do smogu, doprowadziło do uzależnienia części mieszkańców i przedsiębiorców od gazu. Z tego powodu, musiało na przykład zniknąć cześć małych pizzerii, które wypiekały ciasto w tradycyjnych piecach na drewno. Ponadto, na początku tego roku, przedsiębiorcy – klienci PGNiG, największego dostawcy gazu w Polsce, dostali pisemną informacje, że są w pierwszej kolejności do odcięcia w przypadku braku gazu. O ile w innych miastach Polski firmy mogą korzystać z pieców na drewno, pelet czy węgiel, o tyle w Krakowie jest to zakazane. I co zrobią krakowskie firmy, gdy braknie gazu dla nich?

Przy wprowadzaniu zakazu drewna i węgla w Krakowie, powoływano się na sukces Londynu w walce ze smogiem, ukazując go jako wzór. Mało się jednak mówi o tym, że w Londynie nigdy nie zakazano spalania paliw stałych – co więcej, nadal można tam palić drewnem w kopciuchach. Przepisy zakazują jedynie emitowania ciemnego dymu oraz palenia mokrym drewnem (ten zapis wszedł dopiero w 2021 r.). Innymi słowy, w Londynie można legalnie palić drewnem w starym kopciuchu czy kominku, który nie ma certyfikatu, pod warunkiem, że nie kopcimy z komina ciemnym dymem. Jedynie nowe kominki i piece muszą spełniać normy Eco-design – ale taki wymóg od 2022 tyczy się całej Unii Europejskiej. Instrukcje palenia drewnem w Londynie można przeczytać poniżej na oficjalnej stronie miasta:
https://www.london.gov.uk/what-we-do/environment/pollution-and-air-quality/guidance-wood-burning-london

Głównym motywem do wprowadzenia całkowitego zakazu były względy zdrowotne. Straszono Krakusów przedwczesną śmiercią i rakiem płuc. Wykorzystywano grę na emocjach, twierdząc, że każde dziecko w Krakowie wypala paczkę papierosów tygodniowo. W skrócie, z osób palących drewnem zrobiono morderców dzieci, tak jak na załączonej grafice, która widniała na billboardach.

https://www.malopolska.pl/aktualnosci/srodowisko/dymem-z-pieca-zabijasz-rusza-kampania-spoleczna-malopolski

Nikt oczywiście nie podawał przy tym oficjalnych statystyk dotyczących długości życia w Krakowie, a te wskazywały, że mimo smogu mieszkańcy Krakowa żyją najdłużej w Polsce. Ukrywano też oficjalne dane GUS, wg których na Pomorzu, gdzie smogu w zasadzie nie ma, zachorowalność na raka płuc jest o połowę wyższa niż w Małopolsce. Wypalone przez dzieci papierosy to oczywiście zwykła manipulacja, polegająca na porównaniu tylko jednej substancji znajdującej się w powietrzu jak i w dymie tytoniowym – benzo(a)pirenu, podczas gdy dym papierosowy zawiera tysiące toksycznych związków, w tym wysokie stężenia tlenku węgla, który zakwasza organizm, co z kolei przyczynia się do rozwoju komórek nowotworowych.

Oczywiście nie można negować tego, że piece należy wymieniać i dbać o czyste powietrze. Problem jednak w tym, ze do poprawy powietrza nie trzeba aż tak radykalnych działań, jak całkowity zakaz paliw stałych. Po dwóch latach funkcjonowaniu zakazu i wyeliminowaniu niemal wszystkich kopciuchów, Kraków nadal bywa na czele światowego rankingu smogowych miast. Tak było choćby 16 i 31 grudnia 2021 oraz 1 marca 2022. Mało tego, jeśli chodzi o średnioroczne stężenia benzoapirenu, to mimo całkowitego zakazu palenia, w 2020 Kraków miał najwyższy poziom zanieczyszczeń ze wszystkich miast wojewódzkich w Polsce. Co więcej, od czasu podjęcia „uchwały antysmogowej dla Krakowa” powietrze w Krakowie co prawda się poprawiło, ale najmniej ze wszystkich miast wojewódzkich. Lepsze powietrze ma na przykład Łódź, gdzie nadal funkcjonuje ok 40 tys. starych pieców, czyli dwa razy więcej niż w „krakowskim obwarzanku” (gminach ościennych). Oczywiście, pojawią się zaraz głosy, że Kraków ma specyficzne położenie oraz  słabsze wiatry i stąd gorsze powietrze niż w Łodzi. Ale czy władze Krakowa dbają o odpowiednie przewietrzanie miasta? Oczywiście, że nie. Niemal każdy kawałek przestrzeni jest łakomym kąskiem deweloperów. Gdzie by się nie rozejrzeć po Krakowie, tam żurawie wieżowe. Najwięcej ich na Ruczaju, gdzie rosną nowe bloki i biurowce, mimo, że już kilkanaście lat temu mówiło się, że błędem było zabudowywanie zachodniej strony Krakowa, od której najczęściej wieją wiatry.

A co do szkodliwości benzo(a)pirenu, to warto się zastanowić nad zasadnością norm ustalonych przez WHO (Światowa Organizacja Zdrowa). Średnioroczne stężenia benzo(a)pirenu w Nowym Targu przekraczają normę 15 000 % (piętnaście tysięcy procent – 18 ng vs 0,12 ng normy). Skoro te stężenia sa tak drastycznie przekroczone, to dlaczego ludzie w Nowym Targu żyją? Mało tego, żyją dłużej, niż mieszkańcy nadmorskiego Koszalina, gdzie problemu smogu w zasadzie nie ma… Czy zatem te normy mając na celu ochronę zdrowia, czy forsowanie „zielonego ładu”?

Poniżej potwierdzenie w/w danych pismem przez polskie instytucje:

Fakty jednak nie docierają do większości Krakusów, a tym co mieszkają w blokach kominki są niepotrzebne, wiec lepiej żeby ich w Krakowie nie było. Bo przecież wiadomo, że do kominka nie tylko drewno będą wrzucać, tylko też śmieci i gumaki. Tą drogą myślenia należałoby zakazać samochodów, po przecież wsiadają do nich też pijani i głupi kierowcy, którzy następnie zabijają niewinnych pieszych. Głosów o całkowitym zakazie samochodów w Krakowie jednak nie ma, bo wystarczy kontrolować i karać tych, którzy łamią prawo.

Elektrociepłownia w Łegu chwali się, że dostarcza ciepło do ok 70% odbiorców Krakowa. Są to głównie osiedla bloków, podpięte do sieci ciepłowniczej.

https://cieplodlakrakowa.pl/pl/c,35,elektrocieplownia-w-legu.html

Ciepło systemowe z elektrociepłowni w zimie jest oczywiście super rozwiązaniem – ciepło powstaje jako skutek uboczny ze spalania węgla, który wykorzystuje się do produkcji prądu. Jest to jednak super rozwiązanie na dobre, spokojne czasy, a te się niestety skończyły. Warto przypomnieć sobie sytuacje z 20 stycznia 2004, kiedy to w wyniku pożaru w elektrociepłowni zostały wyłączone wszystkie 4 bloki energetyczne i część Krakoaw została odcięta od ogrzewania. Tu fragment artykułu prasowego z 21 stycznia 2004:

https://dziennikpolski24.pl/przeciek-z-wybuchem/ar/c3-1764486

https://dziennikpolski24.pl/przeciek-z-wybuchem/ar/c3-1764486

Tej zimy pojawiają się nowe, poważne ryzyka, których nie było nigdy wcześniej. Europejska polityka zielonego ładu (energetycznej samozagłady) doprowadziła do ograniczenia wydobycia węgla w Polsce. Dodatkowo COVID zachwiał łańcuchem dostaw, a wojna na Ukrainie ograniczyła produkcje węgla na Ukrainie, a do tego wszystkiego polski rząd wyszedł przed szereg z idiotycznym pomysłem nakładania embarga na węgiel z Rosji.

Już w grudniu 2021 pojawiały się informacje, że aż 23 elektrownie w Polsce miały niedobory węgla i zgłaszały brak ustawowych zapasów węgla. Wśród nich był Kraków, co widać na poniższym obrazku.

https://www.bankier.pl/wiadomosc/Zapasy-wegla-w-elektrowniach-i-cieplowniach-na-krytycznym-poziomie-8239731.html

Niedobory węgla wynikały to m.in. z malejącej podaży i zwiększonej konsumpcji węgla w Polsce i Europie, wynikającej z kolei z ekstremalnie wysokich cen gazu. Przykładowo, Miasto Tarnów w swojej ciepłowni miejskiej wyłączyło piece gazowe i przerzuciło się na piece węglowe, by oszczędzić mieszkańcom drastycznych podwyżek ogrzewania.

W obecnej sytuacji pojawiają się informacje, że polskie elektrownie mają coraz poważniejsze braki węgla, które wymuszają ograniczenie pracy elektrownie. Dodatkowo, awarii uległ nowy blok węglowy w Jaworznie, ponoć z powodu stosowania złej jakości węgla.

Czy dla krakowskiej elektrociepłowni wystarczy węgla na zimę? Miejmy nadzieje, że tak. Czy jako obiekt strategiczny będzie celem prób sabotażu? Miejmy nadzieje, że nie.

Sygnały idące z Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej w Krakowie (MPEC) są jednak niepokojące. Władze zakładają optymistycznie, że do końca roku nie powinno zabraknąć węgla, ale potem… „możemy się spodziewać perturbacji, jeśli chodzi o dostawy odpowiedniej ilości węgla – mówił na konferencji prasowej Marian Łyko, prezes MPEC w Krakowie. „

Tu świeży artykuł w serwisie Love Krakow:

Warto mieć jednak na uwadze fakt, ze będziemy mieli tej zimy do czynienia z dużym zwiększeniem poboru energii elektrycznej na ogrzewanie domów m.in. z pomp ciepła. Gospodarstwa domowe (prosumenci), którzy wyprodukowali fotowoltaika prąd w lecie, będą go „za darmo” odbierać w zimie m.in. do ogrzewania domu i oszczędności na gazie. Ten prąd nie jest „schowany do szufladki”, a będzie musiał być wyprodukowany w elektrociepłowni z węgla. A przy dużych mrozach, konsumpcja prądu z pompy ciepła czy grzejników elektrycznych mocno wzrasta. Czy w związku z tym znów nie dojdzie do przeciążenia, tak jak w styczniu 2004? Oczywiście można myśleć przez różowe okulary, że zima będzie lekka.., a co jak nie?

Zatrzymane pracy elektrociepłowni skutkowałoby odcięciem od ciepła zdecydowanej większości mieszkańców Krakowa, głównie tych, którzy domagali się zakazów palenia węglem i drewnem. Gdyby tak się stało, byłoby to potwierdzeniem tego, ze „karma wraca”, bo skazywanie mieszkańców mieszkających w domach na drogi gaz i zakazywanie im dogrzewania domów drewnem w kominkach, to nie tylko było nierozsądne, ale z pewnością był to grzech.

Oczywiście, znaczna cześć właścicieli domów pozostawiła sobie w zanadrzu kominek lub kopciucha na trudne czasy. Ponoć dostawcy drewna mają w tym roku sporo kursów do Krakowa – a wiec ludzie zabezpieczają się mimo wszystko by palic drewnem, jak by gazu brakło lub wbrew przepisom dogrzewać drewnem, by zaoszczędzić na rachunku. Mieszkańcy domów zawsze jakoś sobie dadzą rade, a przynajmniej mogą się przygotować. Inaczej jest w przypadku mieszkańców bloków, którzy są uzależnieni od elektrociepłowni węglowej w Łegu i nie maja żadnej alternatywy.

Dziś każdy Krakus, mający ciepło z elektrowni węglowej, powinien się zastanowić, czy postępował uczciwie, dyskryminując te mniejszość Krakowa mieszkająca w domach, która nie chciała zakazu palenia drewnem.

Nie życzę mieszkańcom krakowskich osiedli marznięcia z powodu braku węgla w elektrociepłowni lub jej awarii. Przecież wielu z nich ma niewinne małe dzieci lub ma pod opieka osoby starsze, chore. Ale nie zdziwi mnie, jeśli tak będzie, bo nie od dziś wiadomo, ze karma wraca. Naiwność, egoizm, brak solidarności czy zwykłe zachowanie typu „pies ogrodnika” (sam nie mam kominka, to niech inni też nie mają) ma często w życiu swoje negatywne konsekwencje. I tej zimy, te negatywne konsekwencje mogą dotknąć większość Krakowa.

Będąc uczciwym, powinno się naprawić błąd i znieść ten całkowity zakaz palenia w Krakowie dla peletu i drewna, które niektórzy mogą mieć tanio, albo nawet za darmo. Zniesienie zakazu węgla w domach teraz nie ma sensu, bo i tak węgla dla gospodarstw domowych brakuje.

W marcu tego roku obywatelski komitet „TAK dla palenia drewnem, STOP gazolobby” złożył do władz Małopolski obywatelski projekt uchwały, zmieniające uchwały antysmogowe dla Krakowa i Małopolski. Postulaty sa proste – dopuścić spalanie drewna i peletu w Krakowie i odroczyć o 3 lata zakaz bezklasowych kominków i pieców w Małopolsce.

Jeśli przepisy sie nie zmienią to wejda w życie zapisy tzw. uchwała antysmogowej dla Małopolski. W praktyce oznacza to, że bogaty Londyńczyk może palić drewnem w kopciuchy, a od przyszłego roku babcia z małopolskiej Stryszawy czy Budzowa ma bulić za gaz albo mieć pompę ciepła, bo jej kominek czy kuchnia kaflowa z której korzystała od wielu lat palac drewnem, będą zakazane.

Inicjatywę poparło 2,5 tysiąca osób, głównie mieszkańców powiatu krakowskiego, wielickiego i tarnowskiego.

Niestety inicjatywa jest pacyfikowana przez władze, które bezprawnie blokują jej procedowanie. Nie bez znaczenia jest tu fakt, iż władze Krakowa, by przypodobać się większości mieszkańców, stanowczo domagają się utrzymania tego głupiego, złego zakazu…

Jeśli po przeczytaniu tego artykułu uważasz, że zakaz palenia drewnem w Krakowie jest nie fair i chciałbyś coś z tym zrobić, możesz zadzwonić do kancelarii Sejmiku Województwa Małopolskiego lub napisać mejla z kulturalną prośbą, o procedowanie obywatelskiej inicjatywy „TAK dla drewna, STOP gazolobby”, której władze województwa nie chcą poddać pod dyskusje i głosowanie, mimo spełnienia wszelkich warunków formalno-prawnych.

Kontakt do kancelarii Sejmiku:
tel.: 12/ 616-09-64 lub e mail”: sekretariat.ks@umwm.malopolska.pl

https://www.malopolska.pl/samorzad/sejmik/kancelaria-sejmiku

Szczegóły obywatelskiej inicjatywy, w tym wiele ciekawostek uzasadniających ją, poniżej na stronie:

#krakow #zakaz #smog #wegiel #elektrownia #cieplo #panbartek #karma

Upadła kolejna ikona Solidarności. Piotr Marzec przegrywa proces z Panem Bartkiem.

Ikona „Solidarności” z Wieliczki, Piotr Marzec, zniesławił Pana Bartka – lokalnego aktywistę Bartłomieja Krzycha w swoim oświadczeniu z grudnia 2021, gdzie pomówił go o działalność agenturalną. Piotr Marzec ma przeprosić, zapłacić 1 tys. zł nawiązki i koszty sądowe. Sąd nie wymierzył kary, ale ustalił okres 1 roku próby. Wyrok nie jest prawomocny, jednak zachowanie i słowa Piotra Marca w tym procesie wskazują, iż mentalnie pozostał w czasach PRL, gdzie obywatel ma siedzieć cicho, a władza może wszystko.

UWAGA – ten tekst jest opinią autora bloga i ma na celu przedstawienie opinii publicznej okoliczności sporu sądowego i postawy obu stron. Każdy może sam to zweryfikować i wyrobić sobie zdanie odsłuchując uzasadnienie wyroku sądu, które znajdują się na samym końcu tego tekstu.

Dalej Bartłomiej Krzych to Pan Bartek.

W dniach 13 i 14 czerwca 2022 w Sądzie Rejonowym w Wieliczce odbyły się rozprawy w procesie, który Bartłomiej Krzych (autor bloga „Pan Bartek”, przedstawiciel Stowarzyszenia Otwarta Wieliczka) wytoczył Piotrowi Marcowi – działaczowi Solidarności z Wieliczki, pełniącego obecnie funkcje przewodniczącego zarządu osiedla w Wieliczce. Oskarżenie dotyczyło oświadczenia Piotra Marca z 16 grudnia 2021, w którym zarzucił aktywiście m.in. o szerzenie dezinformacji pod pozorem działań społecznych, wychowanie agenturalne oraz posiadanie mocodawców ze środowisk przygotowanych do szerzenia dezinformacji. W oświadczeniu tym dodał, że udział w akcjach Pana Bartka przynosi wstyd i poniżenie, a w jego ustach obelga to pochwala i na odwrót. Dodatkowo pod oświadczeniem załączył zdjęcie wielu osób publicznych z Wieliczki (radnych miejskich, powiatowych, poseł Urszuli Ruseckiej), które treści oświadczenia nie popierały.

https://www.facebook.com/piotr.marzec.750/posts/2276945275780980

Na Sali rozpraw Piotr Marzec stawił się z adwokatem. Pan Bartek swojego dobrego imienia bronił sam. Oskarżenie dotyczyło przestępstwa zniesławienia, tj art. 212 kodeksu karnego, zagrożonego karą roku więzienia.

Według Piotra Marca, jedynego internowanego z Wieliczki w stanie wojennym, jego oświadczenie było odpowiedzią na krytyczny artykuł Pana Bartka na jego internetowym blogu www.panbartek.pl. Artykuł Pana Bartka był z kolei był polemiką z wywiadem Piotra Marca udzielonym redakcji glos24 na dzień przed 40 rocznicą stany wojennego. Wywiad zawierał wspomnienia Piotra Marca z czasów stanu wojennego i odniesienie się do tamtej sytuacji z perspektywy czasu.

Pan Bartek na swoim blogu odniósł się głównie do fragmentu wywiadu Piotra Marca, w którym opozycjonista narzeka, że postulaty Solidarności nie doszły do skutku. Pan Bartek sugeruje, że przemiany po PRL nie poszły po myśli Solidarności, bo dla niektórych patriotyczne postulaty zeszły na dalszy plan i woleli robić swoje polityczno-biznesowe interesy, jako przykład podając Adama Michnika.

Dalej w artykule Pan Bartek przypomina zachowanie Piotra Marca, będącego obecnie przewodniczącym zarządu jednego z osiedli w Wieliczce, z  lutego 2021 podczas obywatelskiej zbiórki podpisów pod referendum w sprawie odwołania burmistrza Wieliczki Artura Kozioła. Inicjatywę referendum prowadził kilkunastoosobowy komitet z udziałem Pana Bartka, zarzucając burmistrzowi m.in. łamanie praw obywatelskich i niegospodarność. Piotr Marzec, mimo pisemnej prośby komitetu, nie wsparł tej obywatelskiej inicjatywy, mimo, że wcześniej jako radny miejski przez wiele lat był w opozycji do burmistrza Artura Kozioła. Co więcej, w tym czasie obywatelskiej akcji, spotkał się w urzędzie z burmistrzem i tym samym wsparł go swoim wizerunkiem, udostępniając na swoim Facebooku wspólne zdjęcie.

http://badtek.webd.pro/40-lat-po-stanie-wojennym-piotr-marzec-nie-zachowal-sie-jak-trzeba/

Na koniec w swoim artykule Pan Bartek przywołał słowa Danuty Siedzikówny pseudonim „Inka”, skazanej na śmierć za działalność wolnościowo-patriotyczną, która w swoich ostatnich słowach powiedziała „powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba”. Dodał, że w jego ocenie w lutym 2021 Piotr Marzec nie zachował się jak trzeba, a solidaryzowanie się z burmistrzem w tym czasie jest plamą na życiorysie. Takie podsumowanie spotkało się z „ciętą ripostą” działacza solidarności – tj. wydaniem oświadczenia, o którym mowa na wstępnie.

Oświadczenie poniżające wielickiego aktywistę zostało następnie opublikowane na FB przez wiceburmistrz Wieliczki Agnieszkę Szczepaniak oraz sekretarza urzędu – Adama Panusia. Takie oświadczenie oczywiście było na rękę dla współpracowników burmistrza, którego Pan Bartek chciał odwołać i na którego składał skargi i zawiadomienia do prokuratury.

Co dziwne, do oświadczenia szkalującego Pana Bartka, Piotr Marzec załączył zdjęcie kilkunastu osób publicznych (m.in. posłanki Urszuli Ruseckiej, radnych miejskich), którzy wraz z nim uczcili 40 rocznicę stanu wojennego pod pomnikiem w Wieliczce, co w ocenie Pana Bartka było manipulacją, mającą na celu sprawienie wrażenia, iż osoby na zdjęciu popierają to oświadczenie. Na rozprawach okazało się, że osoby na zdjęciu te nie znały treści tego oświadczenia przed publikacją, a Piotr Marzec nie pytał ich o zdanie, twierdząc, że nie musi mieć ich zgody do publikowania tego zdjęcia.

Rozprawy miały charakter jawny na wniosek Pana Bartka. Mimo, iż w procesie oskarżonym był Piotr Marzec, to przez większość rozprawy zamiast bronić się, atakował aktywistę, a sam uważał się za pokrzywdzonego w tym całym zamieszaniu. Twierdził, że porównanie jego działalności do oprawców „Inki” jest krzywdzące i niedopuszczalne. Pan Bartek wyjaśniał, że nigdy nie negował jego działalności opozycyjnej i nie porównywał do oprawców Inki, a jedynie wskazał, że Marzec w lutym 2021 „nie zachował się jak trzeba”, bo solidaryzował się z niegospodarną i łamiącą obywatelskie prawa władzą lokalną w Wieliczce.

Piotr Marzec obywatelską inicjatywę odwołania burmistrza nazwał „prywatną sprawą Pana Krzycha”. Uzasadniał to tak, że kto nie jest on ani sołtysem, ani radnym i nie zasiada w żadnych władzach, a reprezentuje tylko swój prywatny interes. Z tym kompletnie nie zgadzał się Pan Bartek, zadając pytanie, czy działalność „Inki” (z wykształcenia sanitariuszki nie zasiadającej w żadnych władzach) oraz strajkujących w latach 70-80 to też była ich prywatna sprawa? Na to pytanie Piotr Marzec już nie chciał odpowiedzieć, twierdząc, że to dwie różne sprawy.

Pan Bartek zaznaczał, że jak w 2016 roku Piotr Marzec jako radny miejski zarzucał burmistrzowi zaniżenie miejsc postojowych w miejscowym planie zagospodarowania, to wtedy była to sprawa publiczna, a jak teraz po kilku latach robi to Pan Bartek wraz z mieszkańcami, to wg Piotra Marca jest to sprawa prywatna.

Na rozprawie Pan Bartek zarzucił Piotrowi Marcowi wywyższanie się i brak szacunku do ludzi, przywołując słowa z jego wywiadu dla redakcji glos24, gdzie osobę z obsługi hotelu nazwał „cieciem hotelowym”.

Sędzia prowadząca proces czterokrotnie upominała Piotra Marca, aby na tej rozprawie zaprzestał ataków na pokrzywdzonego i skoncentrował się na swojej obronie, tj. wyjaśnieniu swojego postępowania i przedstawieniu dowodów na prawdziwość tez zawartych w oświadczeniu, gdzie padły poważne zarzuty o przeszłość agenturalną wielickiego aktywisty. Pan Bartek sugerował, że jeśli Piotr Marzec czuł się pokrzywdzony artykułem na blogu, to mógł również wytoczyć proces, albo przynajmniej żądać sprostowania – a tego nie zrobił. W ocenie Pana Bartka, Piotr Marzec nie zniósł krytyki i wolał dokonać „samosądu” w postaci pomówień bez oparcia ich o jakiekolwiek fakty.

Piotr Marzec nie przedstawił żadnych dowodów na agenturalne kontakty Pana Bartka, nie potrafił nawet wskazać potencjalnych mocodawców. Pan Bartek natomiast dokładnie uzasadnił i opisał swoją działalność społeczną w obronie praw obywatelskich przedstawiając twarde dowody w postaci pism Rzecznika Praw Obywatelskich, który na wniosek Stowarzyszenia Otwarta Wieliczka (które prowadzi Pan Bartek) skrytykował burmistrza Artura Kozioła za bezprawne naliczanie mieszkańcom Wieliczki podwyższonych opłat za śmieci.

Oprócz zatajenia dochodu, którą dostaje z urzędu, Piotr Marzec wielokrotnie mówił nieprawdę twierdząc np, że nielegalnie uzyskałem jego adres (jego adres znajduje się w Internecie w związku z tym, ze prowadził działalność gospodarczą), że Pana Bartka opuścili współpracownicy (nie mówiąc o co i kogo chodzi). Bezpodstawnie Zarzucał Panu Bartkowi kłamstwa twierdząc, że nowa kadencja rady miejskiej nie trwa 3-4 lata, tylko mniej niż 3 lata (w rzeczywistości trwa ponad 3,5 roku) i że nie jest przewodniczącym osiedla, tylko przewodniczącym zarządu osiedla (to nie kłamstwo, tylko błąd i nieistotne przeoczenie).

Sąd nie dopuścił na świadków osób wskazanych przez Piotra Marca, tj. Ewy Ptasznik i Doroty Stec-Fus, twierdząc, że ich zeznania nie będą miały wpływu na rozstrzygniecie sprawy, mając zapewne na uwadze sprzeciw Pana Bartka, który uznaje te osoby za stronnicze (Ewie Ptasznik również miała proces za zniesławienie Pana Bartka, a Dorota Stec-Fus to znajoma Piotra Marca z osiedla).

Podczas procesu, w kontekście „wychowania agenturalnego” Piotr Marzec poruszył temat rodziców Pana Bartka, których rzekomo w Wieliczce nikt nie zna. Pan Bartek na koniec rozprawy wyjaśnił, że rodzice, którzy go wychowali mieli nic wspólnego z agenturą. Ojciec nie żyje od 10 lat, a matka jest niepełnosprawna po udarze. Dodał, że wolałby, aby Piotr Marzec nazwał go „debilem”, niż rzucał tak mocne i bezpodstawne oskarżenia rzucające również podejrzenia na rodziców. Pan Bartek dodał również, że myślał, że Piotr Marzec ujawni w procesie, że jakieś osoby z którymi Pan Bartek ma kontakt, są agentami służb, o czym nie wie. Jednak Piotr Marzec nie wskazał żadnych osób.

Cała rozprawa wypada stanowczo na niekorzyść Piotra Marca. Bez względu na wyrok, bezpodstawne rzucanie podejrzeń i poniżanie w Internecie lokalnego aktywisty tylko dlatego, że podjął się polemiki i krytyki zachowania Piotra Marca jako przedstawiciela władzy samorządowej – do czego ma prawo, jest niedopuszczalne. Zadziwiające jest, że na posiedzeniu pojednawczym w marcu 2022 (jeszcze przed rozprawą główną) Piotr Marzec żądał usunięcia wszystkich wpisów Pana Bartka na jego temat. Oznacza to, że Piotr Marzec w ogóle nie dopuszcza krytyki swojej osoby, a osobie która go skrytykuje, grożą bezpardonowe pomówienia z „poparciem” zdjęcia znanych osób. Co gorsza, Piotr Marzec twierdził przed sądem że Pan Bartek nie prowadzi żadnej działalności społecznej, bo … nie ma go na uroczystościach ani na zdjęciach. Podczas ogłaszania wyroku, sędzia tłumaczyła byłemu opozycjoniście, że działalność społeczna nie musi się wiązać z pojawianiem się na zdjęciach i uroczystością, a może np. się przejawiać np. zbiórkami podpisów pod petycjami, udziałem w budżecie obywatelskim.

Zachowanie Piotra Marca w całej tej sprawie budzi wątpliwości i rodzi pytanie: czy w latach 80-tych walczył z komuną, czy walczył o władzę? Pytanie to bierze się stąd, iż zabranianie obywatelowi krytyki władz i uznawanie społecznej aktywności obywatelskiej za prywatną sprawę, nie idzie w parze z ideą demokracji i obywatelskiego państwa prawa. Ponadto, dyskredytowanie osoby działającej niezależnie i społecznie w obronie praw obywatelskich poprzez pomówienia, to nie są metody, które przyświecają w demokracji, a raczej praktyki znane z działalności służb PRL.

Osiągnięciem przemian ustrojowych niewątpliwie są szersze prawa obywatelskie, to jest np. możliwość zainicjowania referendum, uzyskania informacji publicznych czy zgłaszaniu i głosowaniu w budżecie obywatelskim. Wśród tych praw jest prawo do krytyki, a zwłaszcza krytyki władz publicznych, które za swoją działalność biorą pieniądze. Taką osobą jest właśnie Piotr Marzec, choć na pytanie sądu zataił fakt otrzymywania z urzędu miasta ponad 1 tys. zł diety za pełnioną funkcję przewodniczącego zarządu osiedla, co dopiero w dalszej części rozprawy wygarnął mu Pan Bartek.

Cała ta sprawa z pewnością rzutuje negatywnie na autorytet, który do tej pory miał Piotr Marzec w Wieliczce, znany głównie z działalności patriotycznej, troski o pamięć historyczną i lokalną działalność na rzecz swojego osiedla. Jednak udzielanie wywiadów w mediach, prowadzenie działalności samorządowej i angażowanie się w lokalną politykę rodzi pewne konsekwencje, z którymi w demokracji przedstawiciel władz musi się liczyć.

Być może Piotr Marzec po złych przeżyciach za czasów PRL miał nadzieję, że po zmianie ustroju wszyscy będą mu już tylko dziękować, podziwiać za dawną działalność opozycyjną i obecną działalność samorządową. Widocznie do tej pory nie spotkał się z krytyką swoich działań.

Piotr Marzec powinien sobie przede wszystkim sam odpowiedzieć, czy solidaryzowanie się z burmistrzem Wieliczki i ocieplanie jego wizerunku w czasie, gdy trwała obywatelska akcja ku odwołania go w referendum, było słuszną postawą. Czy tym ruchem faktycznie nie przekreślił swojej opozycyjnej działalności ku lepszej Polsce? Jeśli nawet sytuacja wymagała spotkania z burmistrzem, to czy konieczne było ocieplanie jego wizerunku poprzez wspólne zdjęcia na facebooku?

Błędy się zdarzają, na błędach się uczymy. Jednak zemsta na tych, którzy wytykają nam błędy, nie przynosi żadnych korzyści społecznych, a jedynie straty. Praktykowanie i tolerowanie takich działań to powrót do czasów poprzedniego ustroju.

Mała plama na życiorysie Piotra Marca z lutego 2021, która z czasem mogła wyblaknąć, rozlała się znacznie mocniej po jego szkalującym oświadczeniu w grudniu 2021. Natomiast jego zachowanie i postawa w procesie sądowym, gdzie nie przedstawił żadnych dowodów na wychowanie agenturalne i mocodawców Pana Bartka, a ponadto nie wykazał ani odrobiny skruchy, a jedynie wywyższał siebie i negował wszelkie zasługi Pana Bartka dla mieszkańców, wskazują już na upadek moralny wielickiego opozycjonisty z Solidarności.

To kolejny autorytet z czasów Solidarności, który w ostatnim czasie upada. Nie tak dawno opinia publiczna doświadczyła moralny upadek innego opozycjonisty-patrioty, który nazwał polskich żołnierzy „śmieciami” i „watahą psów”. Mowa o Władysławie Frasyniuku, który w sierpniu 1980 był uczestnikiem strajku we wrocławskim MPK, a następnie angażował się w tworzenie podziemnej „Solidarności”.

https://polskieradio24.pl/5/1222/Artykul/2793592,Wataha-psow-smiecie-Skandaliczna-wypowiedz-Frasyniuka-o-polskich-zolnierzach-Prowadzacy-nie-zareagowal

Proces sądowy zapewne nie zmieni mentalności Piotra Marca i ludzi go wspierających, a dla kręgu ludzi burmistrza Artura Kozioła zapewne pozostanie on na zawsze zasłużony. Nie za walkę z PRL, lecz za walkę z Panem Bartkiem, znienawidzonym przez obóz burmistrza za krytykę, protesty i ujawnianie niewygodnych informacji, skargi czy zawiadomienia do prokuratury.

Czy bliscy współpracownicy burmistrza, którzy tak ochoczo lajkowali i udostępniali oświadczenie Piotra Marca szkalujące Pana Bartka, przeproszą za sianie dezinformacji?

Na koniec, Pan Piotr powinien się zastanowić, czy w oczach swojej Babci zachował się „jak trzeba”, czy bardziej „jak świnia”.

Rzucanie zmyślonych pomówień i podejrzeń na niewinną osobę i jej rodziców, poniżanie drugiego człowieka z zimną krwią, bez okazania odrobiny skruchy, to z pewnością nie powód do dumy, jaką mogła czuć Inka i jej babcia. To zachowanie prostackie, niemoralne, nieludzkie.

Mimo wszystko Pan Bartek życzy, żeby tego moralnego upadku Pan Piotr Marzec powstał. Być może napój Powerrade pomoże…

Poniżej nagranie z ogłoszenia wyroku i uzasadnienia:

Jeśli ktoś ma wątpliwości, mogę udostępnić do wglądu wyrok sądu oraz protokoły z rozprawy, można pisać na kontakt@panbartek.pl

A tutaj jeszcze, dla ciekawskich kolegów Piotra Marca, wywiad z „agentem” który wychował Pana Bartka:

Tu artykuł redakcji glos24, gdzie Piotr Marzec udziela wywiadu w 40 rocznice stanu wojennego:

https://glos24.pl/40-lat-po-stanie-wojennym-a-postulaty-solidarnosci-nadal-aktualne

Poniżej artykuł Pana Bartka, który jest polemiką z powyższym artykułem,