Czy Węgrzcanie zrealizują obietnice Burmistrza?

13 grudnia 2019 r. godz 14:00

W drugim podejściu Zebranie Wiejskie w Węgrzcach Wielkich podjęło uchwałę o wyrażeniu zgody na sprzedaż działki Pozogi w nowej strefie gospodarczej. Za takim rozwiązaniem głosowała większość mieszkańców, choć udział wzięło o połowę mniej osób niż na pierwszym zebraniu. Niestety nie wszystkim pozwolono się wypowiedzieć w tej sprawie i przed decyzją nie ustalono jednej ważnej kwestii…

Władze sołectwa po raz kolejny ograniczyły się do informacyjnego minimum, czyli rozklejenia plakatu z informacją o zebraniu. Treść uchwały znów została oficjalnie przedstawiona dopiero na zebraniu, choć przecieki z nieoficjalną wersją pojawiały się dzień wcześniej na nieoficjalnym profilu FB Wegrzce Wielkie Historia Przyroda Ludzie.

Nie było banerów, nie było akcji na FB i najwyraźniej, przez to frekwencja na zebraniu była o połowę mniejsza, choć należy pamiętać, iż na poprzednim zebraniu większośc mieszkańców domagała się daty 13 grudnia, a nie 12 grudnia, który odgórnie ustaliła prowadząca bez głosowania.

Obraz może zawierać: tekst

Na zebraniu oprócz okolicznych radnych, tj. Andrzeja Dygi, Krzysztofa Krochmala i Grzegorza Sendorka pojawili się przedstawiciele urzędu: z-ca Burmistrza Piotr Krupa, sekretarz Adam Panuś oraz 2 radców prawnych z urzędu. Zebranie prowadziła Radna Sołecka i Powiatowa Ewa Ptasznik, a protokolantem Pani Dorota Król. Co ciekawe, zabrakło Pana Łukasza Sadkiewicza – radnego powiatowego, który podczas pierwszego zebrania prowadził prezentacje strefy. Być może uwagi mieszkańców z poprzedniego zebrania zniechęciły go na tyle mocno, że odpuścił te historyczną chwile dla sołectwa, w którym mieszka?

Zebranie rozpoczęto od stwierdzenia zakończenia poprzedniego zebrania, które zostało przerwane miesiąc wcześniej w kontrowersyjnych okolicznościach. Tym razem postarano się by przebieg zebrania miał porządek prawny i moc uchwałodawczą, bo na pierwszym zebraniu było to zaniedbane.

Mieszkańcom odczytano treść uchwały, która została przygotowana we współpracy władz oraz mieszkańców, którzy prowadzą kancelarie prawną. Uchwała w zasadzie nie różniła się od tej, która została mieszkańcom przedstawiona na poprzednim zebraniu, doprecyzowano jednak szczegółowo zapisy. Upraszczając: wedle tej uchwały zebrania wiejskiego, sołectwo ma mieć do dyspozycji nie mniej niż 50% środków ze sprzedaży działki.

Dyskusja nie trwała długo, władzom ewidentnie paliło się do głosowania, bo na sali widzieli swoją optyczną większość z racji wyraźnie niższej frekwencji i przychylności współautorów uchwały. Na uwagę i szacunek zasługuje wypowiedz jednego ze starszych, rodowitych mieszkańców, który  odważnie i stanowczo powiedział, że oczekuje przeprosin ze strony burmistrza za próbę załatwienia sprawy bez zgody mieszkańców. Z-ca burmistrza odpowiedział, że przeprasza za zamieszanie.

Od początku do końca dyskusji trzymałem rękę w górze, która cały czas widziała prowadząca Ewa Ptasznik, jak i większość mieszkańców, z których kilkoro prosiło by udzielić mi głosu. Prowadząca 2 razy zasięgała opinii radców prawnych burmistrza, po czym stwierdzała, że regulamin nie dopuszcza do głosu gości, którzy nie zostali zaproszeni. Na odpowiedz mieszkańca, że to on mnie zaprosił – prowadząca odpowiedziała, że „zaprasza rada sołecka”, co jest oczywiście nieprawdą, bo takiego zapisu nie ma w statutach. To zebranie wiejskie, mieszkańcy są decydującą siłą i jeśli prowadząca miała wątpliwości, można było poddać pod głosowanie udzielenie mi głosu. Oczywiście, nie było to w ich interesie – taka to już wolność słowa z poprzedniego systemu.

A szkoda, bo chciałem zaznaczyć bardzo ważną rzecz, wartą duże pieniądze dla społeczności Węgrzc Wielkich.

Po pierwsze, co już było wielokrotnie powtarzane: uchwała zebrania wiejskiego poza zgodą to tylko wewnętrzna deklaracja, której złamanie nie będzie rodzić konsekwencji dla burmistrza. Zresztą, kto tych konsekwencji miałby się domagać? Mieszkańcy, którzy o sprawie zapomną? Radni miejscy czy sołeccy, którzy nie mają odwagi się wychylić? Skoro nikt z nich stanowczo nie zareagował na próbę złamania ustawy przez burmistrza, to tym bardziej wątpliwe, czy zareagują na złamanie przepisów uchwały zebrania wiejskiego, która leżeć będzie w „szufladzie sekretarza”.

Po drugie, dlaczego mamy wierzyć w dżentelmeńską umowę, skoro obowiązująca, zawarta przed wyborami, nie jest respektowana? 12 października 2018 roku burmistrz zawarł „kontrakt z mieszkańcami”, w którym zobowiązał się do adaptacji poddasza szkoły na sale lekcyjne.

Takie kontrakty zostały zawarte z każdym sołectwem, np. Janowice, gdzie w przyszłym roku 2020 ma być zbudowana sala gimnastyczna i chodnik na odległości 2 km – w sumie o wartości ok 10 mln zł. Dla jasności – Janowice żadnej działki nie sprzedawały. W przypadku Węgrzc w zasadzie żadna z obietnic (m. in. rondo przy Żabce, poszerzenie mostku na drodze w stronę Kokotowa, budowa orlika, budowa boiska treningowego dla klubu sportowego) nie zostały rozpoczęte. Co więcej, na pisemną prośbę Rady Rodziców, popartą przez Dyrekcje Szkoły, z lutego 2019 r. o przeznaczenie środków na dokumentacje projektową adaptacji poddasza w szkole, burmistrz nawet nie odpowiedział! Środków na rok 2020 w budżecie gminy oczywiście też nie zarezerwował. A chodzi o ok. 50 tys. zł.

Dlatego chciałem mieszkańcom zaproponować odłożenie decyzji w czasie na kilka miesięcy i uzależnienie jej od tego, by burmistrz podjął formalne kroki wobec obietnic, które złożył przed wyborami – a przynajmniej zarezerwował w budżecie na 2020 środki na adaptacje poddasza w szkole.

Mimo tego, że na godzinę przed zebraniem napisałem o tym na FB oraz powiedziałem kilku wpływowym mieszkańcom Węgrzc Wielkich w kuluarach na zebraniu, to niestety większość mieszkańców tego ode mnie nie usłyszało i głosowali w nieświadomości, którą wykorzystali przedstawiciele burmistrza i okoliczni radni – którzy byli za wyrażeniem zgody. Pytanie czemu? Co radni tym osiągną? Przecież te zgodę można było dać za pół roku i nic złego by się nie stało. W jaki sposób teraz okoliczni radni miejscy i rada sołecka będzie chciała wyegzekwować obietnice wyborcze burmistrza?

Burmistrz dostał co potrzebował, cześć mieszkańców cieszyła się, że mogła wziąć udział w negocjacjach i zagłosować. Jednak demokracja bez wolności słowa to fikcja, a niestety w niektórych zakorzenione są praktyki kneblowania ust z poprzedniego systemu.

Z punktu widzenia teorii gier ta decyzja w tym czasie jest decyzją złą dla mieszkańców, a dobrą dla burmistrza. Dlaczego? Można było poczekać i uzależnić ją od wcześniejszej realizacji np. poddasza – bo to można zrobić w pół roku. W uchwale nie ma nic o tym, na co mogą mogą pójść środki ze sprzedaży działki, a należało tam wyłączyć te obietnice wyborcze, które burmistrz złożył wszystkim sołectwom. Teraz nie można wykluczyć, że mieszkańcy zrealizują wyborcze obietnice burmistrza z pieniędzy za działkę, czemu zapewne nie będą się sprzeciwiać ani radni, ani mieszkańcy, którzy zagłosowali za zgodą na sprzedaż węgrzcańskiej działki Pozogi, o którą 100 lat temu dawni Węgrzcanie toczyli batalie sądowe interweniując u austriackiego cesarza.

Z 53 głosujących mieszkańców, 35 było za, 12 przeciw, a 6 się wstrzymało. Trudno mieć za złe, że większość mieszkańców podniosła rękę za, bo najwyraźniej zaufali radnym i przedstawicielom burmistrza, którzy ich do tego nakłonili. Jednak wszyscy radni miejscy i sołeccy oraz osoby współtworząc uchwałę przejęli tym samym odpowiedzialność z realizacje obietnic burmistrza i dopilnowanie, by zapisy tej uchwały były respektowane.

Trzeba jednak pamiętać, że sprzedaż tej działki (z poszanowaniem zapisów uchwały) nie będzie prostą sprawą. Działka Pozogi ma pewne mankamenty, które mogą sprawić, że urząd nie uzyska ceny, która pozwala na sprzedaż działki. Pomijając niekorzystną geologie gruntów tych terenów zalewowych, trzeba mieć na uwadze, że na tej działce planowane są inwestycje kolejowe – budowa nasypu kolejowego, a dodatkowo – mogą tam inwestować wyłącznie mali i średni przedsiębiorcy. Dodajmy jeszcze, że po budowie zjazdu z autostrady w Podłężu, bardzo atrakcyjne staną się ogromne połacie terenów w Gminie Niepołomice (np. w Zakrzowie przy drodze Wojewódzkiej – obok Oknoplastu), nie mówiąc już o prywatnych działkach, znajdujących się obok działki Pozogi, nie mających ograniczenia co do rodzaju firm.

Niewykluczone zatem, iż przez najbliższe lata, na które szykuje się spowolnienie gospodarcze, uchwała ta będzie w praktyce blokowała sprzedaż tej działki, ponieważ brakować będzie chętnych do kupna po średnich cenach, po których sprzedawane były dotychczas działki przemysłowo usługowe – a taki zapis widnieje w uchwale. Już w tym roku gmina miała problem ze sprzedażą działki w strefie w Kokotowie, ponieważ po cenie wynikającej z operatu rzeczoznawcy nie było chętnych do kupna. W takim przypadku ostatecznie węgrzcańska działka może zostać wydzierżawiona, tak jak jest to w strefie gospodarczej w Bochni. Zgodnie z prawem, wpływy z dzierżawy tych wydzierżawionych terenów byłyby w całości do dyspozycji sołectwa Węgrzce Wielkie, co nie byłoby najgorszym scenariuszem, ale wtedy należałoby się w Wegrzcach ponownie spodziewać kolejnego zjazdu „Komitetu Centralnego”, który zażąda prowizji do budżetu gminy.

Gmina Wieliczka. Nerwowo w Węgrzcach, czy mieszkańcy zablokują strefę gospodarczą?

https://glos24.pl/gmina-wieliczka-nerwowo-w-wegrzcach–czy-mieszkancy-zablokuja-strefe-gospodarcza